CHARMED NOWA HISTORIA
S07E03 "OBCY Z KOSMOSU"
7x03 "ALIENS FROM OUTER SPACE"
ODCINEK 127
NA
JEDNEJ Z ULIC SAN FRANCISCO
Louise,
Lena i Lily jadą właśnie na walkę z demonem.
W
ciągu ostatniego tygodnia unicestwiły już ich ponad dziesięć.
Najlepiej
radzi sobie Lena, natomiast Louise nie może zapanować nad swoimi mocami.
Lena:
Tutaj w prawo.
Louise
skręciła w prawo.
Lily:
Daleko jeszcze?
Lena:
Jeszcze chwilkę.
Louise;
Co to za demon?
Lena;
Antis. Musimy uważać bo pluje kwasem.
Lily:
Pluje kwasem?
Lena;
Dokładnie.
Lily:
Ochyda!
Louise:
Nie ma co wybrzydzać. Nic nie pobije smrodu ostatniego demona.
Lily:
Fakt. To była masakra.
Po
paru chwilach siostry dojechały na tyły zakładu pracy gdzie znajduje się Antis.
Gdy
siostry wysiadły z samochodu od razu zobaczyły demona.
Antis:
Czarodziejki!
Louise:
We własnej osobie.
Louise
machnęła rękami.
Samochód
sióstr eksplodował przewracając wszystkich na ziemię.
Gdy
Louise podniosła się z ziemi zobaczyła jej auto w płomieniach.
Louise:
Cholera!
Lena;
Louise uważaj!
Antis
splunął kwasem w Louise.
Najstarsza
z sióstr oberwała i z bólu upadła na ziemię.
Następnie
Antis rzucił kulą ognia w Lily.
Ta
wykorzystując moc empatii odbiła kulę na Antisa, który jej uniknął.
Antis:
Nieźle.
Antis
splunął kwasem na Lily.
Ta
zalewitowała i kopnęła go.
Lena:
Kwas!
Kwas
orbitował i uderzył w demona. Niestety, okazał się on na niego odporny.
Lily
zeszła na ziemię.
Demon
wstał i rzucił w Lily zieloną kulą.
Kula
uderzyła w Lily.
Czarodziejce
zakręciło się w głowie i zabłysła na różne kolory
Demon
zniknął.
Lena
szybko podeszła do Louise.
Najstarsza
z sióstr straciła przytomność.
Lily
również podeszła do sióstr.
Lily;
Co z nią?
Lena:
Jest nieprzytomna.
Lena
spojrzała na płonący wrak samochodu.
Lena:
Wracajmy do domu.
Lena
orbitowała razem z siostrami.
W
SZPITALU
Julie
siedzi przy łóżku ojca którego cudem udało się uratować.
Po
chwili na salę weszła dr.Clinson.
Julie:
Pani doktor... co z nim będzie?
Alison:
Nie chcę pani oszukiwać... jest bardzo źle.
Julie
złapała się za głowę. Jest załamana.
Alison:
Jeśli nie zdarzy się jakiś cud...Przykro mi.
Alison
wypełniła kartę Victora i wyszła z gabinetu.
Julie
złapała ojca za rękę.
Dziewczyna
nie chce go stracić. Uważa że spędzili razem za mało czasu.
W
DOMU VANESSY
Paige,
Vanessa i Anette szykują się właśnie do wyjścia na basen.
Anette:
Paige spakowałaś gogle?
Paige:
Nie. Zostały w pokoju.
Paige
pobiegła na górę po gogle.
Vanessa:
Harvey mam nadzieję że Ian'owi się nic nie stanie.
Harvey:
Uważasz że nie potrafię się zająć
dzieckiem?
Vanessa:
Masz złamaną rękę a on nie ma nawet roku.
Harvey:
Spokojnie. Poradzę sobie. Miałbym nie umieć zająć się własnym synem?
Anette:
Tak dawno nie byłam na basenie.
Vanessa:
Ja to w ogóle nie pamiętam... chyba byłam
ostatnim razem jeszcze w ogólniaku. Ostatnio w ogóle rzadko gdzieś wychodzę.
Harvey;
Czy to jakaś aluzja?
Vanessa:
Do czego?
Harvey;
Do tego że nigdzie nie wychodzimy.
Vanessa:
Kochanie... my nigdzie nie wychodzimy.
Harvey:
Chciałem cię ostatnio zabrać do kina to
nie chciałaś.
Vanessa:
Pamiętasz jak wtedy wyglądałam? Nie chciałam aby ktokolwiek mnie widział w tym
stanie.
Paige
zeszła z góry z goglami.
Harvey:
W takim razie nie miej pretensji.
Paige:
Co tu tak ponuro?
Anette:
Zaczynają się kłócić.
Paige:
W takim razie choćmy zanim się pokłócą.
Dziewczyny
wzięły swoje torby i wyszły z domu.
Harvey
zamknął za nimi drzwi i spojrzał na Ian'a leżącego na dywanie.
Harvey:
No to zostajemy sami.
Ian
uśmiechnął się do ojca.
NA
KOMISARIACIE
Charles
właśnie wrócił z interwencji z nowym policjantem - Robertem.
Oboje
usiedli właśnie do wypełniania papierów.
Charles:
Skąd ty właściwie do nas przyjechałeś?
Robert:
Z małej wsi w stanie Wisconsin.
Charles:
Ze wsi? Tutaj będziesz miał o wiele więcej pracy.
Robert:
Dlatego właśnie tutaj przyjechałem. Chcę pracować.
Charles:
Cieszę się. Brakuje teraz ludzi którym
się chce pracować.
Robert:
Ze mną nie będzie tego problemu.
Charles
wyczuł że Robert jest nieco zestresowany. Ręce całe mu się trzęsą. Spostrzegł
również że Robert bardzo dziwnie na niego patrzy.
Charles:
Spokojnie. Stres cię złapał?
Robert:
Mały.
Charles
zaśmiał się.
Charles:
Policjant nie może się stresować.
Robert:
Za chwilę mi przejdzie.
Nagle
Darryl zawołał Charles'a.
Charles:
Zaraz przyjdę.
Charles
wstał z krzesła i podszedł do Darryl'a.
Robert
patrzy jak obaj mężczyźni rozmawiają.
Nowy
policjant nie może napatrzeć się na Charles'a.
W
jego głowie rodzą się fantazje na temat mężczyzny.
Charles
bardzo się mu podoba. Robert planuje aby stał się on jego życiowym partnerem.
W
KOSMOSIE
Po
przestrzeni kosmiczej przemieszcza się właśnie statek kosmiczny z dwoma
kosmitami wśrodku.
Do
statku przypięta jest sonda która monitoruje i bada przestrzeń kosmiczną.
Aglios
i Ragon - dwoje kosmitów wracają właśnie na swoją planetę matkę po wieluset
latach badań.
Przez
awarię teleportera nie mogą wrócić bezpośrednio na nią.
Obaj
są to zielona oślizgłe ufoludki z wielimi czarnymi oczami i mackami zamiast
nóg.
Ich
statek przemieża właśnie kosmos z ogromną prędkością.
W
środku statku jest pełno ekranów na których są dziwne wykresy.
Nagle
zaczęła wyć czerwona lampka.
Kosmici
zaczęli do siebie krzyczeć w ich ojczystym języku.
Jest
on jakby połączeniem języka francuskiego, japońskiego i arabskiego.
Macki
Ragona wydłużyły się i złapały za stery statku.
Kosmita
próbuje ruszyć sterami jednak zacięły się one.
Oba
ufoludki są wyraźnie zdenerwowane.
Czerwona
lampka wyje coraz głośniej i świeci coraz bardziej intensywnym światłem.
Nagle
rozległ się ogromny huk.
Jakaś
kometa uderzyła w statek kosmiczny.
Statkiem
mocno zatrzęsło.
Gdy
po paru chwilach wszystko się uspokiło kosmici znów wymienili się paroma
zdaniami.
Uznali
że muszą się zatrzymać aby usunąć ewentualną awarię statku i zatrzymali go.
Po
oględzinach okazałó się że od statku oderwała się sonda która poszybowała w
przestrzeń kosmiczną.
Aglios
i Ragon próbują jak najszybciej się z nią połączyć i zlokalizować jej
położenie.
Jeśli
im się to nie uda, setki lat badań pójdzie na marne.
W
SAMOCHODZIE PAIGE
Paige,
Vanessa i Anette jadą właśnie na basen.
Nie
mogą się już doczekać tego aby się wyluzować i wskoczyć do wody w tak upalny
dzień.
Jest
powiem druga połowa lata i jest to już zapewne jeden z ostatnich ciepłych dni.
Vanessa:
Ciekawe jak Harvey sobie poradzi.
Paige;
Boisz się?
Vanessa:
Nie! Jestem tylko ciekawa.
Anette;
Dzisiaj nie możemy się niczym przejmować.
Tylko luz i zabawa.
Paige;
Może przestanę myśleć o Mike'u.
Vanessa:
My ci o nim na pewno nie przypomnimy.
Paige:
Dzięki.
Nagle
coś z wielkim hukiem uderzyło w samochód.
Paige
straciła nad nim panowanie.
Samochód
zatrzymał się i stanął w poprzek ulicy.
Vanessa;
Co to było do cholery?!
Paige;
Nie mam pojęcia!
Cała
trójka jest w szoku. Nikt nie wie co się właśnie stało.
Paige
odpięła pas i wyszła z samochodu.
Vanessa
i Anette również to zrobiły.
Ich
oczom ukazał się wgnieciony przód samochodu.
Paige:
O mój Boże!
Paige
nie wierzy w to co widzi. Wgniecenie jest ogromne.
Vanessa:
Skąd to wgniecenie?
Paige;
Coś na niego spadło.
Vanessa
i Paige spojrzały w górę.
Vanessa:
Z nieba?
Paige;
Na to wygląda.
Anette:
Hej, tam coś jest!
Anette
wskazała na średniej wielkości przedmiot leżący nieopodal samochodu.
Paige
podeszła i podniosła przedmiot z ziemi. Jest to kosmiczna sonda.
Nagle
z sondy wydobył się promień który zeskanował twarz Paige.
Gdy
skończył to robić lampka na sondzie zapaliła się na czerwono.
Pojawił
się migający hologram kosmitów który zniknął z powodu uszkodzenia sondy.
Paige
nie jest do końca pewna co widziała. Jest jednak pewna jednego - ten przedmiot
jest nadprzyrodzony.
Anette:
Co to jest?
Paige;
Nie mam pojęcia.
Vanessa:
Co z samochodem?
Paige:
Mam nadzieję że działa.
Anette:
Zostaw to... jedziemy dalej.
Paige:
Nie, wy jedźcie. Ja muszę to zbadać.
Vanessa;
Chcesz to zbadać?
Paige:
To chyba jakiś magiczny przedmiot.
Anette:
Nie żartuj. To coś magicznym przedmiotem?
Paige;
Tak.
Vanessa:
Dobra, basen jest już niedaleko pójdziemy piechotą. Ty weź samochód i zrób coś
z tym... czymś.
Paige:
Okej.
Vanessa:
Chodź Anette.
Vanessa
wraz z córką wzięły torby i poszły w kierunku basenu.
Paige
natomiast jest bardzo ciekawa pochodzenia przedmiotu który spadł z nieba.
W
DOMU SIÓSTR
Louise
i Lena szukają demona kryształem w salonie. Louise została uleczona przez Leo.
Lily
natomiast położyła się na kanapie gdyż źle się poczuła.
Louise:
Co ci właściwie jest?
Lily:
Kręci mi się w głowie... ogólnie nie dobrze mi.
Lena:
Wcześniej przecież było wszystko dobrze.
Lily:
Od tej walki z demonem tak mi się zaczęło dziać.
Louise;
Może coś ci zrobił?
Lena;
Widziałam jak rzucił w ciebie jakąś kulą.
Lily:
Myślisz że ona mogła mi coś zrobić.
Lena;
Możliwe.
Louise:
Fatalnie nam poszło. Pierwsza porażka.
Lena;
Kiedyś musiało to nastąpić.
Louise:
Statystyki się załamią.
Lena;
To musimy zrobić coś aby się podniosły. Na przykład unicestwić tego demona.
Louise:
Kryształ nie może go znaleźć.
Lena:
Może ukrył się w podziemiu?
Louise;
Najwyraźniej.
Lena;
Musimy zejść i go poszukać.
Louise
spojrzała na siostrę ze strachem w oczach.
Louise:
Nie byłyśmy jeszcze w podziemiu. Nie wiemy co nas tam może spotkać.
Lena:
Mamy czekać aż demon się ujawni?
Louise:
Wolałabym poczekać. Zwłaszcza że Lily nie
jest w formie a ja nie panuje nad mocami.
Lena
westchnęła.
Lena:
W takim razie czekamy.
Najmłodsza
z sióstr nie jest zadowolona. Chciałaby jak najszybciej zabić Antisa i zająć się
kolejnymi demonami.
W
MIESZKANIU PHOEBE
Phoebe
podała właśnie herbatę Piper.
Piper:
Dzięki.
Phoebe:
Nareszcie wpadłaś. Długo musiałam na
ciebie czekać.
Piper;
Byłam zajęta restauracją.
Phoebe:
Wiem wiem. Kiedy przychodzi ta Charlotte?
Piper:
Chyba w przyszłym tygodniu ale nie na sto procent. To dla nas duża szansa.
Phoebe:
Wiem. Trzymam kciuki.
Piper:
Chciałabym żeby już było po wszystkim. Niech przyjdzie, zje i wyda wyrok.
Phoebe;
Oj przestań. Co ona jakaś wyrocznia?
Piper:
Jej negatywna opinia sprawi że mogę
pożegnać się z gastronomią. To jedyne na czym się znam.
Phoebe:
Pamiętasz P3?
Piper;
Stare dobre czasy.
Phoebe:
Czasami tęsknie za nim. Fajnie było iść do klubu i pić za darmo.
Piper
zaśmiała się.
Phoebe;
Szkoda że musiałaś go zamknąć.
Piper;
Też tego żałuje.
Piper
wypiła łyk herbaty.
Piper;
A jak dzidziuś?
Phoebe:
Trochę lepiej ale wciąż coś tam jest nie tak. Nie rozumiem co ci lekarze do
mnie mówią.
Piper;
Powinnaś odpoczywać.
Phoebe:
I robię to, ale ile można leżeć w łóżku? To nie dla mnie. Chciałabym coś
zrobić. Skopać tyłek jakiemuś demonowi.
Piper:
Też bym chciała to zrobić. Ale to też już za nami.
Phoebe;
Gdyby ktoś mi powiedział o tym rok temu to bym go wyśmiała.
Piper:
Ja też.
Nagle
rozbłysło niebieskie światło i Paige orbitowała do kuchni z sondą w ręce.
Piper
i Phoebe wystraszyły się.
Phoebe:
Paige?
Piper:
Jak to zrobiłaś?
Paige:
Leo powiedział że tu jesteście i
przeniósł mnie. Fajnie tak sobie przypomnieć jak się orbituje.
Phoebe;
Co masz w ręce?
Paige;
Właśnie z tym przybywam.
Paige
położyła sondę na stół.
W
KOSMOSIE
Aglios
i Ragon namierzyli sondę która spadła na ziemię.
Kosmici
szybko skierowali swój statek aby leciał w miejsce w którym się ona znajduje.
Statek
z ogromną prędkością poszybował w kierunku Ziemi.
Gdy
zbliżał się do planety Aglios włączył tarczę ochronną aby nie zostali wykryci.
Statek
stał się dzięki niej niewidzialny.
Kosmici
z łatwością przeszli przez ziemską atmosferę.
Po
paru chwilach znaleźli się już nad San Francisco.
Aglios
i Ragon rozejrzeli się za dobrym miejscem do zaparkowania statku.
W
końcu zdecydowali się zatrzymać na polanie nieopodal miasta.
Gdy
zaparkowali już statek, wyszli z niego.
Nie
stanęli jednak bezpośrednio na ziemi lecz unoszą się lekko nad nią.
Kosmici
wyszli na najbliższą ulicę i schowali się w krzakach.
Po
chwili przejechał obok nich samochód.
Aglios
wycelował w niego promieniem i samochód zamarł w miejscu.
Kosmici
podeszli do niego.
W
środku jest mężczyzna i kobieta.
Aglios
i Ragon zmienili się w zielony dym i weszli w ciała ludzi przejmując nad nimi
kontrolę.
NA
BASENIE
Vanessa
i Anette wynajęły leżaki aby trochę się poopalać.
Obie
natarły się kremem z filtrem i założyły na nos okulary przeciwsłoneczne.
Anette:
Idę trochę popływać.
Vanessa:
Dobra. Zaraz do ciebie przyjdę.
Anette:
Nie musisz mnie pilnować.
Vanessa:
Tylko nie rób głupot.
Anette:
Spokojnie.
Anette
szybko wskoczyła do wody.
Vanessa
w tym czasie relaksuje się kąpielą słoneczną.
Nagle
podszedł do niej jakiś mężczyzna i przyniósł jej drinka.
Keith:
Drink dla pięknej pani.
Vanessa
zdjęła okulary i rozejrzała się aby upewnić się że mężczyzna mówi do niej.
Vanessa:To
dla mnie?
Keith:
Oczywiście.
Vanessa
wzięła drinka od Keith'a i napiła się łyka.
Vanessa:
Dzięki.
Keith:
Może dołączysz do nas...
Keith
wskazał na grupkę ludzi.
Keith;
Urządzamy tu małą imprezkę.
Vanessa:
Na basenie?
Keith:
A czemu nie? Każde miejsce jest dobre.
Vanessa:
W sumie...
Keith:
Ten najwyższy to Tony. Bardzo mu się podobasz.
Vanessa
pokazała Keith'owi obrączkę.
Vanessa:
Jestem zajęta.
Keith;
Daj spokój. Jakoś nie widzę tu nigdzie twojego męża. On się o niczym nie dowie.
Vanessa
zastanowiła się przez chwilę. Ostatnio cały czas siedziała w domu i czuła się
jak kura domowa.
Stwierdziła
że najwyższy czas się zabawić.
Keith:
To jak, idziesz?
Vanessa:
Pewnie.
Vanessa
wstała z leżaka i razem z Keith'em poszła do grupki jego przyjaciół.
W
MIESZKANIU PHOEBE
Piper
i Phoebe wysłuchały właśnie opowieści Paige.
Phoebe:
Spadło z nieba?
Paige:
Dokładnie. Z nieba.
Piper
wzięła sondę do ręki.
Piper:
Co to może być?
Paige:
Może to nic nadzwyczajnego, a może właśnie to coś magicznego.
Phoebe;
Myślisz że to urządzenie ma związek z
magią?
Paige:
Tak. Gdy wzięłam go do ręki jakiś promień po mnie przeleciał..
Piper;
Nic ci nie zrobił?
Paige:
Chyba nic, nie mam pojęcia.
Phoebe:
Dziwne. Przydały by się wizje.
Paige:
Może pójdziemy z tym do tych nowych?
Piper;
Nie mam zamiaru ich widzieć.
Phoebe;
Ja też.
Paige:
Dajcie spokój nie są takie złe.
Nagle
ktoś zapukał do drzwi.
Phoebe;
Poczekajcie tylko otworzę.
Phoebe
podeszła do drzwi i otworzyła je.
W
progu stoją ludzie nad którymi zawładnęli kosmici.
Phoebe;
W czym mogę pomóc?
Para
dosłownie wepchnęła się do domu.
Phoebe
wystraszyła się.
Piper
i Paige podeszły do Phoebe.
Piper;
Co się dzieje?
Kobieta
zauważyła że Piper trzyma w ręku ich sondę.
Nagle
oboje upadli na ziemię.
Aglios
i Ragon wyszli z ciał ludzi wrócili do swojej naturalnej postaci.
Siostry
Halliwell są przerażone widokiem.
Paige:
O mój Boże!
Ragon
wyciągnął swoją mackę i wypuścił z niej dym.
Siostry
Halliwell w ułamku sekundy zapadły w sen i upadły na ziemię.
W
DOMU SIÓSTR
Lily
czuje się coraz gorzej.
Zalały
ją poty i dopadły drgawki.
Lena
wezwała Leo któremu nie udało się jednak uleczyć siostry.
Lena:
To ten demon coś zrobił.
Leo:
Musicie go unicestwić. To czasem pomaga.
Louise;
Szukałyśmy go ale chyba schował się w podziemiach.
Leo:
To zejdźcie do podziemi.
Lena:
Mówiłam żeby to zrobić.
Louise:
Trochę się boimy.
Leo:
Od tego może zależeć życie waszej siostry.
Louise
i Lena spojrzały na Lily która wygląda okropnie.
Następnie
siostry wymieniły się spojrzeniem.
Louise:
Co robimy?
Lena:
Ja bym zeszła. Musimy coś zrobić, nie możemy tak siedzieć bezczynnie i czekać
aż on się pokaże.
Louise
nie jest zadowolona wizją zejścia do podziemi. Zgodziła się jednak, gdyż życie
siostry jest dla niej ważniejsze.
Louise;
Leo pójdziesz z nami na wszelki wypadek?
Leo;
Ktoś powinien z nią zostać.
Leo
wskazał na Lily.
Lena;
Fakt.
Leo;
Musicie iść same.
Lena
cieszy się w głębi ducha z tego co powiedział Leo. Dziewczyna lubi czuć
adrenalinę.
Louise
złapała się za głowę.
Lena:
Nie tchórz Louise.
Louise:
Dobra. Idziemy. Tylko jak go tam znajdziemy?
Leo;
Zapytajcie kogoś.
Louise:
Mamy zapytać demona?
Leo:
Pewnie.
Louise
zaśmiała się.
Leo:
Trochę go potorturujcie to wam wszystko wyśpiewa.
Lena;
Ekstra!
Lena
jest coraz bardziej podekscytowana.
Czarodziejka
złapała Louise za rękę.
Lena:
Idziemy!
Leo:
Powodzenia.
Lena
i Louise orbitowały.
W
KOSMOSIE
Aglios
i Ragon porwali siostry Halliwell i razem z nimi odlecieli statkiem kosmicznym.
Na
pokładzie podłączyli siostry do różnych aparatów i przeskanowali im mózg.
Dzięki
temu poznali język jakim posługują się siostry.
Aglios
i Ragon przerazili się gdy w ciele Phoebe znaleźli płód.
Jest
to dla nich nowość ponieważ kosmici rozmnażają się inaczej niż ludzie.
Kosmici
przecięli brzuch Phoebe i wyjęli płód z jej brzucha.
Następnie
włożyli go do przeźroczystej rury wypełnionej zielonym płynem.
Tuż
po tym zamknęli rurę i przypięli ją do jakiegoś urządzenia.
Aglios
zlecił Ragonowi analizę płodu. Sam natomiast wrócił do badań nad siostrami
Halliwell.
W
MIESZKANIU PHOEBE
Charles
wrócił do domu z Robertem.
Mężczyźni
mieli dużo papierkowej roboty i Charles zaprosił współpracownika aby wypełnili
papiery przy piwie.
Robert
usiadł na kanapie a Charles wyjął z lodówki dwa piwa i dał jedno Robertowi.
Charles
zdziwił się brakiem obecności Phoebe. Uznał jednak że poszła ona do Piper.
Mężczyzna
usiadł obok Roberta i wyciągnął dokumenty.
Robert
poczuł się niepewnie. Obecność Charles'a działa na niego stresująco.
Charles;
Wszystko w porządku?
Robert:
Tak... tak.
Robert
odpowiedział niepewnie.
Charles;
Jesteś jakiś dziwny.
Robert:
Słucham?
Charles:
Dziwnie się zachowujesz.
Robert:
Ja... Nie.
Charles:
Powiedz o co chodzi. Może będę mógł pomóc?
Robert
westchnął, wziął szybki łyk piwa i znalazł w sobie odwagę aby powiedzieć
prawdę.
Robert:
Pan mi się podoba.
Charles'a
ścięły słowa Roberta. Nie jest pewien czy dobrze usłyszał.
Charles:
Co ty powiedziałeś?
Robert:
Pociąga mnie pa... pociągasz mnie i to
strasznie. Mam na ciebie ochotę.
Charles
w tym momencie nie wie czy ma się śmiać czy płakać.
Po
chwili nie mógł wytrzymać i parsknął śmiechem.
Charles:
Fajny kawał do prawdy.
Robert
szybko poprawił Charles'a.
Robert:
Tylko że to nie kawał.
Uśmiech
powoli znika z twarzy Charles'a.
Charles:
Co?
Robert:
Ja jest gejem. Kocham facetów. Te pana mięśnie tak mnie podniecają że... Chcę..
Robert
szybkim ruchem pocałował Charles'a w usta że ten nawet nie zorientował się co
się stało.
Następnie
Robert szybko wybiegł z mieszkania.
Charles
jest załamany. Nie może uwierzyć w to co właśnie się stało.
NA
BASENIE
Impreza
robi się coraz głośniejsza. Muzyka powoli zaczyna przeszkadzać osobom które
przyszły jedynie popływać w basenie.
Anette
po serii nurkowania postanowiła iść trochę się opalić.
Gdy
wyszła z wody spostrzegła że jej matka gdzieś zniknęła.
Wampirzyca
rozejrzała się po basenie i po chwili dostrzegła Vanessę tańczącą i
obściskującą z Tonym.
Anette
szybko podeszła do matki. Jest ona kompletnie pijana.
Anette:
Mamo!
Wampirzyca
szarpnęła Vanessę.
Anette:
Mamo!
Vanessa;
Co?!
Anette:
Co ty wyprawiasz?
Vanessa:
Bawię się!
Keith
podał Vanessie kolejnego drinka. Kobieta szybko go wypiła i wróciła do tańca z
Tonym.
Anette:
Mamo!
Vanessa:
Idź do wody!
Nagle
muzyka ucichła.
Vanessa:
Co jest?!
Wszyscy
są zaniepokojeni ucichnięciem muzyki.
Po
chwili do Vanessy i Tony'iego podszedł Keith.
Keith:
Koniec imprezy.
Vanessa:
Co? Czemu?!
Keith:
Goście sie skarżą.
Vanessa:
Chrzanić ich!
Tony:
Przenieśmy się do jakiegoś klubu.
Vanessa;
Świetny pomysł.
Keith
szturchnął Tony'iego.
Keith:
Ty to masz łeb.
Keith
ogłosił wszystkim że przenoszę się do klubu "Atlanta".
Anette
boi się o matkę. Widzi jak ta klei się do Tony'iego.
Nastolatka
boi się że może zrobić jakąś głupotę.
Anette;
Wracamy do domu!
Vanessa:
Jak chcesz to sobie idź. Ja idę na imprezę!
Tony
wziął Vanessę na barana i razem z całą grupą udali się do "Atlanty"
Anette
przeczuwa kłopoty. Wampirzyca postanowiła powiadomić o wszystkim Harvey'a.
W
PODZIEMIU
Lena
i Louise pojawiły się w podziemiach
Louise
czuje się zagubiona, Lena natomiast jest podekscytowana.
Louise:
I co teraz?
Lena;
Tak jak mówił Leo. Szukamy jakieś demona.
Louise;
A gdy go znajdziemy?
Lena:
Może go zamrozisz?
Louise:
Nigdy mi się to nie udało. Zawsze rzeczy
wybuchają.
Lena:
Może tym razem się uda.
Louise;
Wątpię.
Lena;
Louise nie bądź tak do wszystkiego pesymistycznie nastawiona.
Louise;
Przepraszam, taka już jestem.
Lena;
Dobra... ja coś wymyślę.
Nagle
drogę czarodziejką zaszedł dość gruby demon z długą brodą i sierpem w ręku.
Demon;
Kim wy jesteście?
Louise:
My?
Lena:
My jesteśmy....
Demon
przyjrzał się dokładnie.
Demon:
Zaraz zaraz. Jesteście tymi nowymi? Za wasze głowy dostanę majątek.
Lena;
Czekaj czekaj. Nie tak prędko. Mamy dla ciebie propozycję.
Demon:
Dla mnie?
Lena:
Jest nie do odrzucenia.
Demon
zaciekawił się o czym mówią czarodziejki.
Demon:
Słucham słucham.
Lena:
Ty nas zaprowadzisz do demona Antisa... a
my zapewnimy ci immunitet.
Demon:
Immunitet?
Lena:
Nigdy cię nie unicestwimy. Co ty na to?
Demon:
Kusząca propozycja.
Lena:
Więc jak będzie?
Demon:
Dobrze zaprowadzę was do Antisa. Za mną.
Czarodziejki
ruszyły za demonem. Nie spodziewają się, że nie ma on dobrych intencji.
W
KOSMOSIE
Aglios
i Ragon zakończyli właśnie badania nad siostrami Halliwell.
Po
dłuższej naradzie podjęli decyzję o wybudzeniu sióstr.
Po
paru chwilach siostry zostały odpięte od aparatu i ich oczy otworzyły się.
Wszystkie
są zdziwione i zagubione. Nie wiedzą gdzie się znajdują.
Piper:
Co do diabła?!
Phoebe:
Gdzie my jesteśmy?
Aglios
wypowiedział się głosem podobnym do głosu robotów.
Aglios;
Jesteście na pokładzie naszego statku.
Siostry
spojrzały na kosmitów i przeraziły się.
Paige:
Kim wy jesteście?!
Ragon:
Przybywamy w pokoju.
Siostry
wymieniły się spojrzeniami.
Piper:
Jesteście kosmitami?
Aglios;
Nie. Wy jesteście kosmitami.
Piper;
My?
Siostry
są zaniepokojone.
Ragon:
Dla nas to wy nimi jesteście.
Nagle
Phoebe spojrzała na swój brzuch. Gdy zobaczyła ranę po cięciu wystraszyła się.
Phoebe:
Co wy mi zrobiliście!?
Piper
i Paige również spojrzały na ranę Phoebe.
Aglios:
Pobraliśmy próbkę do badań.
Phoebe;
To moje dziecko!
Nagle
Phoebe ujrzała płód w zielonym płynie podpięty do jakiegoś urządzenia.
Phoebe;
O mój Boże!
Phoebe
natychmiast chciała podbiec do swojego dziecka.
Aglios
szybko rozwinął swoją mackę i zatarasował jej drogę.
Aglios:
Badania nad próbką jeszcze nie dobiegły końca.
Piper
i Paige podeszły do Phoebe.
Paige;
Spokojnie. Nerwy na pewno nam nie pomogą.
Siostry
spojrzały na kosmitów. Ciągle wydaje im się że to jedynie zły sen.
W
DOMU VANESSY
Anette
weszła do domu i trzasnęła drzwiami.
Anette:
Harvey!
Po
chwili oczekiwania Harvey zszedł na dół.
Harvey:
Nie krzycz tak. Ian dopiero usnął.
Mężczyzna
szybko zauważył że Anette jest zdenerwowana.
Harvey:
Coś się stało?
Anette:
Musisz interweniować.
Harvey;
Vanessa coś zrobiła?
Anette:
Poszła z jakimiś kolesiami do klubu.
Harvey
zdenerwował się po tym co usłyszał od pasierbicy.
Harvey;
Z jakimi kolesiami?
Anette;
Nie wiem poznała ich na basenie. Obściskiwała się z nimi.
Harvey:
Do jakiego klubu poszli.
Anette:
Do "Atlanty".
Harvey;
Zajmiesz się Ian'em?
Anette;
Pewnie. Tylko uważaj, ona jest pijana.
Harvey;
Dam sobie z nią radę.
Zdenerwowany
Harvey szybko wyszedł z domu i ruszył w drogę do klubu.
***
Po
paru chwilach Harvey podjechał pod klub.
To
co zobaczył gdy przeszedł przez bramkę i wszedł na sale wyprowadziło go z
równowagi.
Harvey;
O Boże!
Mężczyzna
zobaczył Vanessę która siedzi na barana Tony'emu i pije szampana z gwinta.
Ludzie
w klubie zachowują się jak w dżungli.
Harvey
jest przerażony tym co widzi. Postanowił że musi szybko wyciągnąć stąd swoją
żonę.
W
PODZIEMIACH
Demon
prowadzi Louise i Lenę do Antisa.
W
pewnym momencie dotarli do jednej z komnat.
Demon;
Antis medytuje w tej komnacie.
Lena:
Dzięki!
Demon:
Współpraca z wami to sama przyjemność.
Lena;
Miło to słyszeć.
Louise
dziwi się siostrze że zaufała demonowi. Ona czuje się wciąż niepewnie.
Lena
i Louise weszły do komnaty. Jest ona pusta.
Lena:
Tutaj nikogo nie ma.
Demon
zaśmiał się.
Lena:
Wykiwałeś nas!
Demon;
Zapamiętaj sobie laleczko. Nigdy nie ufaj demonom.
Nagle
Louise i Lena zostały otoczone dookoła przez demony.
Czarodziejki
wystraszyły się.
Demon:
Przygotujcie się na rychłą śmierć.
Wszystkie
demony patrzą na siostry jak wygłodniałe zwierze na jedzenie.
Lena;
Nie jest dobrze.
Louise;
Lenka zrób coś.
Lena
złapała Louise i zaczęła orbitować.
Jeden
z demonów jednak zablokował jej moc i czarodziejki zostały w miejscu.
Lena:
Nie jest dobrze.
Lena
i Louise są przerażone.
NA
KOMISARIACIE
Charles
wszedł na komisariat.
Mężczyzna
liczy że spotka tutaj Roberta, ponieważ chce z nim porozmawiać.
Charles:
Darryl, widziałeś gdzieś Roberta?
Darryl:
Tego nowego?
Charles
kiwnął twierdząco głową.
Darryl;
Był tu przed chwilą ale dostał jakieś wezwanie i wyszedł.
Charles;
Poczekam tu na niego.
Darryl:
Coś się stało?
Charles:
Chyba nie chcesz wiedzieć.
Darryl:
No powiedz.
Charles:
Wolałbym jednak nie.
Darryl:
Młody coś nabroił?
Charles:
Można tak powiedzieć.
Darryl:
Nieźle zaczyna.
Charles
uśmiechnął się do partnera.
Wciąż
jest w szoku po tym co zrobił Robert.
W
KLUBIE "ATLANTA"
Harvey
próbuje przepchać się do swojej żony, jednak ktoś ciągle zachodzi mu drogę.
W
końcu udało mu się do niej dostać.
Vanessa
siedzi z Tony'm przy barze i zamawiają kolejnego drinka.
Harvey:
Cześć skarbie.
Vanessa
zdziwiła się na widok męża.
Vanessa:
Harvey... co ty tu robisz?
Kobieta
jest wyraźnie nie zadowolna z tego że Harvey przyszedł do klubu.
Harvey;
To ja sie pytam co ty tu robisz?
Tony:
Bawimy się a co mamy robić.
Vanessa:
Właśnie. Odrobina rozrywki każdemu się przyda.
Harvey;
Kto to jest?
Harvey
wskazał na Tony'ego.
Vanessa:
To jest Tony. Mój nowy przyjaciel.
Tony
podał rękę Harvey'owi. Ten jednak nie uścisnął jej.
Vanessa:
Chcesz zatańczyć kochanie?
Harvey;
Wracamy do domu.
Vanessie
nie spodobało się to co powiedział do niej mąż.
Vanessa:
Ja nigdzie nie idę. Rozumiesz?
Harvey:
Idziesz do domu.
Vanessa:
Impreza dopiero się rozkręca.
Tony:
Zostaw go to sztywniak.
Vanessa:
Wrócę do domu kiedy będę miała ochotę.
Vanessa
i Tony wrócili na parkiet.
Harvey
jest załamany postawą żony.
W
KOSMOSIE
Phoebe
wciąż nie może uwierzyć że jej dziecko jest poddane badania przez kosmitów.
Środkowa
siostra jest załamana. Piper i Paige próbują ją uspokoić. Aglios i Ragon
wszystkiemu się przyglądają.
Piper;
Oddajcie jej dziecko!
Ragon;
Nasza kultura nie pozwala zjadać potomstwa.
Phoebe:
Co? Ja nikogo nie zjadłam.
Aglios;
Zarodek był w twoim brzuchu.
Phoebe:
U ludzi to normalne.
Aglios:
Zabieramy go na naszą planetę.
Phoebe;
Słucham!? Macie mi go oddać w tej chwili.
Ragon;
To nie możliwe.
Paige;
Jeśli tego nie zrobicie zabiję was!
Aglios
i Ragon zaśmiali się.
Ragon;
Jak wtedy wrócicie na waszą planetę?
Siostry
wymieniły się spojrzeniami.
Aglios
podszedł do kokpitu sterującego statkiem.
Aglios;
Obieram kurs na planetę matkę.
Ragon;
Co z nimi?
Aglios:
Umieścimy je w kapsule i zrzucimy na Ziemię.
Phoebe;
Bez dziecka nigdzie nie pójdę.
Ragon:
Gdy badania się zakończą zwrócimy ci go.
Phoebe;
Ile trwają te badania?
Aglios:
Wieczność.
Kosmici
zaśmiali się.
Phoebe
jest zdenerwowana.
W
PODZIEMIACH
Louise
i Lena są prowadzone przez demony na gilotynę. Obie mają związane ręce.
Louise;
Wiedziałam że tak to się skończy.
Lena:
Cicho!
Louise:
Już po nas.
W
końcu demony wraz z siostrami doszli do jednej z komnat, w której na środku
stoi gilotyna.
Siostry
na jej widok przeraziły się.
W
komnacie pojawił się Antis.
Antis;
Kogo ja tu widzę. Czarodziejki poległy.
Lena:
Jeszcze z tobą nie skończyłyśmy.
Louise:
Lena uspokój się.
Antis:
Co za zapał. Szkoda że to ostatnie chwile
twojego życia.
Demon;
Która chce iść pierwsza?
Antis:
Dajcie tą zadziorną.
Lena
spojrzała wrogo na Antisa.
Demon
pchnął Lenę i umieścił ją w gilotynie.
Antis;
Ostatnie życzenie?
Lena:
Chrzań się!!
Antis
zaśmiał się.
Antis:
Ściąć ją!
Jeden
z demonów machnął ręką.
Wielkie
ostrze zaczęło spadać na Lenę.
Zatrzymała
się jednak tuż nad jej głową.
Lena
jest przerażona.
Okazało
się że Louise udało się zamrozić komnatę.
Lena:
Co jest?
Louise:
Udało się.
Starsza
z sióstr jest szczęśliwa że udało jej się w końcu coś zamrozić.
Lena:
Jak to zrobiłaś?
Louise:
Po prostu machnęłam rękami.
Lena
orbitowała i pojawiła się obok siostry.
Louise
rozwiązała jej ręce.
Lena;
Jak się rozwiązałaś?
Louise;
Jack mnie tego nauczył.
Lena;
Nieźle.
Louise;
Wiejemy.
Lena;
Czekaj!
Louise;
Czemu?
Lena;
Musimy załatwić tego kolegę.
Lena
wskazała na Antisa.
Louise;
Co z nim robimy?
Lena:
Mam pomysł.
Lena
machnęła ręką. Antis orbitował i pojawił się pod gilotyną.
Louise;
Nieźle.
Lena
orbitowała razem z siostrą.
Cała
komnata odmroziła się i ostrze odcięło głowę Antisowi.
Demony
są w szoku. Nie wiedzą co właśnie się stało.
NA
KOMISARIACIE
Charles
czekał na Roberta przez pewien czas.
W
końcu młody policjant wrócił z interwencji.
Na
widok Charles'a mężczyzna obrócił się i chciał pospiesznie wyjść.
Charles
jednak zatrzymał go.
Charles:
Możemy pogadać?
Robert
spojrzał w oczy Charles'owi.
Robert:
Ja... ja chciałem pana przeprosić. Nie wiem co mi strzeliło do głowy... już
nigdy...
Charles:
Spokojnie.
Robert:
Słucham?
Charles;
Chcę cię tylko uświadomić że ja wole
kobiety.
Robert:
Wiem wiem. Ma pan nawet narzeczoną. Nie wiem co ja sobie myślałem.
Charles:
Mam nadzieję że ta sytuacja się więcej nie powtórzy.
Robert;
Napewno nie. Obiecuje.
Charles:
Dziękuje.
Charles
odwrócił się by iść do biurka. Robert jednak zatrzymał go.
Charles;
Tak?
Robert:
Mam jeszcze jedną prośbę do pana.
Charles;
Słucham?
Robert:
Mógłby pan nie opowiadać nikomu o tym co
się stało?
Charles:
Nie miałem nawet takiego zamiaru.
Robert;
Super.
Charles;
To zostanie między nami.
Robert
uśmiechnął się.
Robert:
A ten czarnoskóry Darryl? On też woli kobiety?
Charles
obrócił się i spojrzał na Darryl'a który właśnie rozmawia z kimś przez telefon.
Następnie
poklepał Roberta po ramieniu.
Charles:
Oj młody młody...
Charles
zostawił Roberta i wrócił do swojego biurka.
Młody
policjant rozmarzył się. Z jego głowy zniknął Charles. W zamian pojawił się w
niej Darryl.
W
KLUBIE "ATLANTA"
Harvey'owi
udało się wyciągnąć Vanessę z klubu.
Nie
było łatwo, stawiała ona opór.
Harvey
i Vanessa wsiedli do samochodu.
Kobieta
jest zdenerwowana i trzasnęła drzwiami.
Harvey;
Już spokojnie.
Harvey
odpalił samochód i ruszył do domu.
Vanessa:
Jak mam być spokojna, skoro wyrwałeś mnie z imprezy?!
Harvey:
Wolę nie myśleć co by się stało gdybym cię tam zostawił z tym facetem.
Vanessa;
Co by miało się stać?
Harvey;
Nie znam cię od dzisiaj.
Vanessa
zaśmiała się.
Vanessa:
Mam tego wszystkiego powoli dość!
Harvey:
Czego?
Vanessa;
Ciągle tylko siedzimy w domu. Nigdzie nie wychodzimy!
Harvey:
Nie chciałaś nigdzie wychodzić. Mówiłaś że wstydzisz się wyglądu.
Vanessa:
Harvey... Wcześniej też nigdzie nie wychodziliśmy. Ciągle tylko siedzieliśmy w
domu przed telewizorem.
Harvey;
Mogłaś coś zaproponować.
Vanessa:
Proponowałam wiele razy. Ale tobie nigdy
się nie chciało!
Przez
chwilę panuje cisza.
Vanessa:
Ale ja mam już tego dość. Moje życie nigdy nie było nudne.
Harvey;
Dopiero ze mną się takie stało?
Vanessa:
Tak!
Vanessa
zaraz po tym gdy wypowiedziała słowo "Tak!" pożałowała tego.
Harvey:
W takim razie po co był ten ślub? Po co było to wszystko?
Vanessa
nie odpowiedziała nic mężowi.
Harvey
zatrzymał samochód.
Harvey;
Wyjdź!
Vanessa;
Co?
Harvey;
Wysiadaj.
Vanessa;
Jedźmy dalej. Chcę być już w domu.
Harvey
wysiadł z samochodu, i otworzył drzwi od strony Vanessy.
Harvey;
Wysiadaj!
Vanessa
nie chętnie wysiadła z samochodu.
Vanessa:
Nie odstawiaj mi tu teraz teatru.
Harvey
zamknął drzwi, wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon.
Vanessa
nie wierzy w to co się stało.
Nie
wierzy że jej mąż zostawił ją na środku ulicy.
W
KOSMOSIE
Phoebe
wpadła w szał. Próbuje odczepić inkubator ze swoim nienarodzonym dzieckiem,
jednak nie udaje jej się to.
Aglios
uderzył Phoebe macką i ta upadła na ziemię.
Phoebe
wstała i zaczęła kopać urządzenia kosmitów.
Ragon:
Co robisz? Chcesz wszystko zniszczyć?
Phoebe:
Oddajcie mi dziecko!
Piper
i Paige przyglądają się temu co robi Phoebe.
Nie
poznają one swojej siostry.
Phoebe:
Chcę z powrotem moje dziecko!
Phoebe
uderzyła pięścią w jakieś urządzenie, przez co uległo ono awarii.
Aglios:
Zniszczyłaś autopilota!
Statek
kosmiczny zaczął kręcić się dookoła.
Wszyscy
którzy byli wewnątrz upadli na ziemię i ślizgają się po podłodze.
Po
chwili Phoebe udało się wstać.
Była
czarodziejka traci ma problemy z utrzymaniem równowagi przez obracanie się
statku dookoła.
Piper:
Phoebe uważaj!
Phoebe
straciła równowagę i wpadła do na urządzenie.
W
jej ręce pojawił się kij.
Phoebe:
Świetnie!
Aglios:
Tylko nie to!
Phoebe
zaczęła uderzać kijem we wszystko co jej się tylko udało.
Nagle
uderzyła w teleporter, uruchamiając go tym samym.
Aglios
i Ragon są zdziwieni. Teleporter przecież nie działał.
Nagle
nastąpiło spięcie i teleporter wysłał promienie które zabrały siostry i płód w
inkubatorze.
Następnie
teleporter eksplodował razem z całym statkiem kosmicznym.
NA
POLANIE NIEOPODAL SAN FRANCISCO
Na
polanie na której wcześniej zatrzymali się kosmici pojawiła się smuga światła.
Po
chwili wyleciały z niej siostry a za nimi dziecko w inkubatorze, po czym smuga
światła zniknęła.
Siostry
są w szoku po tym co przeżyły.
Paige:
Czy my żyjemy?
Piper
złapała Paige za rękę.
Piper:
Chyba udało nam się uciec.
Paige
wyrwała z ziemi trochę trawy.
Paige;
Wróciłyśmy. Ale jak?
Piper:
Nie mam pojęcia. Phoebe pewnie coś
uruchomiła
Phoebe
wstała z ziemi i szybko podbiegła do inkubatora i wzięła go w ręce.
Phoebe:
O mój Boże!
Siostry
szybko do niej podeszły.
Phoebe
jest przerażona.
Phoebe;
Co ja teraz zrobie?
Piper
i Paige nie wiedzą co mają powiedzieć siostrze.
Phoebe
jest załamana.
WIECZOREM
W DOMU VANESSY
Paige
opowiedziała właśnie Anette o przygodzie którą dzisiaj przeżyła.
Anette:
To musiało być ekstra! Zobaczyć kosmitów.
Paige;
Nie powiedziałabym...
Anette:
A to mogłam być ja. Cholerka!
Paige:
Następnym razem jak coś spadnie z nieba
to ty to zbadasz.
Anette:
Oczywiście.
Paige
postanowiła zapytać Anette o Vanessę i Harvey'a.
Paige;
A z tymi co się stało że tacy obrażeni chodzą? Pokłócili się?
Anette;
Matka trochę zaszalała.
Paige:
Zaszalała?
Anette:
Na basenie rozkręciła się impreza. Matka zakręciła się tam wokół jakiegoś
faceta. Potem wszystko przeniosło się do klubu...
Paige
jest zdziwiona tym co powiedziała jej Anette.
Anette:
Harvey po nią pojechał i musieli się tam pokłócić.
Paige:
Nieźle się porobiło. Może gdybym pojechała na ten basen...
Anette:
Pokłócili się to się pogodzą... spokojnie.
Paige;
Ciekawe co się wydarzyło w tym klubie?
Anette:
Może jutro się dowiemy?
Paige;
Mam nadzieję.
Paige
wyszła z pokoju Anette i zeszła na dół aby jeszcze przed snem napić się mleka.
Nagle
zobaczyła że Harvey śpi na kanapie w salonie.
Paige
zaczęła się martwić o małżeństwo swojej przyjaciółki.
W
DOMU SIÓSTR
Lily
czuje się coraz lepiej. Unicestwienie Antisa sprawiło że klątwa zaczęła
przemijać.
Louise:
Miałaś szczęście że cię tam nie było.
Lena;
Szczęście? Przegapiła fajną przygodę.
Louise:
Fajną? Omal nie zginęłyśmy!
Lily:
Co tam właściwie się stało?
Lena;
Demony nas porwały. Omal nie ucieli mi głowy gilotyną.
Lily
trochę się przestraszyła.
Lily;
Żartujesz?
Lena;
Ani trochę.
Louise;
W ostatniej chwili udało mi się wszystko zamrozić.
Lily
ucieszyła się.
Lily;
Zamroziłaś demony?
Louise;
Tak.
Lily
przytuliła siostrę.
Lily;
Mówiłam że opanujesz te moce.
Louise;
To że raz mi się udało nie oznacza że je
już opanowałam.
Lily:
Udało się raz to uda się i drugi. Trzeba tylko ćwiczyć.
Louise;
Będę ćwiczyć. Będę najsilniejszą
czarodziejką.
Lena
i Lily zaśmiały się.
Lily;
Chciałabyś.
Czarodziejki
przytuliły się we trójkę.
W
MIESZKANIU PHOEBE
Phoebe
położyła inkubator z dzieckiem na szafce.
Razem
z Charles'em przyglądają się mu.
Charles:
To nasze dziecko?
Phoebe:
Tak. Nie wierzę w to.
Phoebe
przytuliła się do narzeczonego. Do jej oczu napłynęły łzy.
Charles;
Co my teraz zrobimy?
Phoebe;
Nie mam pojęcia.
Charles;
Nie możemy przecież zostawić go tak. To jest dziecko.
Phoebe;
Musimy coś zrobić żeby wróciło do mnie.
Charles;
Co się stanie jak wyjmiemy je z tego płynu?
Phoebe;
Ten płyn utrzymuje je dalej przy życiu.
Charles
i Phoebe są załamani.
Nagle
do Phoebe zadzwonił telefon.
Phoebe
odebrała go.
Phoebe;
Tak Piper?
Nagle
na twarzy Phoebe pojawił się strach.
Phoebe;
Co!?
W
SZPITALU
Przy
wejściu do szpitala Phoebe spotkała Piper i Leo.
Phoebe;
Co się stało?
Piper;
Z ojcem jest fatalnie.
Phoebe;
Co się dzieje?
Piper;
Nie wiem. Julie dzwoniła że mamy przyjechać.
Piper
z Leo i Phoebe szybko udali się na piętro na którym leży Victor.
Tam
spotkali Julie.
Phoebe;
Julie!
Piper:
Co z ojcem?
Julie
jest zapłakana.
Julie:
Lekarze mówią że to już koniec...
Phoebe;
Jak to koniec?
Phoebe
i Piper są przerażone.
Julie;
Przestał sam oddychać, podpięli go do maszyny...
Julie
spojrzała na Leo.
Julie;
Starsi naprawdę nic nie wiedzą?
Piper
i Phoebe zdziwiła się.
Piper;
Starsi?
Phoebe;
A co oni mają z tym wspólnego?
Piper
i Phoebe spojrzały pytającym wzorkiem na Leo.
Leo:
Potem wam wyjaśnię.
Julie:
Dr.Clinson powiedziała że mamy niewiele czasu.
Piper
złapała się za głowę.
***
W
tle leci piosenka Avril Lavigne "I'm with you"
Piper,Phoebe,
Julie i Leo weszli na salę na której leży Victor.
Mężczyzna
wygląda okrpnie. Jest wychudzony, podpięty do wielu urządzeń.
Siostry
podeszły do łóżka i usiadły obok ojca.
Leo
przygląda się wszystkiemu z boku.
Piper
złapała Victor'a za rękę.
Piper:
Nie zostawiaj nas... jeszcze nie teraz.
Phoebe
zakryła twarz dłońmi. Nie może patrzeć na ojca w takim stanie.
Julie
spojrzała na Leo błagalnym wzorkiem.
Mężczyna
również na nią spojrzał.
Julie
wytarła twarz chusteczką, z jej oczu łzy leją się strumieniami.
_____________________________________________________
CHARMED NOWA HISTORIA S07E04 "PÓŁNOC-POŁUDNIE" - ZAPOWIEDŹ
_____________________________________________________
CHARMED NOWA HISTORIA S07E04 "PÓŁNOC-POŁUDNIE" - ZAPOWIEDŹ
Wróżbitka
wyciągnęła rękę. Wyleciał z niej złoty promień który mknie prosto na Dave'a.
Mężczyzna
wyciągnął sztylet i promień uderzył w niego.
Sztylet
wyślizgnął się z rąk Dave'a i poszybował w górę.
Selene
zalewitowała aby go złapać.
Dave
również podskoczył w górę aby to zrobić.
Niestety
żadnemu z nich się nie udało.
Sztylet
naładowany mocą uderzył w ziemie i wbił się w nią.
Ziemia
wokół niego pękła. Wyleciało z niej złote światło które uderzyło w niebo.
Światło
to oślepiło Selene i Dave'a.
Po
paru chwilach światło zniknęło.
Dave:
Co się stało!?
Dave
i Selene są przerażeni, nie do końca rozumieją co się wydarzyło.
Selene
patrzy na sztylet. Jest on wbity w ziemię.
Wróżbitka
spróbowała go wyciągnąć, jednak ugrzązł on.
Dave'owi
równiez nie udało się go wyciągąć.
Żadne
z nich nie spodziewa się, że to co stało się przed chwilą zapoczątkowało
proces, który zmieni życie ludzi na całej kuli ziemskiej.
Od
tego momentu bowiem bieguny ziemskie rozpoczęły proces zamiany miejscami.
Oznacza
to że wkrótce Ziemia, wywróci się do góry nogami.
________________________________________________
Hej :) Jak wrażenia po tym odcinku? Mnie się on bardzo podoba, uważam że to jeden z najlepszych jakie udało mi się napisać. A już niedługo kolejny odcinek. Będzie to pierwsza z dwóch części tej historii. Na początku wyszedł mi jeden baaaaaardzo długi odcinek, więc postanowiłam rozbić go na dwa odcinki.
Trochę odeszła ode mnie wena i odcinek który aktualnie piszę stoi i nie mogę go skończyć. Z tego względu nie wiem kiedy pojawi się kolejny odcinek. Dodam go dopiero gdy skończę pisać ten który właśnie zaczęłam.
Do zobaczenia, mam nadzieję że już niedługo!!
________________________________________________
Hej :) Jak wrażenia po tym odcinku? Mnie się on bardzo podoba, uważam że to jeden z najlepszych jakie udało mi się napisać. A już niedługo kolejny odcinek. Będzie to pierwsza z dwóch części tej historii. Na początku wyszedł mi jeden baaaaaardzo długi odcinek, więc postanowiłam rozbić go na dwa odcinki.
Trochę odeszła ode mnie wena i odcinek który aktualnie piszę stoi i nie mogę go skończyć. Z tego względu nie wiem kiedy pojawi się kolejny odcinek. Dodam go dopiero gdy skończę pisać ten który właśnie zaczęłam.
Do zobaczenia, mam nadzieję że już niedługo!!
Odważny pomysł na wątek z kosmitami, ale ciekawy, pomimo, że siostry Halliwell oficjalnie nie są już czarodziejkami wciąż ciągle pakują się w kłopoty. Nowe siostry radzą sobie nieźle, ale moim zdaniem w końcu znudzi im się wieczna walka z demonami i będą tęsknić za normalnością.
OdpowiedzUsuńSiostry Halliwell mają teraz tyle zmartwień, Viktor chyba nie przeżyje, smutne, w dodatku co ci kosmici zrobili z dzieckiem Phoebe! Mam nadzieje, że nic mu nie będzie...
U mnie nowa notka z premierą serii drugiej :)
Zapraszam!
wszystko już było w twoim opowiadaniu, więc przyszedł czas na kosmitów! haha twoja wyobraźnia pracuje, to dobrze ;) zdecydowanie jeden z lepszych twoich odcinków, dużo akcji, tak myślałam, że siostry Halliwell spokojnie przejdą na drugi plan i odpoczną, ale z drugiej strony czarodziejki aktywnie, czy nie... to jest przeznaczenie i powiązanie na całe życie, normalnie miałam łzy w oczach w tej ostatnie scenie </3 pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mojego nowego bloga, tym razem personalnego: http://dziennik-nathaline.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń