CHARMED NOWA
HISTORIA
S06E06
"BRZYDULA BETTY"
6x06 "UGLY BETTY"
ODCINEK 108
W
DOMU SIÓSTR
W
kuchni Piper uczy właśnie Anette sztuki przyrządzania eliksirów.
Anette;
Co następne?
Piper:
Dodaj skrzydła ważki.
Anette
wrzuciła skrzydła do wrzącego wywaru.
Piper
wyjęła z szafki korzeń imbiru.
Piper:
Za chwilę dodaj tego.
Anette:
Dobra.
Piper:
Dlaczego właściwie chciałaś żebym nauczyła cię robić eliksiry?
Anette:
Siedzę w magii już dwa lata a tak mało o
niej wiem. Po prostu chcę wiedzieć więcej.
Piper:
Tak nagle?
Anette
przez chwile nie odpowiada.
Anette;
Myślałam już o tym od dawna.
Anette
dodała korzeń imbiru.
Piper:
Eliksir gotowy. Teraz poradzisz już sobie z większością demonów.
Anette;
Świetnie. Masz może jakąś książkę z przepisami na eliksiry? Poćwiczyłabym w
domu.
Piper;
Przepisy są w księdze cieni.
Anette:
Mogę spisać pare?
Piper:
Dobra. Księga jest na strychu.
Anette:
Dzięki!
Piper;
Poradzisz sobie sama?
Anette;
Jasne.
Anette
pobiegła na strych.
Minęła
się na schodach z Leo.
Leo:
Dokąd ona idzie?
Piper:
Chce się nauczyć przyrządzać eliksiry i poszła spisać parę przepisów z księgi.
Leo;
Rozumiem.
Piper:
Co z naszą dzisiejszą kolacją? To aktualne?
Leo:
Tak. Stolik już na nas czeka.
Piper;
Świetnie.
Piper
pocałowała Leo.
NA
STRYCHU
Anette
weszła na strych i podeszła do księgi.
Zaczęła
ją przeglądać. Minęła już sporo przepisów na eliksiry jednak żadnego nie
spisała.
Wreszcie
gdy otworzyła na jednej ze stron na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Anette
wzięła kartkę i długopis i spisała przepis na eliksir miłosny.
Na
strych weszła Piper.
Piper:
Potrzebujesz pomocy?
Anette:
Nie. Już mam czego chciałam.
Anette
schowała kartkę do kieszeni i zamknęła księgę.
Piper;
Może chcesz żebym ci pomogła go zrobić?
Anette;
Nie trzeba. Poradzę sobie.
Piper;
Tylko pamiętaj że eliskiry robi się na małym ogniu.
Anette:
Pamiętam. To pa.
Piper;
Pa.
Anette
wybiegła z domu.
W
DOMU VANESSY
Vanessa
idzie po schodach z tacą na której jest śniadanie dla Paige.
Vanessa
weszła do pokoju w którym jej przyjaciółka leży w łóżku i ogląda telewizję.
Vanessa:
Skończ już z oglądać tą telewizję, robisz
tylko to od paru dni.
Paige;
Nie mam ochoty na nic innego.
Vanessa
położyła tacę na łóżku Paige i zgasiła telewizor.
Vanessa:
Musisz wstać, wyjść. A nie tylko leżeć i
gapić się w ekran.
Paige:
Nie mam nic lepszego do roboty.
Vanessa:
Owszem masz! Musisz teraz dbać o siebie , nosisz w sobie dziecko. Na pewno nie
jest dla niego dobrze gdy leżysz ciągle w łóżku.
Paige:
Jesteś lekarzem?
Vanessa:
Nie.
Paige:
Więc nie mów tak bo nie wiesz czy to
prawda.
Vanessa:
Jedz bo po śniadaniu wychodzimy.
Paige;
Nigdzie nie idę.
Vanessa:
Pójdziesz, dość tego lenistwa.
NA
MIEŚCIE
Phoebe
właśnie wyszła ze sklepu z zakupami.
Podeszła
do swojego samochodu i schowała zakupy do bagażnika.
Gdy go
zamknęła po drugiej stronie ulicy ujrzała Xenię prowadzącą kobietę która pare
dni temu powiedziała Phoebe że Xenia wyjechała.
Phoebe
postanowiła do nich podejść.
Phoebe:
Cześć Xenia.
Xenia
i staruszka odwróciły się. Na twarzy Xenii pojawiło się wyraźne zakłopotanie.
Xenia:
Cześć Phoebe.
Phoebe:
Dzwonię do ciebie od paru dni, przychodzę do ciebie od paru dni i nie mogę cię
zastać.
Xenia;
Byłam zajęta.
Phoebe;
Słyszałam że wyjechałaś.
Phoebe
spojrzała na Kathryn.
Staruszka
chciała coś powiedzieć lecz Xenia jej przerwała.
Xenia:
Bo wyjechałam.
Phoebe:
A pani miała do mnie zadzwonić gdy Xenia wróci.
Kathryn;
Ja... Zgubiłam numer.
Phoebe;
Doprawdy.
Xenia;
Czego ty chcesz odemnie?
Phoebe:
Możemy pogadać na osobności?
Kathryn:
Idź , ja poczekam.
Xenia
posadziła staruszkę na ławce i odeszła pare kroków dalej z Phoebe.
Phoebe;
Ktoś ukradł twój medalion. Myślę że to ty.
Xenia:
Jesteś bezpośrednia. Skoro chcesz wiedzieć, to tak zabrałam go.
Phoebe:
O mój boże. Dlaczego?
Xenia:
Bo jest mój.
Phoebe;
Ale ja znalazłam drugą część.
Xenia:
I co z tego?
Phoebe:
To że jestem blisko poznania prawdy.
Xenia:
Ale ja nie chcę jej znać.
Phoebe:
Żartujesz sobie?
Xenia:
Nie dostaniesz ode mnie tego medalionu.
Phoebe;
Sama sobie go zabiorę.
Xenia
zaśmiała się.
Xenia:
Nie znajdziesz go. Rzuciłam zaklęcie
ochronne.
Phoebe:
Ty.. Ty jesteś jakaś szurnięta.
Xenia:
Bo nie chcę poznać twojej durnej wizji?
Phoebe;
Tak!
Xenia;
Śmieszna jesteś. A teraz przepraszam, muszę już iść.
Xenia
podeszła do Kathryn i razem poszły dalej.
Phoebe
nie może uwierzyć w to co powiedziała jej Xenia.
Kathryn:
Ona wie?
Xenia:
Nie, i nie dowie sie.
Kathryn:
Całe szczęście. To by nas zniszczyło.
W
DOMU SIÓSTR
Victor
i Julie weszli do domu.
Piper:
Nareszcie jesteście.
Victor:
Gdzie są moje wnuczki?
Piper;
Leo zaraz je przyprowadzi.
Julie
i Piper uścisnęły się na przywitanie.
Piper;
Świetnie wyglądasz.
Julie;
Dzięki.
Leo
zszedł na dół z Melindą i małą Vanessą.
Melinda:
Dziadek!
Melinda
podbiegła do Victora i przytuliła się do niego.
Julie:
Zabieramy je do parku wodnego.
Piper:
Świetnie.
Victor
wziął małą Vanessę na ręce.
Julie:
To chodźmy.
Julie
złapała Melindę za rączkę i cała czwórka wyszła.
Piper
i Leo przytluli się.
Leo:
Cały dom jest nasz.
Piper;
Wiem. Nareszcie.
Piper
i Leo zaczęli się całować.
Piper:
Mam trochę złe przeczucie.
Leo;
Czemu?
Piper:
Boje się żeby dzieci nie zrobiły czegoś, no wiesz magicznego w tym parku.
Leo:
Tata i Julie je dopilnują. Nic takiego nie będzie. A teraz...
Piper:
Teraz co?
Leo
wziął Piper na ręce i razem orbitowali do sypialni.
W
DOMU VANESSY
Anette
robi w kuchni eliksir miłosny.
W
całym domu unosi się kwiatowy zapach.
Do
kuchni weszła Vanessa.
Vanessa:
Co tu tak pachnie?
Anette;
Mój eliksir.
Vanessa:
Robisz eliksir?
Anette:
Tak.
Vanessa:
Jaki?
Anette:
Nie ważne.
Vanessa:
Powiedz.
Anette:
Powiem ci wieczorem.
Vanessa
machnęła ręką.
Vanessa:
Rób co chcesz, nie chcesz mówić to nie mów.
Vanessa
wyszła z kuchni.
Anette
dodała do eliksiru płatki białej róży a następnie czerwonej.
Nie
spostrzegła że pomyliła składniki, miała je dodać odwrotnie.
NA
ULICY
Phoebe
jedzie samochodem przez miasto.
Nagle
zadzwonił do niej telefon.
Phoebe
spojrzała na wyświetlacz. Okazało się że dzwoni Charles.
Phoebe:
Tak kochanie?
Phoebe
jednak nie otrzymała odpowiedzi.
Phoebe:
Halo?
Czarodziejka
kolejny raz nie otrzymała odpowiedzi. Coś przerwało rozmowę.
Phoebe:
Cholera!
Phoebe
szuka w kontaktach numeru do Charles'a.
Nagle
usłyszała huk.
Zatrzymała
się na poboczu i wysiadła z samochodu.
Gdy to
zrobiła spostrzegła na ulicy potrąconego psa rasy Beagle.
Phoebe:
O mój boże.
W
DOMU SIÓSTR
Phoebe
weszła do domu, z psem na rękach.
Phoebe
położyła psa na kanapie.
Phoebe:
Piper! Leo!
Piper
i Leo zeszli na dół w szlafrokach.
Piper:
Co się stało?
Phoebe;
Leo, potrzebujemy leczenia.
Leo i
Piper zobaczyli potrąconego psa.
Piper:
O boże.
Leo:
Nie mogę uleczyć zwierząt.
Piper:
Co się stało?
Phoebe;
Chyba go potrąciłam.
Piper:
Co!?
Leo;
Lepiej zawieź go do weterynarza.
Phoebe:
Możesz nas orbitować?
Leo;
Jasne.
Leo
orbitował razem z Phoebe i psem.
W
PARKU WODNYM
Julie,
Victor, Melinda oraz Vanessa weszli właśnie do parku.
Julie:
Chodźmy na prawo tam jest fajna kolejka.
Victor;
Ok.
Melinda;
Chcę na łódkę.
Melinda
wskazała na basen z łódkami.
Vanessa:
Ja tes.
Victor
zaprowadził Melindę i Vanessę i wsadził je do łódki.
Victor:
Popilnuj kuzynki.
Melinda
kiwnęła twierdząco głową.
Victor
i Julie stanęli obok basenu a Melinda i Vanessa pływają.
Julie;
Ale gorąco.
Victor;
Tak , jest gorąco.
Victor
przez chwilę zastanawia się nad zadaniem pytania. W końcu postanawia je zadać.
Victor:
Kochanie czemu zrezygnowałaś z odwyku?
Julie:
Wiedziałam że padnie to pytanie. Możemy
nie psuć sobie nawzajem dnia?
Victor:
Ciekawi mnie to a ty nic nie chcesz powiedzieć.
Julie;
Po prostu uważam że jest mi on już nie
potrzebny.
Victor:
Powinnaś być na nim pół roku a nie 2 miesiące.
Julie:
Tato nie wrócę do narkotyków.
Victor:
Mam taką nadzieję.
Julie:
Nie masz się o co bać. Za niedługo zaczynam drugi rok studiów i nie chce mieć
zaległości.
Victor:
Trzymam cię za słowo.
Nagle
Victor spostrzegł jak łódka z Melindą i Vanessą orbitowała.
Victor:
O mój boże.
U
WETERYNARZA
Weterynarz
właśnie skończył badanie.
Phoebe
czeka na to co powie jej lekarz.
Phoebe:
Co z nim?
Lekarz:
Wydaje się dobrze. Na razie jest tylko w lekkim szoku ale niedługo powinno mu
to przejść.
Phoebe;
To dobrze.
Lekarz:
Wie pani czyj to pies?
Phoebe;
Nie. Zamieszczę ogłoszenie w internecie.
Lekarz:
Dobrze. Proszę udać się do kasy żeby zapłacić za leki na uspokojenie.
Phoebe
wyszła z gabinetu a lekarz został sam z psem.
Nagle
oczy psa zaczęły błyszczeć.
Lekarz:
Co do...
Z oczu
psa wystrzeliły lasery które wchłonęły duszę lekarza.
Jego
ciało bezwładnie upadło na ziemię.
Pies
natomiast podniósł się ze stolika i zeskoczył na ziemię.
Phoebe
wróciła do gabinetu. Gdy zobaczyła leżącego lekarza przeraziła się.
Phoebe:
Proszę pana?
Phoebe
podeszła do lekarza.
Pies:
Nic mu nie pomoże.
Phoebe
przestraszyła sie.
Phoebe:
Ty.. Ty mówisz?
Pies:
Tak.
Phoebe:
Jakim cudem?
Oczy
psa zaświeciły na czerwono.
Phoebe;
Cholera!
Pies
zaszczekał. Z jego pyska wyleciała fala dźwiękowa która rozbiła szyby w oknie.
Przez
wybitą szybe pies uciekł z gabinetu.
W
DOMU VANESSY
Anette
czeka aż eliksir zmieni barwę z różowej w czerwoną.
Vanessa
w tym czasie robi sobie kawę.
Vanessa:
Na co ty tak czekasz?
Anette:
Aż zmieni kolor.
Vanessa:
Wiesz, nie zbyt mi się podoba to że bawisz się w magię.
Anette:
Dlaczego?
Vanessa:
Kiedy Harvey się w nią bawił nie było za dobrze. Umarł.
Anette:
Tym razem tak nie będzie. Poza tym to była inna sytuacja. A ty nie miałaś iść
gdzieś z Paige?
Vanessa: Ona nie chce nigdzie iść. Muszę ją jakoś wyciągnąć na dwór. Jest taki ładny dzień.
Vanessa: Ona nie chce nigdzie iść. Muszę ją jakoś wyciągnąć na dwór. Jest taki ładny dzień.
Nagle
eliksir zmienił kolor z różowego w ciemny bord.
Anette:
Cholera!
Vanessa:
Co się stało?
Anette:
Patrz. Miał być czerwony.
Vanessa
spojrzała na eliksir.
Vanessa:
Coś ci nie wyszło.
Anette:
Spróbuję jeszcze raz. Idę po składniki.
Anette
wyszła z kuchni.
Vanessa
powąchała eliksir. Zapach był nieprzyjemny.
Kobieta
wzięła garnek do ręki. Gdy go podniosła odrobinę wylało się na blat i pare
kropel wpadło do kawy Vanessy.
Vanessa
wylała eliksir do zlewu a następnie starła to co się wylało.
Gdy to
zrobiła wsypała cukru do swojej kawy i zamieszała ją.
PRZED
GABINETEM WETERYNARZA
Policja
zabezpieczyła właśnie przychodzie weterynaryjną.
Kasjerka
i Phoebe są przesłuchiwane.
Charles:
Więc wyszłaś i gdy wróciłaś on już nie żył?
Phoebe:
Tak.
Charles:
Ktoś był tam oprócz ciebie?
Phoebe:
Pies.
Charles:
Ale to raczej nie on go zabił?
Phoebe
pokazała Charlesowi aby wyłączył dyktafon.
Charles
zrobił to.
Phoebe;
Podejrzewam że to pies go zabił.
Charles:
O boże.
Phoebe:
Ten pies to prawdopodobnie jakiś demon.
Charles;
Wolałem tego nie wiedzieć. Co ja mam teraz robić?
Phoebe:
Jest wybita szyba, zapisz że ktoś się włamał.
Charles;
Ale odłamki są na dworze a nie w gabinecie.
Phoebe;
Więc nie wiem, wymyśl coś.
Charles:
Mogę przez takie coś stracić pracę.
Phoebe:
Więc napisz że nikt nic nie widział i nikt nie wie co się stało.
Charles:
Dobra.
Phoebe;
Postaram się znaleźć tego psa.
Charles;
Zrób to jak najszybciej.
Phoebe:
Okej.
Phoebe
udała się w kierunku przystanku autobusowego.
Charles
podszedł do Darryl'a.
Darryl:
Co powiedziała?
Charles:
To magiczna sprawa.
Darryl:
Komendant tu jest.
Charles;
Wiem.
Darryl:
Nie możemy mu tego powiedzieć.
Charles;
Coś wymyślimy. Chodźmy.
Charles
i Darryl poszli do komendanta
W
DOMU SIÓSTR
Piper
i Leo całują się na kanapie.
Nagle
do domu weszła Phoebe.
Phoebe:
Co wy robicie?
Piper;
Korzystamy z wolności.
Phoebe:
W takim razie wolność się skończyła. Siostra idziesz ze mną.
Phoebe
weszła po schodach.
Piper:
Czego ona znów chce?
Leo;
Lepiej idź.
Piper
niechętnie poszła za Phoebe
NA
STRYCHU
Phoebe
otworzyła księgę cieni.
Piper:
Co ty robisz? I gdzie właściwie jest pies?
Phoebe:
Pies jest demonem a ja szukam go właśnie w księdze.
Piper:
Zaraz, jak to demonem?
Phoebe:
Zabił weterynarza.
Piper:
Pies?
Phoebe;
Tak, pies.
Piper;
Jak?
Phoebe;
Nie mam pojęcia. Wiem tylko że pies uciekł a ja muszę go teraz znaleźć.
Phoebe
szybko kartkuje księgę w poszukiwaniu czegoś na temat psa.
Piper:
Zwolnij bo możesz coś ominąć.
Phoebe:
Co?!
Piper:
Nie ważne.
Phoebe:
O mój boże mam!
Phoebe
otworzyła na stronie z demonicznymi psami.
Piper:
Co piszą?
Phoebe:
"Demoniczne psy - psy zaklęte wiele tysięcy lat temu przez Źródło w celu
przedostania się do ludzkiego świata. Zazwyczaj zabijają ofiary promieniem
wystrzelonym z oczu. Zabijaniem żywią się przez co nabierają coraz większej
magicznej siły."
Piper:
Źródło, to był przeciwnik.
Phoebe;
I nawet pośmiertnie sprawia nam kłopoty.
Piper:
Trzeba unicestwić tego psa zanim zabije kolejne osoby.
Phoebe:
Tak. Z każdą kolejną ofiarą staje się coraz silniejszy.
Piper:
Będziesz potrzebowała pomocy?
Phoebe:
Raczej tak.
Piper:
Dobra, powiem Leo żeby wypytał jeszcze Starszych a ty poszukaj psa kryształem.
Phoebe:
Okej.
W
DOMU VANESSY
Vanessa
zamknęła drzwi do pokoju Paige.
Harvey:
Co z nią?
Vanessa:
Zasnęła, albo udaje że śpi.
Harvey:
Dziwisz się jej?
Vanessa;
Szczerze mówiąc nie. Ale chce jej pomóc.
Harvey:
Może pomożesz jej jeśli dasz jej trochę samotności?
Vanessa:
Może masz rację.
Harvey
przytulił żonę.
Vanessa:
Idę na dół zobaczyć jak idzie Anette z
eliksirem.
Vanessa
zeszła na dół. Gdy spojrzała na siebie w lustrze przeraziła się.
Jej
włosy były tak tłuste jakby nie myła ich z miesiąc, na jej twarzy pojawiły się
krosty, uszy stały się odstające a piękne śnieżnobiałe zęby - żółte i krzywe.
Vanessa
krzyknęła z przerażenia.
Z
kuchni przybiegła Anette.
Anette:
Co ci się stało?!
Vanessa:
Nie wiem. Wyglądam okropnie!
Anette
z przerażeniem patrzy na matkę.
CHWILĘ
PÓŹNIEJ
Vanessa
zamknęła się w łazience.
Harvey
i Anette pukają w drzwi i nakłaniają ją do wyjścia.
Harvey;
Kochanie, wyjdź z tej łazienki.
Vanessa:
Nie! Nikt nie może mnie taką zobaczyć.
Anette;
Mamo!
Vanessa:
Co?
Anette:
Nie wypiłaś przypadkiem eliksiru który wcześniej zrobiłam?
Vanessa:
A co?
Anette:
Pomyliłam kolejność składników. Nie zadziałał tak jak powinien.
Vanessa:
Co ty zrobiłaś!
Anette:
Przepraszam.
Vanessa: Masz szlaban!
Anette: Mamo!
Vanessa;
I masz to odkręcić w tej chwili!
Anette:
Nie umiem.
Harvey:
Co to miał być za eliksir?
Anette:
Miłosny.
Harvey:
Miłosny?
Anette:
Tak. Ale źle dodałam płatki róż i wyszło
coś innego.
Vanessa:
Nigdy ci tego nie wybaczę!
Harvey:
Przecież ona nie chciała tego zrobić!
Vanessa;
Mówiłam żeby nie bawiła się magią!
Nagle
z pokoju obok wyszła zaspana Paige.
Paige:
Ludzie co wy robicie?
Harvey:
Próbujemy namówić Vanessę żeby wyszła z łazienki.
Paige:
A co się stało?
Anette:
Przez przypadek zamieniłam ją w brzydkie kaczątko.
Paige:
Co?
Harvey:
Chyba raczej w brzydką kaczke.
Anette:
Nieudany eliksir.
Nagle
drzwi do łazienki otworzyły się. Wyszła z niej zapłakana Vanessa.
Vanessa;
Spójrz jak ja wyglądam.
Paige
popatrzyła na Vanessę. Przeraziła się tym co zobaczyła.
W
DOMU SIÓSTR NA STRYCHU
Phoebe
szuka psa kryształem.
Phoebe:
Dobrze że zostało trochę jego sierści na kanapie.
Piper:
Tak. Masz już pomysł jak go unicestwimy? W księdze nic nie ma na ten temat.
Phoebe:
Jeszcze nic nie wymyśliłam. Może Leo
dowie się czegoś od Starszych?
Piper:
Może tak.
Nagle
kryształ wskazał miejsce na mapie.
Phoebe;
Mam go!
Piper:
Gdzie jest?
Phoebe:
O Boże.
Piper:
Co?
Phoebe:
Jest u nas w domu.
Piper
poczuła strach.
Piper:
Nie dobrze.
Nagle
obie usłyszały szczeknięcie za sobą.
Gdy
odwróciły się ujrzały warczącego psa.
W
PARKU WODNYM
Julie
i Victor chodzą po całym parku i szukają Vanessy i Melindy.
Julie:
Może ich nie ma w parku!
Victor;
Mam nadzieję że są.
Julie:
Nie wiemy dokąd orbitowały.
Victor;
Niech ja je tylko dorwe.
Julie:
Może zadzwońmy do Piper.
Victor:
Nie! Pomyśli że nie umiem zająć się dziećmi.
Julie:
Tak możemy je szukać cały dzień!
Victor:
Nie panikujmy.
Julie:
Ja już spanikowałam!
Victor
rozejrzał się po parku.
Julie;
Dzownię do Piper.
Julie
wyciągnęła komórkę.
Gdy
wybrała numer Piper nagle telefon orbitował z jej ręki.
Julie:
Wow.
Victor;
Co się stało?
Julie:
A to małe wiedźmy. Obserwują nas.
Victor:
Co? Jak?
Julie;
Dobre są. Robią sobie z nas jaja.
Victor;
Cholera! Melinda!!!
Julie:
Nie krzycz! Wszyscy się na nas patrzą.
Victor:
Już nigdy ich nigdzie nie wezmę.
Julie:
Chodźmy do samochodu i jedźmy do Piper.
Victor:
Dobra.
NA
PARKINGU
Julie
i Victor podeszli do samochodu.
W
środku na tylnych siedzeniach zobaczyli Melindę i Vanessę objadające się
lodami.
Victor
otworzył samochód.
Victor:
Dziewczynki.
Julie:
Co wy zrobiłyście?
Melinda:
Byłyśmy na wszystkich kolejkach.
Vanessa
uśmiechnęła się. Jej twarz jest cała w lodach.
Victor:
Jedziemy do domu!
Vanessa:
Jesce nie!
Vanessa
machnęła rączką.
Victor
zmienił się w baniak wody.
Julie;
O mój boże.
Melinda:
Świetna zabawa.
Julie
spojrzała ze strachem na Melindę.
W
DOMU SIÓSTR
Piper
i Phoebe odsuwają się od psa który idzie w ich stronę.
Phoebe:
Spokojnie piesku.
Pies
szczeknął.
Phoebe:
Zamroź go!
Piper
machnęła rękami. Na psa jednak nie podziałała jej moc.
Piper:
Nie działa.
Pies:
Wasze moce nie działają na mnie.
Piper: On gada?!
Phoebe: Tak.
Pies
szczeknął. Fala dźwiękowa odrzuciła Piper i Phoebe na ścianę.
Piper:
Leo!
Leo
pojawił się.
Pies
rzucił się na niego i zaczął go gryźć.
Phoebe:
Nie!
Phoebe
wyciągnęła rękę. Strumień prądu uderzył w psa i odrzucił go od Leo.
Leo
leży nieprzytomny i zakrwawiony na podłodze.
Pies
teleportował się.
NA
PARKINGU
Julie:
Odczaruj go.
Vanessa
kiwnęła głową na nie.
Melinda:
Tak jest fajnie.
Julie:
To wasz dziadek.
Melinda:
Za chwile ciebie też zmienimy w takie coś.
Julie:
Nawet nie próbuj. Dlaczego jesteście takie?
Melinda:
Jakie?
Julie:
Niegrzeczne.
Melinda:
Chciałyśmy się pobawić.
Julie:
Uciekając nam!? I zamieniając dziadka w wodę?
Melinda;
Tak.
Julie:
Porozmawiam sobie z waszymi rodzicami!
Melinda
machnęła ręką.
Usta
Julie pokryły się niebieskimi orbami i górna warge skleiła się z dolną.
Julie
nie może wypowiedzieć żadnego słowa.
Melinda
i Vanessa zaśmiały się.
W
KUCHNI W DOMU VANESSY
Paige
i Anette przygotowują w kuchni eliksir.
Paige
dalej jest w złym nastroju jednak chce pomóc przyjaciółce
Paige:
Dobrze że umiem zrobić antidotum.
Anette:
Tak. Może upiecze mi się ten szlaban.
Paige:
Wątpie.
Anette:
To była tylko pomyłka.
Paige;
Powżna pomyłka.
Anette:
Umiesz zrobić dobry eliksir miłosny?
Paige:
A po co ci on?
Anette:
Dla takiego chłopaka.
Paige:
Wiesz co? Może eliksir nie jest ci potrzebny.
Anette:
On mnie nie chce.
Paige:
Znam to uczucie.
Paige
zaczęła kroić tymianek bardzo agresywnymi ruchami.
Anette
poczuła się niezręcznie
Paige;
Jak długo się znacie?
Anette
Cztery dni.
Paige:
W sumie. Zrób eliksir, daj mu go.
Będziesz miała pewność że po paru dniach po prostu cię nie rzuci.
Anette
nie wie co ma odpowiedzieć.
Paige:
Nie przyjdzie i nie powie ci "to koniec".
Paige
wrzuciła tymianek do wywaru.
W jej
oczach pojawiły się łzy.
Paige:
Jak sie zagotuje podaj go matce.
Paige
wyszła z kuchni.
Anette
żałuje że zapytała Paige o eliksir miłosny
W
DOMU SIÓSTR
Leo
orbitował. Starsi uleczyli go "na górze".
Piper:
Wszystko okej?
Leo:
Tak, jak widać.
Phoebe
weszła do pokoju z mapą i kryształem.
Phoebe;
Nie ma go. Jakby się rozpłynął.
Piper:
Cholera.
Phoebe:
Może znowu sam do nas przyjdzie.
Piper;
Tym razem musimy być gotowe.
Phoebe;
Starsi wiedzą jak go pokonać?
Leo:
Nie da się ich pokonać.
Phoebe;
Jak to się nie da?
Leo;
Potrzeba mocy trzech.
Piper:
O boże.
Phoebe;
Więc pozostaje nam czekać do porodu.
Piper:
Najwyraźniej.
Phoebe;
Na pewno nie ma innego sposobu?
Leo;
Nie.
Nagle
Piper dostała sms-a. Gdy go przeczytała zdenerwowała się.
Phoebe;
Co się stało?
Piper:
Jakiś nieznany numer.
Leo:
Co pisze?
Piper:
Przyjedź na parking obok parku wodnego.
Phoebe:
Tata z dziewczynkami tam jest.
Piper:
Lepiej tam jedźmy.
NA
PARKINGU.
Julie
ze sklejonymi ustami siedzi w samochodzie.
Melinda
i Vanessa grają w papier,kamień, nożyce.
Na
parking wjechała Piper i Phoebe.
Julie
wyszła z samochodu i pomachała do nich.
Piper
i Phoebe podeszły do nich.
Phoebe:
Co się...
Phoebe
zobaczyła sklejone usta Julie.
Phoebe
...stało?
Julie
wskazała na swoje usta a potem na Melindę.
Piper:
Ona to zrobiła?
Julie
kiwnęła twierdząco głową.
Piper:
Sekundkę.
Piper
otworzyła drzwi do samochodu.
Melinda;
Hej mamusiu.
Piper:
Coś ty zrobiła Julie!
Melinda:
To tylko zabawa.
Piper:
Zabawa? Masz to odwrócić, natychmiast!
Melinda
z niechęcią machnęła ręką.
Usta
Julie odkleiły się.
Julie;
Nareszcie.
Phoebe:
Gdzie jest tata?
Julie
wskazała na baniak z wodą stojący obok samochodu.
Phoebe:
O mój boże.
Piper:
To też odwróć!
Piper
spojrzała na Melindę.
Melinda;
Ale to nie ja.
Melinda
spojrzała na Vanessę.
Piper:
Ty?
Vanessa:
Tak.
Piper
spojrzała na Phoebe.
Piper:
Chyba odkryłyśmy jej moce.
Phoebe
podeszła do samochodu.
Phoebe;
Kochanie, czy mogłabyś przywrócić dziadka do ludzkiej postaci?
Vanessa:
Muse?
Phoebe:
Tak.
Vanessa
mrugnęła oczkiem. Victor wrócił do ludzkiej postaci.
Victor;
Boże co się stało?
Julie:
Dziewczynki zmieniły cię w baniak z wodą.
Victor;
Co!?
Julie;
Najpierw nam uciekły.
Piper
spojrzała na Melindę.
Piper:
Czeka cię kara.
Melinda:
My tylko...
Piper;
Ani słowa więcej.
Julie:
Musiałam iść do tamtej biblioteki wysłać ci sms-a z bramki.
Piper:
Dobrze że to zrobiłaś.
Victor;
One nigdy wcześniej się tak nie zachowywały.
Piper:
Porozmawiamy z nimi w domu.
Phoebe;
Piper.
Piper:
Co?
Phoebe:
Myślę że wiem jak pokonać psa.
W
DOMU SIÓŚTR
Phoebe:
Wiesz co masz robić?
Vanessa
kiwnęła twierdząco głową.
Phoebe:
Świetnie.
Piper:
Jak sprowadzimy tu psa?
Phoebe:
Przemieniłam nieco zaklęcie przywołania ducha. Powinno zadziałać.
Piper:
Dawaj.
Phoebe:
Usłysz płacz, głos znajomy przybądź
demonie ze złej strony, przybądź tu, wzywam cię, przedziel dzielącą nas
barierę.
Nic
się nie stało.
Piper:
Chyba mam lepszy pomysł.
Phoebe:
Twoja kolej.
Piper:
Melinda.
Melinda:
Tak?
Piper pokazała
Melindzie zdjęcie psa w księdze cieni.
Piper:
Przywołaj go.
Melinda
niechętnie machnęła ręką.
Nagle
w pokoju zaczął wiać wiatr. Na środku pojawił się pies.
Z jego
oczu wystrzelił laser który przeszedł przez Piper i uderzył w ścianę.
Czarodziejka
upadła na ziemię.
Melinda:
Mamo!
Leo
rzucił się na psa i chce go obezwładnić. Pies jednak ugryzł go i uwolnił się.
Phoebe:
Teraz.
Vanessa
mrugnęła okiem.
Pies
zaczął błyszczeć i zmienił się w rzeźbę.
Melinda
uleczyła matkę.
Piper;
Dziękuje kochanie.
Phoebe
wzięła Vanessę na ręce.
Phoebe:
Pokonałaś swojego pierwszego demona.
Vanessa:
Fajnie.
Phoebe:
Ale to cię nie zwolni z kary.
Piper:
I ciebie też.
Melinda
i Vanessa oburzyły się a Piper i Phoebe zaśmiały.
WIECZOREM W DOMU VANESSY
Vanessa
weszła do pokoju Paige. Wypiła już antidotum i wygląda normalnie.
Ta
leży tam zapłakana. Zużyła już trzy opakowania chusteczek.
Vanessa:
Kochana.
Vanessa
podeszła do Paige.
Paige:
Ja go kochałam. A on mnie tak potraktował.
Vanessa:
Jeszcze sobie kogoś znajdziesz.
Paige:
Nie. Będę już sama. Na zawsze.
Vanessa
przytuliła płaczącą przyjaciółkę.
Leżały
tak razem do późnej nocy.
NA
PLAŻY
Anette
chodzi po plaży.
Nagle
podszedł do niej 14 letni wysoki, umięśniony chłopak o brązowych włosych.
Bradley:
Śledzisz mnie?
Anette:
Wiedziałam że tu będziesz.
Bradley:
Możesz mi dać spokój?
Anette:
Mam coś dla ciebie.
Anette
rzuciła eliksir.
Bradley
wyciągnął rękę.
Eliksir
zaczął lewitować w powietrzu.
Bradley:
Co to jest?
Anette:
Cholera.
Bradley:
Możesz mi powiedzieć co to jest?
Anette:
Eliksir?
Bradley:
Jaki?
Anette:
Miłosny.
Bradley
zaśmiał się.
Bradley:
Nawet eliksir ci nie pomoże.
Bradley
machnął ręką.
Eliksir
poleciał w stronę plaży.
Bradley:
Daj mi spokój!
Bradley
wskoczył do oceanu.
Anette
spojrzała w taflę wody.
Po chwili
wyłonił się z niej obrośnięty łuskami syreni ogon który plusnął w nią wodą.
Anette:
Znajdę cię wszędzie! Będziesz mój, obiecuje ci to!
W
MIESZKANIU KATHRYN
Kathryn
właśnie miesza masę na ciasto i rozmawia z Xenią.
Xenia:
Ona nie da nam spokoju.
Kathryn:
Mówiłam. Jest taka sama jak jej matka.
Xenia:
Dobrze że nie znajdzie tego medalionu.
Kathryn:
Tak. To by wszystko przekreśliło. Całą moją trzydziestoletnią pracę.
Xenia:
Od czego to się właściwie zaczęło?
Kathryn:
To było dawno temu. Nie chcę wracać do tego.
Xenia:
Powiedz.
Kathryn
przez chwilę zastanawia się.
Kathryn:
No dobrze.
27
LUTEGO 1978 WIECZOREM
Kathryn
właśnie miesza masę na ciasto i rozmawia z Patty.
Patty:
Jesteś tego pewna?
Kathryn:
Tak.
Patty:
Cholera! Nie mogę w to uwierzyć. Dobra. Zabiję go.
Kathryn:
Nie ryzykuj.
Patty:
Muszę. Dla moich córek.
Kathryn:
Co jeśli zginiesz?
Patty;
Nie zginę. Nie tak.
Kathryn:
Ostrzegałam cię. Pamiętaj o tym.
Patty
włożyła rękę do kieszeni i wyjęła z niej medalion. Dokładnie taki jaki Xenia
wyrzuciła do oceanu.
Patty:
Przechowaj go. Tak na wszelki wypadek.
Patty
podała medalion Kathryn.
Patty:
Daj go Prue gdy ta dorośnie.
Kathryn:
Obym nie musiała tego robić.
Patty
przytuliła Kathryn.
Kathryn:
Mam nadzieję że jeszcze się zobaczymy.
Patty
wyszła.
W
TERAŹNIEJSZOŚCI
Kathryn:
Potem poznałam twoją matkę. I medalion trafił w twoje ręce.
Xenia:
Wow.
Kathryn:
Ciebie czeka ten zaszczyt.
Xenia:
Niesamowite. Byłyście przyjaciółkami.
Kathryn:
Ona myślała że nimi jesteśmy. Umarła bo tak chciałam. I przeznaczenie jej
córek, przeszło na ciebie.
Xenia
uśmiechnęła się.
Kathryn rozlała masę do foremek, włożyła je do
piekarnika i zamknęła drzwiczki.___________________________________________________________
CHARMED NOWA HISTORIA S06E07 "SZTUKA TWORZENIA MAGII" - PROMO (PREMIERA 14.09.2013)
Antaria
niecierpliwie czeka na przybycie swojego ukochanego.
Chodzi
po komnacie w tę i z powrotem.
Po
chwili pojawia się Barbas.
Antaria:
Udało się.
Barbas:
Witaj.
Antaria:
Nie wierzę.
Barbas
podszedł o Antarii i uścisnął ją.
Antaria:
Tak długo czekałam.
Barbas;
Ja również. Miałem tyle czasu na myślenie.
Antaria:
Teraz kiedy jesteś tu, nie chcę cię znów stracić.
Barbas:
Nie stracisz. Musimy tylko zabić wiedźmy.
Antaria:
To nie będzie takie trudne. Są osłabione.
Barbas;
Osłabione?
Antaria;
Paige jest w demonicznej ciąży. Aby zapobiec złu które ją przejmowało
zablokowały jej moce.
Barbas:
Czyli moc trzech nie istnieje?
Antaria:
Nie.
Na
twarzy Barbasa pojawił się uśmiech.
Barbas;
Taka okazja może się nie powtórzyć.
Antaria:
A kiedy już je pokonamy...
Barbas:
Zawładniemy podziemiem.
Barbas
podszedł do Antarii.
Oba
demony pocałowały się.
Demoniczny pies! Dobre, szczególnie, że sprawdziłam tą rasę - to był śliczny, demoniczny piesek.
OdpowiedzUsuńAnette nieźle kombinuje, zaskakuje mnie ta dziewczyna. Ciekawy wątek by zakochała się w syrenie, jak sobie przypominam syreny z charmed nie mają uczuć więc to na pewno będzie trudna miłość...
Paige wciąż cierpi, znała Patrick'a krótko, choć to dla niej takie trudne. Może przez ciąże?
Wiesz, jeśli było by ci wygodniej możesz informować mnie o NN przez gg (24627705) lub po prostu będę pamiętała. Zawszę w soboty jest już u cb NN.
Anette się rozkręca, eliksiry, co ona jeszcze wymyśli! ;) Piper i Leo, słodko że po tylu latach małżeństwa potrafią zorganizować sobie chwilę dla siebie i się nią cieszyć.
OdpowiedzUsuńMałe pokolenie rośnie bardzo potężne i świetnie zastępuje Moc Trzech :D
świetny odcinek! jakoś nigdy nie byłam przekonana do Anette, ale ostatnio zaczynam ją lubić i te jej pomysły, pomysł z demonicznym psem jaki kreatywny! miło się czytało scenę z Piper i Leo, uwielbiam ich razem <3 bardzo cię przepraszam, że tak późno komentuję, ale miałam egzamin w tym tygodniu stąd byłam trochę nieobecna :)
OdpowiedzUsuń