sobota, 5 października 2013

S06E10 "The Beginning of The End"

Hej ;) Na początek chciałam przeprosić za to że nie pisałam tak długo. Nie miałam po prostu do tego głowy. Mam ostatnio tyle spraw na głowie. Muszę się pochwalić że dostałam małą rólkę w przedstawieniu w teatrze. Zaczęły się już pierwsze próby i jest to ciekawe przeżycie ale więcej zdradzę wkrótce. Minął też pierwszy miesiąc szkoły. Ogólnie dobrze mi idzie, tylko z biologią trochę krucho. Przy 6 godzinach tygodniowo jest masa materiału i trudno to wszystko ogarnąć. Zwłaszcza że pojawia się dużo nowych słów i wszystkie są tak podobne do siebie! Teraz trochę o opowiadaniu. Mam już prawie gotowy finał sezonu. Myślę że będziecie zadowoleni. Ostatnia scena na pewno będzie dla Was szokiem. Gdy skończę pisać ten odcinek zrobię sobie krótką przerwę na zebranie pomysłów na kolejny sezon. Muszę dokładnie przemyśleć jak poprowadzić wątek aby wszystko dobrze rozłożyć w czasie. Chcę również wymyślić całkiem nowe demony, magiczne historie a to z każdym sezonem coraz trudniejsze. Dzisiaj 112 odcinek. Nie mogę uwierzyć że tyle już napisałam. Może nie wszystko było takie jak chciałam ale cieszę się że osiągnęłam taki wynik. Staram się dobrze pisać.  Pisanie sprawia mi radość więc robię to dalej. Zapraszam na nowy odcinek!!




CHARMED NOWA HISTORIA
S06E10 "POCZĄTEK KOŃCA"
6x10 "THE BEGINNING OF THE END"
ODCINEK 112

MIJA 6 MIESIĘCY OD WYDARZEŃ Z POPRZEDNIEGO ODCINKA
W PODZIEMIU
Paige siedzi na tronie, obok niej stoi dwóch podwładnych wachlujących ją piórami.
Nagle do komnaty weszła Hypatia.
Paige; Jakieś wieści?
Hypatia: Nie, wszystko dobrze.
Paige: Świetnie. Moje rządy robią dobrze, śmiertelność demonów zmalała w ciągu pół roku.
Hypatia: To dlatego że prawie nikogo nie atakujemy.
Paige: I dzięki temu nas nie ubywa.
Hypatia: Pani... Demony mają podejrzenia.
Paige: Jakie podejrzenia?
Hypatia: Że działasz na stronę swoich sióstr.
Paige zaśmiała się.
Paige; To śmieszne.
Hypatia: Powinnyśmy dążyć do ich zniszczenia, a tymczasem od pół roku nic nie robimy.
Paige: Owszem robimy!
Hypatia; Niby co?
Paige; Wysłałam szpiega. Śledzi moje siostry, wiem o nich wszystko na bierząco.
Hypatia: Robimy tylko to?
Paige; Nie widzę powodu żeby robić coś więcej.
Hypatia: Pani. Teraz jesteś najsilniejsza, gdy dziecko przyjdzie na świat a stanie się to nie długo twoje moce znacznie osłabną.
Paige: To się dopiero okaże.
Paige wstała z tronu. Jej brzuch jest nienaturalnie duży.
Paige; Wybiorę się na obchód.
W DOMU SIÓSTR
Piper weszła do domu z zakupami i położyła je na stole w salonie.
Phoebe która właśnie myje zęby wyszła z kuchni.
Phoebe; Kupiłaś mi płatki?
Piper: Tak, tak.
Piper wyjęła płatki kukurydziane z torby.
Phoebe; Dzięki.
Piper spojrzała na Phoebe.
Piper: Wiesz że dzisiaj mija pół roku odkąd Paige nas porzuciła.
Phoebe; Rzeczywiście.
Piper; Wydaje się jakby to było wczoraj.
Phoebe: Tak. Wszytko zleciało tak szybko. Tęsknię za nią.
Piper: Ja też. Szkoda że nie chciała do nas wrócić.
Phoebe: Próbowałyśmy. Były przecież zaklęcia, eliksiry, groźby, prośby. Nic to nie dało.
Piper: Może powinnyśmy spróbować czegoś jeszcze.
Phoebe; Leo mówił że mamy czekać i spróbować gdy dziecko przyjdzie na świat.
Piper; Wiem, tylko to czekanie mnie dobija.
Phoebe; Przynajmniej nie atakują nas demony. I mogłaś w spokoju dokończyć remont restauracji.
Piper: To jedyny plus. Ale więcej jest minusów. Ty musiałaś odwołać ślub.
Phoebe: Przeżyję to. Ślub możemy wziąć w innym terminie. A ty wymyśliłaś już nazwę dla restauracji.?
Piper; Nie, jeszcze nie.
Phoebe; Ale otwarcie w przyszłym tygodniu.
Piper: Chcę zaczekać z otwarciem na Paige.
Phoebe; Rozumiem. Tylko, wiesz zaczyna nam brakować funduszy. Zarabiam tylko ja i Charles.
Piper: Wiem, wiem. To tylko chwilowe.
Phoebe przytuliła siostrę.
Piper: Zanieśmy zakupy do kuchni.
Piper i Phoebe wzięły torby i zaniosły do kuchni.
Nie spostrzegły że były cały czas obserwowane. Wazon od kwiatów patrzył na nie całą rozmowę.
W PODZIEMIU
Paige wróciła z obchodu.
Hypatia czeka już na nią z innym demonem.
Hypatia: Pani... Kameleon wrócił.
Paige; Nareszcie. Jakieś wieści?
Kameleon: Siostry starają się żyć normalnym życiem.
Paige: Dobrze. Tego chciały.
Hypatia: Musimy je zniszczyć! Teraz kiedy są osłabione.
Paige: Cicho! Coś jeszcze?
Paige zwróciła się do Kameleona.
Kameleon; Zaczyna im brakować pieniędzy.
Paige; Naprawdę?
Kameleon; Tak.
Hypatia; Musimy to wykorzystać.
Paige: Chyba masz rację. Pora trochę pobawić się z siostrami. Kameleonie, poszpieguj je jeszcze trochę.
Kameleon; Oczywiście.
Kameleon zniknął.
Hypatia: Co zrobimy?
Paige: Wykorzystamy ich problemy.
Paige uśmiechnęła się.
W SZKOLE
Phoebe weszła do szkoły. Zobaczyła że na środku korytarza Chuck rozmawia z dyrektorką Taylor.
Czarodziejka zakryła swoją twarz teczką i poszła szybko do gabinetu.
Niestety Chuck zauważył ją.
Chuck: Phoebe! Czekaj!
Phoebe niechętnie stanęła i rozpoczęła rozmowę z Chuck'iem.
Phoebe; Witaj Chuck.
Chuck: Zastanowiłaś się już?
Phoebe zdziwiła się.
Phoebe; Nad czym?
Chuck; Moją propozycją.
Phoebe; A tak! Wiesz, chętnie pojechałabym z tobą w góry ale nie mogę.
Chuck: Możesz tylko nie chcesz.
Phoebe; Nie mogę i nie chcę taka jest prawda.
Chuck; Dlaczego? Trzeba wykorzystać jakoś ten weekend.
Phoebe: Chuck ja mam narzeczonego, nie mogę jechać z tobą góry! Zrozum to!
Chuck: Mi to nie przeszkadza.
Phoebe; Ale mi tak. I Charlesowi też by przeszkadzało.
Chuck: To co mam jechać sam?
Phoebe; Tak. Jedź sam, albo zaproś kogoś innego.
Chuck: Nie sądziłem że będziesz taka nieprzystępna.
Phoebe: Pomyliłeś się. A teraz przepraszam, mam dużo pracy.
Phoebe weszła do swojego gabinetu i trzasnęła drzwiami.
W DAWNYM "QUAKE"
Piper zaparkowała samochód pod restauracją i weszła do środka.
Wnętrze wygląda teraz zupełnie inaczej.
Podłoga wyłożona jest ciemnymi panelami, pełno jest kwadratowych białych stołów święcących w różnych kolorach.
Po prawej stronie od wejścia stoi bar a po lewej stronie kącik muzyczny a na suficie wiszą żyrandole.
Christina wyszła z zaplecza.
Christina; Nareszcie jesteś.
Piper: Były korki.
Christina: Musimy w końcu znaleźć pracowników i zrobić jakąś reklamę.
Piper: I wymyślić nazwę.
Christina: Tak. Jakieś pomysły?
Piper: Żadnych.
Christina; U mnie też.
Piper; Jest jeszcze czas, musimy to dobrze przemyśleć.
Nagle do restauracji weszła młoda dziewczyna.
Agnes; Dzień dobry.
Christina: Dzień dobry.
Agnes: Ja w sprawie pracy kelnerki.
Piper; Zapraszamy do biura.
W DOMU VANESSY
Anette właśnie szykuje się do wyjścia do szkoły.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Anette; Sekundkę!
Nastolatka założyła plecak na ramię i otworzyła drzwi.
W progu stoi jej chłopak Bradley cały zakrwawiony i poobijany.
Anette: O mój boże.
CHWILĘ PÓŹNIEJ
Bradley siedzi na kanapie, Vanessa stara się opatrzyć jego rany a Anette jest przerażona.
Anette: Co się właściwie stało?!
Bradley: Hallen znów się odezwał.
Anette: Nie pokonaliśmy go na dobre?
Bradley; Widocznie nie. Ledwo co uciekłem.
Vanessa; Co to jest Hallen?
Anette: Morski potwór polował na Bradley'a. Myślałam że go pokonaliśmy.
Bradley; Tak nam się tylko wydawało. Omal mnie nie zabił.
Anette: Musimy coś z tym zrobić.
Vanessa; Nie! Poproszę Piper i Phoebe.
Bradley; Nie może pani. Jeśli zabrałby ich życia stałby się nie do pokonania.
Vanessa; Są doświadczone poradzą sobie.
Anette; Ja sama sobie poradzę.
Vanessa; Nie pozwolę ci!
Anette; Muszę pomóc Bradley'owi. Mamo ja też mam moc i to nie taką słabą jak ci się wydaje.
Vanessa; Nie puszczę cię samej na walkę z demonem.
Bradley: Pomogę ci.
Anette: Potwór poluje na ciebie. Nie możesz tego zrobić.  Poraszę sobie, nic mi nie będzie.
Vanessa: Sama nie wiem.
Anette: I tak to zrobię. Z twoją zgodą lub bez. Zostańcie tutaj.
Anette wyszła z domu.
W PODZIEMIU
Hypatia krąży po podziemnych korytarzach.
Nagle zatrzymał ją jeden z demonów o imieniu Johanson.
Hypatia; Wystraszyłeś mnie.
Johanson: Jak ci idzie?
Hypatia; Dobrze, zaczęła myśleć o ataku na czarodziejki.
Johanson uśmiechnął się.
Johanson: Nareszcie!
Hypatia: Oby tylko się nie wycofała.
Johanson: Dopilnujesz tego?
Hypatia: Oczywiście.
Johanson; Oby to czekanie nie poszło na marne.
Hypatia: Nie pójdzie. Ona zabije swoje siostry a jak tylko urodzi dziecko my zabijemy ją. To proste.
Nagle Hypatia usłyszała wezwanie.
Hypatia: Wzywa mnie. Muszę iść.
Johanson; Dopilnuj aby zabiła siostry.
Hypatia: Okej.
Hypatia zniknęła.
W MIESZKANIU VICTORA
Julie wyciągnęła spod łóżka czarną walizkę i otworzyła ją.
W środku jest cała masa narkotyków.
Dziewczyna zaczęła przeszukiwać walizkę aż w końcu wyjęła z niej małe pudełeczko.
Julie schowała pudełko do kieszeni a walizkę pod łóżko.
Następnie wzięła torebkę i wyszła z domu.
W DOMU SIÓSTR
Piper weszła do domu.
Piper; Leo!
Leo niestety nie zjawił się.
Piper; Leo!
Duch światłości nie odpowiedział na kolejne wezwanie.
Piper: Cholera! Znowu nie przychodzisz?!
Nagle na środku pokoju pojawiła się Melinda.
Melinda: Cześć mamusiu.
Piper przeraziła się.
Piper; Co ty wyprawiasz?!
Melinda; Nudzi mi się w przedszkolu.
Piper: Nie możesz z niego wyorbitować. Rozmawiałyśmy o tym.
Melinda; Nie chcę tam chodzić.
Piper: Dlaczego?
Melinda; Nie mogę tam używać magii.
Piper: Ponieważ to publiczne miejsce.
Melinda: Będę zostawać w domu, jestem już duża.
Piper: Nie na tyle aby zostawać sama w domu. Natychmiast przenieś się do przedszkola.
Melinda orbitowała.
Piper zdjęła kurtkę i weszła do salonu. Spostrzegła że wazon na kwiatki ma ludzkie oczy.
Gdy obruciła się oczu już nie było.
Piper poczuła się dziwnie. Przeszły ją ciarki.
Piper: Dziwne.
Czarodziejka postanowiła nie popadać w paranoje.
Piper; Leo! Potrzebuje cię na miłość boską!
Leo po raz kolejny nie odpowiedział na wezwanie Piper.
W SZKOLE
Phoebe weszła do gabinetu Taylor.
Taylor: Cześć Phoebe.
Phoebe: Cześć.
Taylor: Co cię sprowadza.
Phoebe; Mam do ciebie prośbę.
Taylor: Tak?
Phoebe; Mogłabyś zwolnić Chuck'a.
Taylor: Dlaczego? Jest świetnym nauczycielem, dzieci go lubią.
Phoebe; Podrywa mnie. Cały czas.
Taylor: Powinnaś się cieszyć. Mnie dawno nikt nie podrywał.
Phoebe; Ale ja jestem zaręczona.
Taylor; I co z tego. Potraktuj to jako komplement.
Phoebe; Denerwuje mnie to. Jestem tym zmęczona.
Taylor: Jesteś atrakcyjna więc trudno się dziwić że podobasz się facetom. Chyba że...
Phoebe; Chyba że co?
Taylor: On ci się też podoba.
Phoebe zaśmiała się.
Phoebe: Nie bądź śmieszna. Ja go nie lubię.
Taylor: Cóż... pamiętam twoją reakcję gdy go poznałaś.
Phoebe; Tak...ja...ja wtedy nie byłam sobą.
Taylor: Na pewno. Chuck'a nie zwolnię przykro mi. Musisz sobie sama poradzić z uczuciami.
Phoebe: Jasne.
Taylor: Tak właściwie...
Taylor wyciągnęła z kieszeni komórkę.
Taylor: Patrz na to.
Phoebe wzięła komórkę Taylor do ręki i obejrzała zdjęcie na którym widać śpiące niemowlę w kojcu.
Phoebe; Wow. Słodki ten twój Tyson. Ile on już ma?
Taylor: Pięć tygodni.
Phoebe; Zazdroszczę ci.
Phoebe oddała telefon Taylor.
Taylor: A teraz wracaj do pracy.
Phoebe wyszła z gabinetu.
W PODZIEMIU
Hypatia pojawiła się.
Hypatia: Wzywałaś mnie?
Paige; Tak. Mam plan. Poznaj Anitę.
Zza tronu wyszła niewielka blondynka.
Paige: Anita pozwoli nam pozbyć się sióstr.
Hypatia: Ona?
Paige: Zagra komornika. Podobno siostry mają problemy finansowe. Wpuszczą ją do domu.
Hypatia; A potem?
Anita: Zabiję je.
Hypatia: Nie wiem czy to się uda.
Paige; Uda się. Prawda?
Anita: Oczywiście. Ja jeszcze nigdy nie zawiodłam.
Hypatia: Jeszcze...
Anita; I tym razem się uda.
Hypatia; Oby.
Anita uśmiechnęła się szyderczo.
NA UNIWERSYTECIE
Julie wyszła właśnie z zajęć.
Przed budynkiem zatrzymał ją kolega z roku - Nick.
Nick; Cześć Julie.
Julie; O, cześć Nick.
Nick: Jak było na zajęciach?
Julie: Jak zwykle nudno.
Nick; Racja. A  jak z moim zamówieniem?
Julie wyciągnęła z kieszeni pudełko i dała je Nick'owi.
Nick; Wszystko wporządku?
Julie; Jak najbardziej.
Nick podał Julie plik bankotów.
Julie; Dzięki. Polecam się na przyszłość.
Nick: Na pewno skorzystam.
Julie schowała pieniądze do torebki.
W DOMU SIÓSTR
Piper cały czas próbuje wezwać Leo jednak bez skutku.
Piper; Leo, jeśli zaraz nie zejdziesz zabiję cie!!
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Piper podeszła i otworzyła drzwi.
W progu stoi Anita.
Anita; Dzień dobry, nazywam się Anita Paris i jestem komornikiem.
Piper; Słucham?
Anita: Przyszłam zarekwirować parę rzeczy. Mogę?
Anita wepchnęła się do środka.
Piper: Przepraszam ale nie wiem nic o żadnym zadłużeniu.
Anita: Cóż.. ale takowe jest. Mogę przejść się po domu?
Piper: Oczywiście.
Piper zaczęła oprowadzać Anitę po domu.
Po paru chwilach obeszły cały dom, oprócz strychu.
Piper: To już wszystko.
Anita: A strych, takie domy zwykle go mają.
Piper wydało się podejrzane że Anita zapytała o strych.
Piper: Jest, ale pusty.
Anita; Mimo wszystko, chciałabym go zobaczyć.
Piper: Ale to nie będzie możliwe. Przykro mi.
Anita: Jednak chciałabym...
Piper: Dlaczego pani tak bardzo chce zobaczyć ten strych?
Anita: Muszę odpowiednio wycenić dom.
Piper: Rozumiem.
Piper machnęła rękami. Chciała zamrozić Anitę lecz nie udało się jej.
Piper: Tak myślałam!
Anita machnęła ręką. Wyleciała z niej kula ognia która uderzyła w Piper.
Czarodziejka uderzyła w ścianę i straciła przytomność.
Nagle wazon na kwiaty zmienił się w Kameleona.
Anita; Ty!
Kameleon: Witaj.
Anita; Co tu robisz?
Kameleon; Zbieram punkty.
Anita; Co?
Kameleon zacisnął ręce w pięść. Anita zaczęła się dusić a po chwili spłonęła.
NA PLAŻY
Anette stanęła przed oceanem.
Anette: Hallen! Weź mnie!
Wampirzyca krzyknęła całą siłą.
Nagle woda zaczęła wrzeć.
Utworzył się wir który wessał Anette.
Wypuscił w ją w jaskini w dnie oceanu.
Stoi tam demon o imieny Aquos.
Aquos: Znowu się spotykamy.
Anette; Ty! Myślałam że nie żyjesz.
Aquos; Myliłaś się. Ty i twój kochaś.
Anette: Po co mnie ściągnąłeś?
Aquos: Usłyszałem twoje wołanie. Ma to pewnie związek z dzisiejszym atakiem na Bradley'a?
Anette: Oczywiście że tak.
Aquos; Wiedziałem. Ja dla ciebie ofertę.
Anette: Dla mnie? Słucham.
Aquos; Dam spokój twojemu chłopakowi. Ale ty... tu zostaniesz.
Anette: Co? Po co ci ja?
Aquos; Nie mogę ci narazie powiedzieć.
Anette: Gadaj! Natychmiast!
Aquos: Masz czas do jutra. Przemyśl to bo jeśli tego nie zrobisz. On zginie.
Anette spojrzała ze złością na Aquos'a.
W PODZIEMIU
Kameleon pojawił się razem z Piper.
Paige; Nie ciebie się spodziewałam.
Hypatia; Co z Anitą?
Kameleon; Czarodziejka zabiła ją.
Hypatia; Mówiłam że sobie nie poradzi.
Paige; Dobrze że byłeś na straży. Miło znów zobaczyć siostrzyczkę. Szkoda że tylko jedną.
Kameleon; Zawsze mogę wrócić po drugą.
Paige: Tak, zrób to. Potrzebne są nam dwie.
Kameleon; Do usług moja pani.
Kameleon zniknął.
Hypatia; Co z nią zrobimy?
Hypatia spojrzała na Piper.
Paige zaczęła myśleć.
W DOMU SIÓSTR
Phoebe weszła do domu.
Phoebe: Wróciłam!!
Phoebe weszła dalej do środka. Nagle z salonu wyszedł Kameleon.
Czarodziejka wystraszyła się.
Phoebe; Kim jesteś?
Kameleon; Przyszedłem po ciebie.
Phoebe; Piper!
Kameleon; Jej tu nie ma.
Phoebe: Co jej zrobiłeś!?
Kameleon: Zabrałem do Źródła.
Phoebe; Do Paige?
Kameleon zacisnął pięść.
Phoebe zaczęła się dusić.
Po chwili mocą emaptii odbiła moc na demona.
Kameleon jednak po chwili uwolnił się.
Phoebe zalewitowała i kopnęła demona z całej siły.
Gdy zeszła na ziemię zaczęła szarpać się z demonem.
Nagle dostała wizji.
Widzi Paige siedzącą na tronie, obok niej Hypatię oraz Piper leżącą na ziemi. Następnie Paige zabija Piper.
Wizja się skończyła.
Demon odepchnął Phoebe.
Phoebe: Tylko na to cię stać?
Phoebe strzeliła w demona strumieniem elektrycznym i zraniła go w rękę.
Kameleon; Nie!!
Zraniony demon zniknął.
W PODZIEMIU
Hypatia ponownie spotkała się z Johansonem.
Johanson; Nowe wieści?
Hypatia; Jedna z czarodziejek jest w podziemiu ale Paige nie chce jej zabić.
Johanson; Czemu?
Hypatia; Myślę że dobra strona ma jeszcze nad nią kontrolę.
Johanson: Musimy coś z tym zrobić.
Hypatia; Tylko co? Próbowałam coś wymyślić ale nie da się nic zrobić żeby nie wykryła zdrady.
Johanson; Coś na pewno da się zrobić.
Hypatia: Mamy mało czasu. Niedługo pojawi się Phoebe z ratunkiem dla Piper.
Johanson wpadł na pomysł.
Johanson: Mam!
Hypatia; Wymyśliłeś coś?
Johanson: Czekamy już tak długo, to poczekamy jeszcze trochę.
Hypatia: Nie rozumiem.
Johanson; Musimy zrobić coś żeby Paige była taka wściekła na siostry że będzie chciała sama je zabić.
Hypatia: To świetny pomysł!
Johanson; W starciu z nią moc dwóch będzie bezsilna.
Hypatia: Tylko co zrobić aby Paige je znienawidziła?
Johanson: Chyba wiem...
W DOMU SIÓSTR
Phoebe sporządza właśnie w kuchni eliksir.
Dorzuca do niego kolejne składniki.
Phoebe: Leo!
Leo nie odpowiedział jednak na wezwanie.
Phoebe spróbowała jeszcze parę razy lecz na marne.
Phoebe; Leo co z tobą!!?
Phoebe dorzuciła ostatni składnik do eliksiru.
Nagle w kuchni pojawiła się Melinda.
Melinda: Dlaczego nikt mnie nie odbiera z przedszkola?
Phoebe wpadła na pomysł.
NA PRZEDMIEŚCIACH SAN FRANCISCO
Julie podeszła do domu Joy i zapukała do drzwi.
Koleżanka otworzyła jej.
Joy; Nareszcie jesteś. Wejdź.
Julie weszła do środka.
Joy: Masz kasę?
Julie: Tak.
Julie wyjęła z torebki kopertę z pieniędzmi.
Julie: To z całego tygodnia.
Joy: Świetnie.
Joy wyjęła z koperty parę banknotów.
Joy: To dla ciebie, wypłata.
Julie: Nie chcę tych pieniędzy.
Joy; Weź je, zarobiłaś je.
Julie; Nie podoba mi się to co robię.
Joy: Weszłaś w to. Teraz nie da się wycofać.
Julie; Lubię brać nie sprzedawać.
Joy: To idzie ze sobą w parze.
Julie: Proszę. Pozwól mi z tym skończyć.
Joy: Nie możesz.
Julie: Nie sprzedam nic więcej.
Joy: Owszem sprzedaż. Z tym nie da się skończyć.
Julie: Co mi zrobisz?
Joy: Uwierz mi. Mogę zrobić dużo. Także radzę ci mnie nie wkurzać.
Julie nie odpowiedziała nic Joy.
Joy; Napijesz się może kawy?
Julie; Nie. Pójdę już.
Joy; Jak chcesz. Do zobaczenia za tydzień.
W DOMU SIÓSTR
Phoebe tłumaczy właśnie Melindzie co ma zrobić.
Phoebe: Musisz tylko zacząć orbitować.
Melinda: Ale dokąd?
Phoebe: Do nikąd. Ja podepnę się do twojej mocy i przeniosę się.
Melinda: Ze mną?
Phoebe; Sama.
Melinda: Zero zabawy.
Phoebe; Proszę cię. Tutaj chodzi o twoją mamę.
Melinda: Mamę?
Phoebe: Grozi jej niebezpieczeństwo. Muszę ją uratować.
Melinda: Co jej jest?
Phoebe: Wszystko będzie dobrze. Jeśli mi pomożesz. To jak?
Melinda: No dobrze.
Phoebe: Dziękuje.
Phoebe ucałowała siostrzenicę.
Phoebe; Więc orbituj.
Melinda orbitowała. Phoebe dzięki emaptii podpięła się do jej mocy i orbitowała do podziemia.
W DOMU VANESSY
Anette weszła do domu.
Vanessa; Nareszcie!
Bradley: Wszystko okej?
Anette; Tak. Wszystko dobrze.
Vanessa: Co z potworem?
Anette: Nie widziałam go. Widziałam się z Aquosem.
Bradley: Co?!
Vanessa: Kim jest Aquos?
Anette; Nie ważne. Złożył mi propozycję.
Bradley; Jaką?
Anette: Da ci spokój, jeśli dołączę do jego "armii".
Vanessa,Bradley: Co?!
Vanessa: Nie pozwolę ci tego zrobić!
Anette; Mamo!
Bradley: W ogóle chcesz to zrobić?
Anette: Myślę o tym.
Vanessa: Nie zrobisz tego!
Anette: Mamo, ja kocham Bradley'a. Tu chodzi o jego życie.
Vanessa; O twoje też.
Anette: Wiem co chcę zrobić.
Bradley: Poczekaj. Może uda nam się go znów pokonać.
Anette: Raz go już pokonaliśmy. I co? Wrócił.
Bradley: Tym razem nie musi tak być.
Anette: Ale może tak być.
Anette pocałowała Bradley'a.
Anette: Nie chcę cię stracić.
Bradley; I ja ciebie też.
W PODZIEMIU
Paige siedzi na tronie. Dwaj słudzy wachlują ją piórami.
Nagle pojawiła się Phoebe.
Paige nie zaskoczyła wizyta siostry.
Paige; Witaj siostrzyczko.
Phoebe; Miło cię znów widzieć.
Phoebe zobaczyła Piper leżącą na ziemi.
Phoebe; Przyszłam po nią.
Phoebe wskazała na Piper.
Paige; Domyślam się. Ale nic z tego.
Paige machnęła ręką. Phoebe pokryła się czarnymi orbami i uderzyła w ścianę.
Paige wstała ze swojego tronu i podeszła do Phoebe.
Paige; Muszę zawładnąć podziemiem.
Nagle w ręce Phoebe pojawił się sztylet.
Paige: Co?!
Phoebe podcięła Paige. Ta z całą siłą uderzyła w ziemię.
Czarodziejka chwyciła sztylet z całej siły i spróbowała wbić go w brzuch Paige.
Niestety pojawiło się pole ochronne które poraziło prądem Phoebe.
Paige uniosła się i stanęła na nogi.
Paige: Jak mogłaś próbować zabić moje dziecko?!
Phoebe; Ono cię opętało. To przez nie jesteś zła!
Paige; Ja wybrałam taką drogę. Dziecko nie ma z tym nic wspólnego.
Phoebe: Ma. Przekonasz się gdy się urodzi.
Paige: Ty niestety tego nie dożyjesz.
Paige rzuciła w siostrę kulą ognia.
Phoebe uniknęła, podbiegła do Piper i załapała ją za rękę.
Phoebe; Melinda teraz!
Phoebe wraz z Piper orbitowały.
Paige; Nie!
Paige pokryła się ogniem i powędrowała za siostrami.
Hypatia i Johanson obserwowali wszystko zza ściany.
W DOMU SIÓSTR
Phoebe pojawiła się wraz z Piper.
Phoebe; Leo!
Leo znów nie odpowiedział na wezwanie.
Phoebe; Melinda ulecz mamę.
Nagle pojawiła się Paige.
Melinda; Ciocia!
Melinda chciała podbiec do Paige lecz ta odrzuciła ją.
Phoebe; Atakujesz dziecko!?
Paige; Ty moje też zaatakowałaś.
Phoebe: Ono nie jest twoje. To dziecko diabła!
Paige; Noszę je w sobie więc jest moje!
Paige rzuciła kulą ognia w Phoebe.
Kula nagle zaczęła orbitować i uderzyła w ścianę.
Okazało się że to Melinda użyła swoich mocy.
Phoebe: Melinda idź do siebie!
Melinda: Nie!
Paige rzuciła kolejną kulą i po raz kolejny Melinda odrzuciła ją.
Paige: Nie zadzieraj ze mną.
Melinda machnęła ręką.
Paige wyorbitowała.
Phoebe; Co jej zrobiłaś?
Melinda; Przeniosłam ją.
Phoebe: Dokąd?
Melinda: Do świata demonów.
Phoebe: Świetnie.
Phoebe podeszła do Melindy i ucałowała ją.
Phoebe: Teraz ulecz mamę.
Melinda podeszła do Piper i zaczęła ją leczyć.
PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
Phoebe właśnie wyszła spod prysznica.
Gdy idzie do swojego pokoju słyszy jak Piper woła Leo.
Postanawia wejść do siostry.
Phoebe; Mogę?
Piper: Tak. Jasne.
Phoebe weszła do pokoju.
Phoebe: Co się dzieje?
Piper: Boję się o Leo. Cały dzień go wzywam a on nie odpowiada.
Phoebe; Też próbowałam go wezwać, ale nic z tego nie wyszło.
Piper: Cholera czemu on nie odpowiada?!
Phoebe; Na pewno wszystko jest dobrze.
Piper: Oby tak było.
Phoebe: Melinda już śpi?
Piper: Tak.
Phoebe: Dzisiaj stoczyła małą walkę z Paige.
Piper; Naprawdę?
Phoebe: Można powiedzieć że nas uratowała.
Piper: Wow. Dobrze że zwróciłyśmy jej moce.
Phoebe: Tak. A co do Paige...
Piper; Musimy czekać aż urodzi się dziecko. Do tego czasu nic jej nie zrobimy, dziecko ma za duży wpływ.
Phoebe: Też tak uważam.
W PODZIEMIU
Paige właśnie rozmawia z Hypatią.
Paige; Gdzie byłaś?! Gdzie byłaś gdy przyszła Phoebe!?
Hypatia: Byłam na obchodzie.
Paige: Powinnaś być przy mnie i mnie wspierać. Gdybyś tu była czarodziejki już by nie żyły.
Hypatia; Przepraszam. Naprawdę gdybym wiedziała.
Paige: Próbowały zabić moje dziecko. Nie wybaczę im tego.
Hypatia w duchu ucieszyła się.
Hypatia; Co teraz?
Paige machnęła ręką.
Na ścianie pojawiły się wizerunki Piper i Phoebe.
Następnie Paige zacisnęła rękę w pięść i wizerunki wybuchły.
Paige; Musimy się ich pozbyć. Jak najszybciej.

________________________________________________________
CHARMED NOWA HISTORIA S06E11 "MELINDA SAMA W DOMU" - PROMO (PREMIERA 12.10.2013)


Chuck zbliżył się do Phoebe i zaczął ją całować.
Cała klasa patrzy na ich namiętny pocałunek.

 Melinda; Ja też.
Vanessa: Gdzie jest moja mama?
Melinda; Nie wiem. Mojej mamy też nie ma.
Vanessa otworzyła buzię ze zdziwienia.
Vanessa; Gdzie one są?
Melinda; Może demony im coś zrobiły.
Vanessa: Nie!
Vanessa krzyknęła i tupnęła nogą w ziemię.
Melinda pokazała jej że ma być cicho.
Drzwi do piwnicy otworzyły się.
Hypatia powoli schodzi po schodach.
Hypatia; Dziewczynki! Nie bójcie się, nic wam nie zrobię.
Melinda i Vanessa wymieniły się spojrzeniami.
Melinda kiwnęła głową żeby Vanessa nie słuchała demona.
Hypatia: Wiem że tu jesteście.
Hypatia zeszła już do piwnicy.

2 komentarze:

  1. Paige jest nieźle wkurzona na siostry, ale myślę, że jej gniew trochę zejdzie, gdy dziecko się w końcu urodzi, ale nawet wtedy nie musi zmieniać stron... jeśli wciąż będzie w niej ten matczyny instynkt nie będzie widziała zła dziecka. Zobaczy się :)
    Julie niestety nie ma tak silnej woli, szkoda, że znów wróciła do narkotyków, a już myślałam, że wyjdzie na prostą.
    Hypatia okazała się wredną manipulatorką, takie źle kończą :)
    6 godzin biologi, ja bym zwariowała, seryjnie, nie zazdroszczę... Ja za rok w ogóle nie będę miała tego przedmiotu, tylko taki twór jak przyroda czyli chemia, biologia itd... w jednej lekcji, fajnie :)
    Gratuluje roli w przedstawieniu i życzę powodzenia, na pewno pójdzie Ci świetnie!
    A co do tytułu odcinka, który jakimś trafem brzmi tak samo u mnie i u Ciebie - spokojnie możesz go użyć, mi nie będzie przeszkadzało, jeśli tytuły będą takie same :)
    Pozdrawiam ciepło na jesienną pogodę, CHARMED-BREATH-OF-LIFE

    OdpowiedzUsuń
  2. 112 odc to jest ci dopiero sukces! z rozdziału, na rozdział widzę jak polepszasz swój styl pisania, dorastasz jako pisarka i kreatywnie i estetycznie :) Paige wydaję się jak nie ona, dziwię się temu trochę, ale podoba mi się, to że mnie zaskakuje, mimo wszystko trochę się o nią obawiam, nie ufałam tej Hypatii od początku i miałam rację jak widać! szkoda mi Julie, uwielbiam małą Mel, jaka z niej czarodziejka rośnie! pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział i nową szatę graficzną :)

    OdpowiedzUsuń