Poprzednio w Charmed Nowa Historia:
Piper machnęła rękami. Tarcza jednak zatrzymała wybuch.
Piper;
Nie dam...
Czarodziejka
powtórzyła atak. Tym razem w tarczy powstała rysa.
Piper:
...sobą...
Po
kolejnym ataku tarcza rozdzieliła się na pół.
Piper:
... pomiatać!
Po tym
ataku tarcza roztrzaskała się na kawałki.
Piper
zaczęła kolejno unicestwiać kolejnych członków Starszyzny.
Po
zabiciu dziesięciorga jeden z nich orbitował ją do domu.
Aramis:
Trybunał podjął decyzję.
Piper;
Słuchamy.
Aramis:
W sprawie twojego zamachu na Starszych...
umorzyliśmy postępowanie.
Piper
odetchnęła z ulgą.
Aramis:
Starsi również zagrali wbrew regułą. Leo zostanie zwrócona pamięć.
Piper:
Dzięki Bogu.
Paige
i Phoebe przytuliły siostrę.
Aramis;
Ale co do drugiej części, nie mam dobrych wieści.
Czarodziejki
spojrzały na Aramis'a.
Aramis:
Trybunał stwierdził że już się wypaliłyście.
Paige:
Wypaliłyśmy się?
Aramis:
Statystyki nie kłamią.
Piper:
I co teraz?
Aramis;
Nie jednogłośnie ale większością głosów stwierdziliśmy że trzeba was...
wymienić.
Czarodziejki
nie wierzą w to co słyszą.
Phoebe:
Jak to wymienić?
Paige;
Co masz na myśli.
Aramis:
Mam na myśli to że to koniec... waszej magicznej przygody.
Piper:
Ale... nie możecie.
Aramis;
Możemy.
Teraz będziecie mogły w pełni zająć się prywatnym życiem.
Phoebe;
Ale magia to część naszego życia. To nasze dziedzictwo.
Aramis:
Trzebabyło o tym pamiętać. Z tą chwilą
zabieram wam wszystkie wasze moce aktywne i nieaktywne. Zabieram również księgę
cieni a także wasz dom.
***
Julie
zauważyła jak ręka ojca drży.
Julie;
Tato?
Victor;
Tak?
Julie;
Co się dzieje?
Nagle
szklanka z kawą wypadła Victorowi z ręki i roztrzaskała się na podłodze.
Następnie
Victor upadł bezwładnie na podłogę.
Julie:
Tato!
Julie
podbiegła do Victora.
Szybko
wyjęła komórkę i zadzwoniła na pogotowie.
Alison:
Mam wyniki Victora Bennet'a. Możesz spojrzeć?
Paul:
Jasne.
Paul
wziął od Alison wyniki badań i przejrzał je.
Alison:
Widzisz?
Paul
jest zdziwiony tym co zobaczył.
Paul:
Nigdy nie widziałem czegoś takiego.
Alison;
To nie jest normalne.
Paul;
Wszystko wyklucza się nawzajem.
Alison;
No właśnie.
Paul:
Może błąd aparatu?
Alison;
Powtórzyłam trzy razy. Za każdym razem
wyszło tak samo.
***
Na
twarzy Paige pojawił się uśmiech.
Paige;
Nareszcie przejżałeś na oczy.
Mike:
Tak. Nareszcie.
Paige
i Mike zaśmiali się.
Paige:
Trochę ci to zajęło.
Mike:
Ale teraz już będzie wszystko dobrze. Kocham cię.
Paige;
Ja ciebie też.
Paige
i Mike zaczęli namiętnie się całować.
Żadne z nich nie spodziewa się, że konsekwencje
tego będą tragiczne
Mike
poszedł do sypialni się przebrać.
Cindy
upewniła się że mężczyzna jej nie widzi.
Schyliła
się i z dolnej szafki wyjęła trutkę na szczury.
Cindy
bez chwili zastanowienia otworzyła pudełko i dosypała trutkę do ciasta.
Następnie
zamknęła pudełko, schowała je i wróciła do mieszania ciasta.
Po
chwili Mike wrócił do kuchni.
Cindy
wzięła rękę Mike'a i sprawdziła puls.
Nic
nie wyczuła.
W
tym momencie przez jej ciało przeszła radość.
Radość
jakiej nie czuła nigdy. Z ojej oczu popłynęły łzy szczęścia.
Cindy
złapała się za głowę i przeszła po pokoju w te i spowrotem.
Cindy:
Co teraz?
Kobieta
spojrzała na męża.
W
jej głowie zrodził się kolejny plan.
Następnie
podeszła do łóżka i przykryła kołdrą twarz męża.
Tuż
po tym wzięła zupę i wyszła z sypialni zamykając za sobą drzwi.
Wyszła
tak jakby nic nie zaszło.
***
Lekarz:
Jest pani w ciąży.
Phoebe;
Słucham?!
Phoebe
spodziewała się usłyszeć wszystkiego, tylko nie tego.
Lekarz:
Omdlenie nie było spowodowane przeziębieniem. Pani ciąża jest zagrożona.
Phoebe;
Zagrożona?
Lekarz;
Dziecko nie rozwija się prawidłowo, do tego jest źle ułożone i widać to
wyraźnie na USG.
Phoebe:
Co teraz?
Lekarz;
Zrobimy wszystko co w naszej mocy aby urodziło się zdrowe... Musi pani jedynie
odpoczywać. Zero stresu.
Phoebe:
Zero stresu?
Phoebe
pomyślała sobie że jest to nie wykonalne.
***
Alessandra
szybko złapała głowę Vanessy i zaczęła uderzać nią o podłogę.
W
końcu ta straciła przytomność.
Alessandra
wzięła swój nóż z podłogi i zaczęła ciąć nim twarz Vanessy.
CHARMED NOWA HISTORIA
S07E01 "MAGIA OD POCZĄTKÓW"
7x01 "MAGIC FROM THE BEGINNING"
ODCINEK 125
SEASON PREMIERE
W
ALPACH. ROK 286
W
górach panuje burza. Ogromne krople deszczu rozbijają się o skały.
Wiatr
wieje z dużą prędkością. Pogoda jest okropna. Wampirza walka.
W
grocie jest dwóch czarodziejów - William i Sue.
William:
Skąd się tu wzięłaś? Jak?!
Sue:
Szukałam cię. Ale w końcu znalazłam w
tych górach.Tyle razy mi uciekłeś.
William:
Sue ja musiałem.
Sue:
Musiałeś? Czy ty siebie słyszysz?
William;
To co tam się stało. To nie miało prawa się stać.
Sue;
To cię nie usprawiedliwia.
William:
Zrozum mnie Sue.
Sue:
Jesteśmy czarodziejami do cholery!
William;
Jeśli tam wrócę zabiją mnie.
Sue:
Złagodziłam wszystko. Nikt cię nie
zabije.
William;
Oni mnie zabije. Zabije mnie rozumiesz!
Sue:
Antis cię nie zabije.
William:
On się boi o swoje stanowisko.
Sue:
Jest słabym szamanem.
William:
Rośnie w siłę z każdym dniem. A teraz po
tym co zrobiłem...
Sue;
On wie że nie chciałeś!
William
spojrzał w oczy Sue.
Sue:
Może dość już tego ukrywania.
William
złapał się za głowę.
W
WIOSCE W AMAZONII
W
wiosce szaman Antis rozpalił właśnie swój kocioł.
Gdy
tylko woda się zagotowała wrzucił tam różne dziwne składniki.
Po
paru ruchach kijem wywar stał się czarny.
Antis:
Klątwa zła co cienie rzuca, z wiatrem leci zawierucha, do duszy twej się
dostać musi, by sprawić że cię pokusi.
Z
kotła wyleciała czarna chmura.
W
GÓRACH
William
i Sue stoją bez słowa.
Sue;
Więc wrócisz ze mną?
William:
Nie mogę Sue. Muszę uciec.
Sue:
William!
William
telekinezą wyrzucił Sue z groty. Dziewczyna spadła z gór obijając się o skały.
Następnie
czarodziej stworzył w skale portal czasowy.
Po
chwili wszedł do niego.
Nie
spostrzegł jednak że czarna chmura przeszła za nim
SAN
FRANCISCO - MIESZKANIE VICTORA. ROK 2007
Piper
wygląda przez okno i patrzy na słoneczny poranek.
Dzisiaj
mijają dokładnie dwa tygodnie od procesu Piper.
Wspomina
ona to co się stało i myśli czy mogła temu zapobiec.
Nagle
podeszła do niej Phoebe.
Podała
jej kubek z ziółkami.
Phoebe:
To na uspokojenie.
Piper:
Dzięki. Od dwóch tygodni nie mogę tego zrobić.
Phoebe;
Pomoże. Uwierz mi.
Piper;
Jak oni mogli to zrobić? Nie mogę w to uwierzyć.
Phoebe;
Dla nas wszystkich to szok. Nikt się tego
nie spodziewał.
Piper;
Wymienić nas. Po dziewięciu latach?
Phoebe:
Tak chciałyśmy normalnego życia. A gdy je mamy...
Piper:
Chcemy magii. Taki paradoks.
Phoebe;
Idę dzisiaj z Paige na lunch, może się dołączysz do nas?
Piper:
Tak. Dołącze. Musimy się w końcu spotkać
i obgadać co dalej.
Phoebe:
Dalej... dalej to przybędą jakieś nowe na nasze miejsce.
Piper;
I oni myślą że te nowe poradzą sobie lepiej niż my?
Phoebe;
Najwidoczniej.
Piper:
Zanim wprowadzą się w ten świat demony dawno się ich pozbędą.
Phoebe
przytuliła siostrę.
Phoebe;
Jakoś to przetrwamy?
Piper:
Mam nadzieję.
Siostry
postały jeszcze razem w ciszy.
W
DOMU VANESSY
Paige
śpi w łóżku w pokoju gościnnym.
Nagle
obudził ją płacz Ian'a.
Zaspana
Paige wstała z łóżka i podeszła do dziecka.
Paige;
Już kochanie.
Okazało
się że mały Ian narobił w pieluche.
Paige:
O nie. Tylko nie to!
Była
czarodziejka ściągnęła mu pieluchę i wyrzuciła do kosza.
Paige:
Pielucha!
Paige
czeka aż pielucha pojawi się w jej ręce.
Dopiero
po chwili przypomniała sobie że przecież nie ma już mocy.
Paige
podeszła do szafki i wyjęła z niej pieluchę.
Następnie
posypała Ian'a talkiem i założyła pieluchę.
***
Parę
chwil później Paige zeszła na dół.
Vanessa
właśnie skończyła smażyć omlety.
Jej
twarz jest cała pocięta.
Vanessa:
Cześć.
Paige:
Cześć. To dla mnie?
Paige
wskazała na talerz leżący na jednej z szafek.
Vanessa;
Tak.
Paige
wzięła talerz i zaczęła jeść omlet.
Paige;
Jak się czujesz?
Vanessa:
Okropnie.
Paige:
A gdzie Harvey?
Vanessa:
Pojechał na konsultację z tą złamaną ręką.
Vanessa
złapała się za głowę.
Vanessa:
Idę się jeszcze położyć. Nie wyspałam się.
Paige;
Dobra.
Vanessa
wyszła z kuchni.
Przechodząc
przez salon spojrzała na swoje odbicie w lustrze.
Kobieta
od napadu Alessandry nie może na siebie patrzeć.
Uważa
siebie za potwora.
Tymczasem
w kuchni Paige otworzyła poranną gazetę.
Szybko
kartkuje strony w poszukiwaniu ogłoszenia.
Niestety
nie znalazła go.
Paige:
No co jest?!
Paige
szybko wyjęła telefon i zadzwoniła do Cindy.
Cindy:
Tak Paige?
Paige:
Nasze ogłoszenie się nie pojawiło.
Cindy;
Właśnie zauważyłam.
Paige:
Pojadę potem do redakcji i pokłócę się z nimi.
Cindy:
Może zwrócą nam trochę pieniędzy.
Paige;
Cindy tu nie chodzi o pieniądze! Chcę
żeby Mike się w końcu odnalazł.
Cindy:
Przepraszam. Od tego wszystkiego tracę już głowę.
Paige:
Ja też. Mam już wszystkiego dość. Odezwę się jeszcze narazie.
Paige
rozłączyła się.
W
MIESZKANIU CINDY
Cindy
schowała telefon do kieszeni.
Kobieta
zaśmiała się.
Cindy:
Ty naiwna. Nigdy go nie znajdziesz.
Cindy
poszła do swojej sypialni.
Na
szafce obok łóżka leży zdjęcie ślubne jej i Mike'a.
Cindy
podeszła do szafki, wzięła zdjęcie i wyrzuciła je do kosza.
Cindy:
Nie możemy żyć przeszłością.
W
DOMU SIÓSTR
Nagle
rozległ się krzyk na cały dom.
Z
piętra po schodach zeszła Lily.
Dziewczyna
weszła do salonu z którego dobiegł krzyk.
To
co zobaczyła wkurzyło ją.
Lena:
Lilka znowu?!
Lena
zobaczyła swoją siostrę Lily lewitującą bezwładnie tuż pod sufitem.
Lily;
Nie umiem nad tym zapanować!
Lena:
Co ja mam zrobić?
Lily:
Wezwij ich!
Lena;
Hej! Potrzebujemy pomocy!
Lena
spojrzała w górę.
W
salonie pojawiło się dwóch członków Starszyzny.
Lena;
Potrzeba pomocy.
Lena
wskazła na lewitującą pod sufitem Lily.
Starsza
wyciągnęła rękę.
Lily
powoli opadła na ziemię.
Lily;
Dzięki wielkie! Nie umiem nad tym zapanować.
Starszy:
Musicie ćwiczyć. To przyniesie efekty.
Lena;
Ćwiczymy. A przynajmniej ja. Jestem tak podekscytowana.
Starsza:
Już niedługo stoczycie pierwszą walkę z demonami.
Lily:
Czekam na to. Chcę już skopać któremuś tyłek.
Starsza:
Na nas już czas. W razie kłopotów wołajcie.
Starsi
orbitowali.
Lily:
Pierwsza walka. Nie mogę się doczekać.
Lena:
Najpierw popracuj trochę nad mocami.
Lily:
Staram się.
Lily
wyczuła że Lena w duchu się z niej śmieje.
Lily:
Lenka, ja umiem wyczuć co teraz czujesz.
Lena:
Trzeba na ciebie uważać. Ta empatia musi być super.
Lily:
Narazie to istne przekleństwo. Ciągle czuje to co inni.
Lena:
Może jak zapanujesz nad nią to będzie lepiej.
Lily:
Oby.
Nagle
siostry usłyszały huk w pokoju na piętrze.
Lily:
Louise chyba znów coś wysadziła.
Lena:
Ta to ma dopiero przekichane.
Lily
i Lena poszły na górę do siostry.
W
MIESZKANIU VICTORA
Piper
właśnie kończy pić kawę i szykuje się do wyjścia do pracy.
Gdy
założyła już buty w pokoju pojawiła się chmura orbów.
Po
chwili zamieniła się ona w Leo. Mężczyzna trzyma w ręku bukiet kwiatów.
Piper
nie wierzy że wreszcie widzi męża.
Piper:
Leo!
Piper
rzuciła się mu na szyję i namiętnie go pocałowała.
Piper:
Tak tęskniłam.
Leo;
Ja też tęskniłem. Mimo że nie pamiętałem.
Piper:
Czemu jesteś dopiero teraz?
Leo:
Musiałem jeszcze zamknął parę spraw.
Piper
nie może przestać całować męża.
Piper:
Melinda się ucieszy. Ciągle o ciebie pyta.
Leo
dał Piper bukiet kwiatów.
Piper:
Dzięki. Są piękne.
Piper
powąchała kwiaty.
Leo:
Wychodzisz gdzieś?
Piper;
Tak, miałam iść do pracy. Ale w tej sytuacji zostaję.
Leo
uśmiechnął się.
Piper:
Praca może poczekać.
Kobieta
włożyła kwiaty do wazona.
Leo:
Piper muszę ci coś powiedzieć.
Piper;
Tak?
Leo:
Wiem co się stało. Że nie jesteście już czarodziejkami.
Piper:
To jakiś wymysł Starszych że niby my...
Leo:
Wiem. Wiem wszystko.
Piper:
Więc?
Leo:
Ja jestem duchem światłości nowych
czarodziejek.
Piper
nie wierzy w to co powiedział jej Leo.
Piper:
Czemu akurat ty? Jest tyle duchów światłości!
Leo;
Bo ja mam doświadczenie.
Piper;
Chrzanić twoje doświadczenie! Nie zgadzam
się!
Leo:
Piper. Nie mogę odmówić bo znów mnie zabiorą.
Piper
jest strasznie zdenerwowana.
Piper:
Wiadomo już kto nas zastąpi?
Leo;
One już mieszkają w waszym domu.
Piper;
Już?
Leo:
Od ponad tygodnia.
Piper:
I Starsi nie raczyli nas nawet
powiadomić.
Leo
nie odpowiedział małżonce.
Piper;
Kim one są?
Leo;
Z tego co wiem to trzy wiedźme z rodu Betances. Pochodzą też z San Francisco.
Piper;
Mieszkały cały czas w mieście?
Leo:
Tak. To niezbyt silny ród.
Piper;
Dlaczego więc one?
Leo;
Bo tworzą moc trzech.
Piper:
W takim razie dlaczego wcześniej nie były
czarodziejkami?
Leo;
Żebyście wy zostały czarodziejkami musiało minąć wiele pokoleń. U nich ich aż
tyle nie było.
Piper;
Mimo wszystko nimi zostały.
Leo:
Bo przejęły wasze moce.
Piper:
A co z ich mocami?
Leo:
Zrzekły się ich, na rzecz nowych.
Piper;
Jak się nazywają.
Leo;
Najsatrsza to Louise ma twoje moce, kolejna lest Lily która przejęła moce
Phoebe oraz Lena która ma moce Paige.
Piper
zaśmiała się.
Piper;
I mieszkają w naszym domu...
Leo;
Dokładnie.
Piper:
Chyba złożę im potem wizytę.
Leo
postanowił powstrzymać przed tym Piper.
Leo:
Nie możesz Piper.
Piper;
Niby czemu?
Leo;
To nie najlepszy pomysł. Wszystko jest jeszcze świeże.
Piper:
A niech sobie będzie świeże. Ja tego tak
na pewno nie zostawię!
W
DOMU SIÓSTR
W
pokoju Louise (dawnym pokoju Phoebe) panuje sajgon.
Cały
pokój przetrwał właśnie eksplozję.
Do
pokoju weszły Lily i Lena.
Obie
są zdziwione tym co zobaczyły.
Lily:
Fajna dziura!
Lily
wskazała na ogromną dziurę w ścianie.
Louise
nie jest skłonna do żartów. Jest osobom biorącą raczej wszystko na poważnie.
Louise:
Fajna? Fajna?!
Lena:
Masz fajne przejście do łazienki.
Louise:
Ta cała magia to przekleństwo. Ze starą mocą było mi o wiele lepiej.
Lena;
Louise przestań.
Louise:
Zgodziłam się tylko dlatego że wy chciałyście. Teraz tego żałuje!
Lily;
Spokojnie Louise. Jeszcze zapanujesz nad
mocą.
Louise:
Kiedy kogoś zabiję tymi wybuchami?!
Lily
i Lena spojrzały na siebie.
Louise
szybko wyszła z pokoju szturchając przy tym Lily..
Dziewczyna
dostała swojej pierwszej w życiu wizji.
Widzi
ona Anette krzyczącą z bólu w ich strychu.
Wampirzyca
użyła telekinezy i wyrzuciła przez okno Louise.
Wizja
skończyła się.
Lily;
O mój Boże!!
Lena:
Co? Co się stało?
Lily
uśmiechnęła. Cieszy się z tego że dostała wizji.
Lily:
Chyba miałam wizję.
Lena:
Wizję? Serio?
Lily
jest podekscytowana tym co się stało.
Lena;
Co widziałaś?
Lily;
Nie jestem pewna... to była chwila.
Lena:
Przypomnij sobie.
Lily
stara sobie przypomnieć co zobaczyła w wizji.
Lily:
Cholerka!
Lena:
Co?
Lily:
Nie mogę sobie przypomnieć.
Lena:
Lily!
Lily;
Chyba za bardzo się ucieszyłam.
Lena
szturchnęła siostrę i zdenerwowana zeszła na dół.
Lily
jest wściekła na siebie że zapomniała co widziała w wizji.
W
CENTRUM SAN FRANCISCO
Anette
właśnie wyszła ze sklepu z ciuchami z dwoma torbami.
Dostała
ona przesyłkę od babci Barbary z pieniędzmi, które wampirzyca postanowiła od
razu wydać.
Nagle
zadzwonił jej telefon.
Anette
wyciągła go z kieszeni i spostrzegła że dzwoni do niej jej matka.
Anette:
Tak?
Vanessa:
Gdzie jesteś?
Anette:
Byłam w sklepie z ciuchami.
Vanessa:
Skąd miałaś pieniądze?
Anette:
Od Barbary. Pamiętasz, przysłała mi?
Vanessa;
Faktycznie.
Zapadła
chwila ciszy.
Anette:
Chciałaś coś?
Vanessa;
Tak. Wracaj już do domu.
Anette:
Czemu?!
Vanessa:
Ktoś musi zostać z Ian'em.
Anette;
Dlaczego ja? A Paige, Harvey?
Vanessa:
Paige wyszła na spotkanie z Piper i
Phoebe. A Harvey jest w szpitalu na konsultacji.
Anette:
Fuck.
Vanessa:
Co ty powiedziałaś?
Anette:
Nie ważne... zaraz będę.
Anette
jest zła widząc przed sobą perspektywę spędzenia dnia z płaczącym bratem
którego trzeba przewijać.
Nagle
w budynku obok niej pojawił się magiczny portal.
Chce
on wciągnąć do środka wampirzycę. Ta opiera się mu jednak.
Niestety
torby z nowo zakupionymi zakupami zostały wciągnięte w portal.
Nagle
z portalu wyszedł William.
Chłopak
pchnął na ziemię Anette i uciekł.
Szybko
zniknął za zakrętem.
Po
chwili z portalu wyleciała czarna chmura która weszła w Anette.
Portal
zniknął.
Anette
wstała z ziemi.
Dziewczyna
czuje się dziwnie. Jest w szoku i nie do końca wie co się stało.
Po
chwili spostrzegła że zniknęły jej torby z zakupami.
Wampirzyca
nie wierzy że straciła nowo zakupione rzeczy.
Jest
wściekła jak osa. Perspektywa opieki nad bratem dopinguje jedynie jej złość.
W
MIESZKANIU CINDY
Cindy
skończyła właśnie oglądać wiadomości.
Gdy
zgasiła telewizor ziewnęła.
Kobieta
nie spała w nocy bo Alex - tęskniący za ojcem, cały czas płakał.
Cindy
położyła się na kanapie i po chwili usnęła.
Cindy
patrzy na ciało Mike'a przykryte kołdrą.
Myśli
nad tym co teraz zrobić. Nie może doprowadzić do tego aby ktoś się dowiedział.
W
jej głowie jest tylko jedna myśl - wykorzystać pomysł z horroru który kiedyś
obejrzała.
Cindy
zawinęła Mike'a w kołdrę i koc a następnie w środku nocy z trudem wyciągnęła go
z domu i zaniosła do piwnicy.
Sama
nie może uwierzyć że udało jej się w pojedynke udźwignąć Mike'a.
W
piwnicy położyła Mike'a na podłodze.
Następnie
wyjęła z szafki siekierę.
***
Cała
zakrwawiona Cindy podjechała samochodem do lasu.
Wykopała
tam dół i wrzuciła do środka rękę Mike'a.
Następnie
zakopała dół.
Gdy
już to zrobiła wzięła worek z częściami ciała Mike'a i zakopała je w różnych
częściach lasu.
Cindy uważa że dzięki temu będzie mniejsze prawdopodobieństwo znalezienia przez kogośjego ciała.
Cindy uważa że dzięki temu będzie mniejsze prawdopodobieństwo znalezienia przez kogośjego ciała.
***
Po
powrocie do domu kobieta szybko umyła się, i przebrała.
Zakrwawione
ubrania spaliła.
Tuż
po tym poszła do piwnicy. Zamknęła się od środka i dokładnie wymyła podłogi i
ściany z krwi.
Gdy
piwnica lśniła czystością kobieta wróciła do domu.
Tam
otworzyła lodówkę, wyjęła z niej ciasto i ukroiła sobie kawałek.
Następnie
jak gdyby nigdy nic zjadła go i wyszła z dzieckiem na zakupy.
Później
zadzwoniła na policję i zgłosiła zaginięcie męża. Powiedziała że wyszedł
wczorajszego wieczoru i do tej pory nie wrócił
Cindy
obudziła się.
Mały
Alex płacze w niebogłosy.
Cindy
jest zdenerwowana. Od czasu śmierci Mike'a mały ciągle płacze.
Kobieta
niechętnie wstała z kanapy i poszła do dziecka.
W
RESTAURACJI PARADISE
Piper
i Phoebe siedzą już w restauracji.
Po
chwili dołączyła do nich również Paige.
Siostry
przywitały się z nią.
Phoebe;
Jak sprawa z Mike'iem?
Paige;
Wszystko stoi jeszcze w miejscu. Tak się denerwuje. Gdybyśmy miały moce już
dawno bym go znalazła.
Phoebe
złapała Paige za rękę.
Phoebe:
On się znajdzie.
Paige;
Mam nadzieję. A co u was? Jak ciąża? I
jak Victor?
Phoebe:
Z moją ciążą źle. Powinnam leżeć w łóżku.
Piper:
A tata jeszcze nie zdiagnozowany. Czekamy na konsultację jakiegoś profesora.
Christina
podeszła do stolika i przyniosła siostrą napoje.
Gdy
odeszła od stolika Piper postanowiła poruszyć temat sióstr Betances.
Piper;
Wiecie że w naszym domu mieszkają już te nowe?
Phoebe
zrobiła wielkie oczy. Paige nie jest tym jednak zaskoczona.
Piper:
Paige?
Paige;
Co?
Piper;
Wcale nie jesteś zaskoczona tym co powiedziałam.
Paige
spojrzała nerwowo na swoje siostry.
Phoebe;
Paige?!
Paige:
Wiem o tym. Mieszkają tam od tygodnia.
Piper
i Phoebe są zszokowane.
Piper:
I nic nie powiedziałaś?
Paige;
Miałam wam powiedzieć. Teraz.
Phoebe:
Mogłaś zadzwonić.
Paige:
Ale chciałam twarzą w twarz. To nie
rozmowa na telefon.
Phoebe:
Tak trudno jest do nas wpaść? Nie mieszkamy na końcu świata.
Paige;
Ja też. Wy równie dobrze możecie wpaść.
Phoebe:
Ja w ogóle nie powinnam wychodzić z domu.
Paige;
Ale Piper może!
Piper;
Mam pracę.
Paige:
Ja też! W salonie są Angie i Bella ale ktoś musi robić papiery. Poza tym cały
czas szukam sposobu jak znaleźć Mike'a.
Piper;
Były ulotki, informacje w prasie. Co jeszcze można zrobić?
Paige;
Coś na pewno można.
Phoebe
postanowiła przerwać wymianę zdań sióstr aby nie przerodziła się ona w kłótnię.
Kobieta
uderzyła ręką w stół.
Phoebe;
Cisza! Nie kłóćcie się. Nie po to tu
przyszłyśmy!
Phoebe
spojrzała wrogim wzorkiem na siostry.
Phoebe;
Musimy coś wymyślić aby odzyskać nasze moce.
Piper:
Ja chcę do nich iść.
Phoebe;
Też tak myślę. Musimy je odwiedzić.
Siostry
spojrzały na Paige. Ta jednak nie wypowiada się.
Phoebe;
Paige?
Paige:
Idźmy do nich.
Siostry
złapały się za ręce.
W
DOMU VANESSY
Anette
weszła do domu zataczając się jakby była pijana.
Vanessa
jest zaniepokojona widokiem córki.
Vanessa;
Kochanie co się dzieje?
Anette;
Nic. Trochę mi tylko gorąco. I kręci mi się w głowie.
Nagle
obraz ze ściany spadł i rozbił się na ziemi.
Vanessa
wystraszyła się.
Vanessa:
Chyba nie powinnam cię zostawiać z dzieckiem.
Anette:
Idź. Idź poradzę sobie.
Vanessa:
Na pewno?
Anette:
Tak.
Anette
postanowiła się zgodzić, ponieważ gdyby zrujnowała plany matce, potem musiałaby
słuchać jej zrzędzenia.
Vanessa
z lekkim niepokojem wzięła torebkę, pożegnała się z córką i wyszła z domu.
Anette
ledwo podeszła do fotela i usiadła w nim.
Wazon
z kwiatkiem leżący na stole uderzył w ścianę i roztrzaskał się.
Anette
macha dłoniami próbując się ochłodzić.
Nagle
większość przedmiotów w pokoju zaczęła lewitować.
Anette
jest przerażona.
W
DOMU SIÓSTR
Lily
medytuje w swoim pokoju (dawnym pokoju Piper). Próbuje przywołać do siebie
wizję która wyleciała jej z głowy.
Niestety
nic się dzieje. Dziewczyna jest już znudzona medytacją i zakończyła próbę
przywołania wizji.
Zeszła
na dół do salonu, gdzie Lena ćwiczy swoje moce.
Lena:
Długopis!
Długopis
orbitował ze stołu. Pojawił się niestety w powietrzu w połowie drogi i spadł na
ziemię.
Lily:
Widzę że tobie też nie idzie.
Lena:
Staram się i staram. Ale nie mogę przywołać nic do siebie.
Lily;
Ja też nie przywołałam wizji. Jak mogłam ją zapomnieć?
Lena;
Może to przez brak doświadczenia?
Lily;
Być może. A jak ci idzie z orbitowaniem?
Lena:
Coś musi mnie wystraszyć ale sama z siebie nic nie zdziałam.
Lily;
Mam już dość tych ćwiczeń.
Lena:
Ja też. Masz ochotę napić się wina?
Lily:
Chętnie. Przyniosę kieliszki.
Lily
poszła do kuchni po kieliszki.
W
DOMU VICTORA
Leo
właśnie bawi się z Melindą.
Dziewczynka
jest ucieszona tym że w końcu widzi ojca.
Leo;
Jesteś głodna?
Melinda:
Tak.
Leo;
Zaraz wrócę.
Leo
poszedł do kuchni aby zrobić córce kanapki.
Do
domu weszła Julie która wróciła z zajęć na kursie fryzjerstwa.
Gdy
zobaczyła Leo zdziwiła się.
Julie:
Leo?
Leo:
Cześć Julie.
Julie:
Wróciłeś? Super!
Julie
objęła Leo na przywitanie.
Julie:
Martwiłam się o ciebie. Piper mówiła że ktoś cię porwał.
Leo;
Tak, ale to już stare dzieje. Na
szczęście.
Julie;
Cieszę się że jesteś.
Leo:
Co tam u Victora?
Julie:
Coraz gorzej. Czekamy teraz na tego profesora. Ma przyjechać w przyszłym
tygodniu.
Leo:
Lekarze już coś podejrzewają?
Julie:
Dr.Clinson mówi że po raz pierwszy się spotkała z takim czymś.
Leo
zdziwił się tym co powiedziała Julie.
Postanowił
jednak nie mówić jeszcze nic o swoich przemyśleniach. Nie chce nikogo martwić.
Skończył
robić kanapkę i poszedł dalej bawić się z Melindą.
W
DOMU VANESSY
Anette
z wrażenia zasnęła.
Obudził
ją nagle płacz Ian'a.
Gdy
wampirzyca otworzyła oczy ze zdumieniem stwierdziła że siedzi na fotelu
lewitującym tuż nad schodami.
Dziewczynie
nadal jest bardzo gorąco.
Po
chwili spostrzegła że meble lewitują i krążą po całym domu.
Nagle
wyminęła ją lewitująca kołyska z płaczącym Ian'em.
Anette
jest przestraszona.
Próbuje
podnieść się z fotela jednak nie ma na to siły.
PRZED
DOMEM SIÓSTR.
Piper,
Phoebe i Paige podeszły pod swój dawny dom.
Phoebe:
Dziwnie się czuję.
Piper:
Ja również. Tutaj się wychowałyśmy. A
teraz nas stąd po prostu wyrzucili.
Paige;
Jesteście pewne że mamy tam iść?
Piper:
Musimy to zrobić.
Przez
chwilę siostry stoją przed budynkiem po czym podchodzą do drzwi i pukają w nie.
Po
chwili otworzyła im Lily - upojona przez wino.
Lily:
Cześć. Co słychać?
Lily
zaśmiała się.
Siostry
wymieniły się spojrzeniami.
Lily;
Paige! Fajnie cię widzieć. Mamy jeszcze
butelkę wina. Chcesz się przyłączyć?
Piper
i Phoebe spojrzały na Paige.
Paige;
Nie. Dzięki.
Lily:
Będzie super. No chodź.
Paige:
Lily nie!
Lily:
Co ty taka ostra?
Piper:
Wiesz że mieszkasz w naszym domu!
Lily
w tym momencie uświadomiła sobie że stoją przed nią dawne czarodziejki.
Lily;
A no tak. Wy jesteście te stare.
Phoebe;
Uważaj żebyś ty nie była za chwile stara!
Lily:
Lenka chodź na chwilę!
Pijana
Lena z trudnością podeszła do drzwi.
Lena:
Co się dzieje?
Lily:
Czarodziejki nas odwiedziły.
Lena
spojrzała na siostry.
Lena;
Siemka!
Piper:
To nie ma sensu. W takim stanie nic nie
zdziałamy. Idziemy.
Siostry
wycofały się.
Lena;
Paige wpadnij potem do nas!
Lily
i Lena ze śmiechem zamknęły drzwi.
Paige:
Masakra.
Piper;
Widzę że jesteście w dobrych sąsiedzkich stosunkach.
Paige:
Piper...
Piper;
Mylę się?
Phoebe:
Ja też to zauważyłam. Odnosiły się do ciebie jakbyście były koleżankami.
Paige:
Czy to źle że chcę mieć dobre stosunki z sąsiadami?
Piper;
Nie miałabym nic przeciwko... ale to są nasi wrogowie. Zabrały nam wszystko!
Paige;
Fakt magia teraz wyjątkowo by mi się przydała.
Nie chciałam wam nic mówić ale chcę się z nimi zaprzyjaźnić aby pomogły
mi odnaleźć Mike'a.
Piper
i Phoebe zdziwiły się.
Phoebe;
Chcesz je wykorzystać?
Paige:
Mam inny wybór?
Piper
i Phoebe wymieniły się spojrzeniami.
Piper:
No dobra. Rób jak uważasz. Tylko nie
zagalopuj się we wszystkim za daleko.
Paige:
Obiecuję.
Piper:
Muszę wracać do restauracji. Phoebe, podwieść cię do domu?
Phoebe:
Jakbyś mogła.
Paige:
Do zobaczenia wkrótce.
Piper
i Phoebe pożegnały się z Paige, poszły do samochodu i odjechały.
Paige
natomiast wróciła do domu.
W
DOMU VANESSY
Paige
weszła do domu i nie wierzy w to co widzi.
Jej
oczom ukazały się lewitujące po mieszkaniu meble.
Paige:
O-mój-Boże!
Nagle
przez sam środek pokoju przeleciał kojec z płaczącym Ian'em.
Paige:
Ian!
Paige
chce złapać kojec, lecz lewituje on za wysoko.
Nagle
do pokoju weszła Anette.
Jest
cała czerwona na twarzy i ledwo stoi na nogach.
Anette:
Matko jak tu gorąco!
Paige:
Anette? Co się dzieje?
Anette:
Paige? Cześć!
Anette
z uśmiechem podeszła do Paige. Objęła ją i pocałowała w poliko.
Paige;
Co ty robisz?
Anette:
Kocham cię jak siostrę, wiesz?
Paige;
Matko. Wszyscy zwariowali. Piłaś coś?
Paige
poczuła się dziwnie zadając to pytanie trzynastolatce, jednak wie że po Anette
można spodziewać się wszystkiego.
Anette:
Ja nie piłam nic. To ta chmurka...
chmurczeka.
Paige:
Jaka chmura?
Anette:
Chmura... portal... facet!
Anette
padła na ziemię z hukiem.
Paige
potrząsnęła nią. Anette jest jednak nieprzytomna.
W
całym domu roznosi się płacz Ian'a.
Nagle
jednak wszystkie meble upadły na ziemię, powodując ogromny huk.
Na
szczęście kojec z małym Ian'em opadł powoli na ziemię.
Paige
złapała się za głowę.
Dom
wygląda jak po wybuchu bomby.
Kobieta
szybko pobiegła do swojego syna i wzięła go na ręce.
W
RESTAURACJI PARADISE
Piper
weszła do restauracji by poprosić Christinę aby ją dzisiaj zastąpiła. Kobieta
chce bowiem spędzić resztę dnia z mężem.
Lokal
jest w połowie zapełniony przez ludzi.
Piper
podeszła do Christiny która stała przy barze.
Piper:
Christina mam prośbę...
Christina;
A ja mam wiadomość dla ciebie.
Piper
jest zaskoczona.
Piper:
Co się stało?
Christina:
Krytyk do nas przychodzi.
Piper
jest zdziwiona i jednocześnie podekscytowana tą wiadomość. To wielki sprawdzian
dla jej kuchni.
Piper;
Krytyk? Kto?
Christina;
Charlotte Lavoisier.
Piper:
Charlotte Lavoisier?!
Piper
wykrzyknęła głośno nazwisko słynnej na całą Amerykę krytyk kulinarnej i
restauratorki pracującej dla najpopularniejszego w Stanach magazynu
kulinarnego.
Cała
sala spojrzała się na Piper.
Piper:
Kiedy?!
Christina:
Nie podała daty. Zapowiedziała jedynie wizytę. Chce napisać o nas artykuł!
Piper:
O mój Boże. To nie możliwe. Taki krytyk
do nas?
Christina;
Jest zafascynowana twoją osobą.
Piper;
Skąd wiesz?
Christina;
Napisała do nas list.
Piper:
Pokaż mi go.
Christina
podała Piper list od krytyka.
Kobieta
szybko go przeczytała.
Piper:
Nie do wiary. Charlotte Lavoisier w naszej restauracji!
Christina:
Gdy to przeczytałam też nie mogłam
uwierzyć.
Piper
złapała się ze zdziwienia za głowę.
Piper:
Musimy podać jej najlepsze dania.
Christina;
Ty musisz je zrobić!
Piper;
Ja? Tak! Ja musze je zrobić.
Christina:
Jesteś tu najlepsza.
Piper
nie może wyjść z zaskoczenia.
Christina;
Teraz już nie będziesz sobie wychodziła
na całe dnie. Ona może tu przyjść o każdej porze dnia i nocy.
Piper
zapomniała już o Leo. Zapomniała o wszystkim. Teraz zależy jej już tylko na
pozytywnym artykule od Lavoisier.
W
DOMU SIÓSTR
Paige
zapukała do drzwi i nie czekając na zaproszenie weszła do środka.
Lily:
Paige! Przyszłaś.
Paige;
Nie do was!
Paige
postanowiła iść do najstarszej z sióstr licząc że jest ona trzeźwa.
Znalazła
ją w kuchni.
Paige:
Louise, dobrze że jesteś.
Louise;
Co się dzieje?
Paige;
Potrzebuję twojej pomocy. Magicznej pomocy.
Louise:
Nie mogę ci pomóc.
Paige:
Louise...
Louise:
Ja nad tym nie panuje. Jeszcze komuś się coś stanie.
Paige:
Nikomu nic nie będzie.
Louise:
Poproś Lily i Lenę.
Paige:
W ich stanie?!
Louise
złapała się za głowę.
Louise:
Nie chcę nikomu zrobić nic złego.
Paige
złapała Louise za rękę.
Paige;
Nic się nikomu nie stanie.
Louise
zastanowiła się przez chwilę.
Louise;
No dobrze. Co mam robić?
Paige:
Chodźmy do księgi cieni.
***
Louise
i Paige weszły na strych.
Obie
podeszły do księgi.
Gdy
Paige chciała ją dotknąć księgą kopnęła ją prądem.
Paige:
Ałć!
Louise:
Co się stało?
Paige:
Nie wiem. Księga chyba mnie nie poznaje.
Louise
otworzyła księgę.
Louise;
Czego szukamy?
Paige:
Nie wiem jakiejś czarnej chmury.
Louise;
Czarnej chmury?
Paige:
Tak. Ja idę tylko po Anette.
Paige
wybiegła ze strychu.
Louise
kartkuje szybko księgę aby znaleźć cokolwiek.
W
MIESZKANIU VICTORA
Phoebe
weszła do domu.
Gdy
zobaczyła Leo, bardzo się ucieszyła.
Phoebe:
Hej szwagier!
Phoebe
i Leo przytulili się na powitanie.
Leo;
Miło cię znowu widzieć.
Phoebe:
Ciebie też. Trochę tęskniłam.
Leo:
Też bym tęsknił. Ale was nie pamiętałem.
Phoebe
zaśmiała się.
Nagle
Charles zawołał Phoebe do pokoju obok.
Phoebe
weszła do pokoju i usiadła obok narzeczonego.
Phoebe;
Co się dzieje?
Charles:
Muszę z tobą porozmawiać.
Phoebe
przestraszyła się.
Phoebe:
O czym?
Charles:
Kochanie. W tym domu jest za dużo ludzi.
Phoebe;
Co masz na myśli?
Charles:
Czuję się jak na targowisku.
Phoebe:
Bez przesady.
Charles:
Mieszka tu sześć osób. Teraz doszedł Leo i będzie nas siedem. Wolę nie myśleć
co będzie gdy twój ojciec wróci do domu.
Phoebe
domyśliła się co Charles chce jej zaproponować.
Phoebe:
Chcesz się wyprowadzić?
Charles
kiwnął twierdząco głową.
Phoebe:
Nie mogę zostawić Piper. Musimy się
trzymać razem zwłaszcza w takiej chwili.
Charles:
Kochanie... Wiem że powinnyście być razem. Ale ty jesteś w ciąży i to w dodatku
zagrożonej.
Phoebe
ma wątpliwości co do słów Charles'a.
Charles:
Musisz leżeć i mieć spokój. W tych warunkach go nie zaznasz.
Phoebe:
Więc mam zostawić siostrę?
Charles:
Paige się jakos wami nie przejmuje. Od razu poszła do Vanessy.
Phoebe
nie odpowiedziała narzeczonemu. Uświadomiła sobie jedynie że Paige rzeczywiście
jakby się nimi nie interesowała.
Phoebe;
Ma Mike'a na głowie i...
Charles:
Nie usprawiedliwiaj jej. Ja chcę tego dla twojego dobra.
Charles
złapał Phoebe za rękę.
Charles;
Tam nam będzie lepiej.
Phoebe;
Sama nie wiem. Masz coś już na oku.
Charles:
Możemy zamieszkać w moim starym mieszkaniu.
Phoebe;
Miałeś rację żeby go nie sprzedawać bo
może się przydać.
Charles;
Więc zgadzasz się?
Phoebe;
Jeszcze to przemyślę.
Charles
objął Phoebe.
Charles;
Zastanów się. Ale pamiętaj... tu nie będziesz miała spokoju. Musisz wypoczywać
dla naszego dziecka.
Mężczyzna
pogłaskał Phoebe po brzuchu.
Phoebe
zrobiło się ciepło na sercu. Wie że Charles bardzo ją kocha.
W
DOMU SIÓSTR
Paige
weszła do domu z Anette na rękach i szybko pobiegła na strych.
Paige:
Masz coś?
Louise:
Coś znalazłam.
Paige
położyła Anette na kanapie.
Paige:
Co tam masz?
Louise;
To jakaś klątwa.
Paige;
Klątwa?
Louise:
Tak. Antyczna klątwa przeznaczona dla
czarodziejskich zdrajców. Powoduje że moc ofiary zaczyna wariować.
Paige:
To by wytłumaczało lewitujące przedmioty.
Louise;
Klątwa do tego powoduje omamy, napady gorąca. Wszystko kończy się śmiercią.
Paige
spojrzała na Anette.
Paige:
Jest antidotum?
Louise;
Trzeba przeprowadzić rytuał.
Paige;
Co ci potrzeba?
Louise
szybko przeczytała treść antidotum.
Lousie;
Świece, gęsie pióro i woda święcona.
Paige;
Woda święcona?
Louise;
Tak. Coś nie tak?
Paige
zmartwiła się użyciem wody święconej.
Paige:
Ona jest wampirem. Woda święcona może ją
zabić.
Louise:
Jeśli tego nie zrobimy ona zginie. Niczym nie ryzykujemy.
Paige;
Jeżeli niczego nie zmieniałyście to wszystkie składniki powinny być w kuchni.
Louise:
Wszystko jest jak było.
Paige:
Zaraz przyjdę.
Paige
pobiegła szybko na dół.
W
DOMU VANESSY
Vanessa
weszła do domu. Gdy zobaczyła jak wygląda jego środek omal nie dostała zawału.
Vanessa:
Co do cholery!!
Gdy
kobieta weszła głębiej jeszcze bardziej się przeraziła.
W
salonie zobaczyła Harvey'a opiekującego się Ian'em.
Vanessa:
Co tu się stało?! Gdzie Anette?
Harvey:
Jej moce oszalały.
Vanessa;
Czemu?
Harvey;
Nie mam pojęcia. Paige zabrała ją do nowych sąsiadek żeby to naprawiły.
Vanessa;
Masakra. Wszystko rozwalone.
Harvey:
A ty gdzie byłaś?
Vanessa:
Nie ważne. Musimy to trochę ogarnąć.
Vanessa
podniosła z ziemi stołek kuchenny.
Vanessa;
Rusz się!
Harvey
wstał z fotelu i zaczął pomagać Vanessie.
W
DOMU SIÓSTR
Paige
szybko zapaliła dwie białe świece i położyła na ziemi.
Pomiędzy
nimi Louise ułożyła Anette.
Paige:
Gotowa?
Louise;
To mój pierwszy rytuał.
Paige:
Będzie dobrze.
Paige
wzięła do ręki wodę święconą.
Louise
zapaliła gęsie pióro od świeczki i zaczęła nim machać.
W
tym czasie wymówiła zaklęcie w języku łacińskim.
Gdy
pióro prawie całkowicie się spaliło Louise rzuciła je na Anette.
Następnie
Paige polała je wodą święconą.
Gdy
woda dotknęła pióra rozbłysło światło.
Oczy
Anette otworzyły się.
Wampirzyca
poczuła potworny ból w miejscu gdzie dotknęła ją woda święcona.
Zaczęła
ona wrzeszczeć.
Paige:
Anette spokojnie.
Ból
który czuje Anette jest nie do wytrzymania. Można go porównać do palenia
żywcem.
Na
strych weszły Lily i Lena.
Lena:
Co to za krzyki!
Anette
nieświadomie użyła telekinezy i rzuciła Paige na ścianę.
Po
chwili znów nieświadomie jej użyła i tym razem Louise wyleciała przez okno.
W
tym momencie Lily przypomniała się jej wizja.
Paige
podniosła się z ziemi.
***
Paige
i pijane Lily i Lena zeszły na dół i wyszły z domu.
Na
trawniku ich oczom ukazała się nieprzytomna Louise.
Lily;
Louise!
Lily
i Lena podbiegły do siostry przewracając się po drodze.
Zaczęły
nią potrząsać.
Lily:
Louise wszystko okej?
Lena;
Louise obudź się!
Niestety
wszelkie próby ocucenia Louise nie skutkują.
Lena:
Musimy dzwonić po pogotowie!
Paige
rozejrzała się po ulicy i upewniła się że jest pusta.
Paige:
Musicie wezwać ducha światłości.
Lily;
Ducha czego?!
Paige:
Po prostu zawołajcie Leo.
Lily;
Leo?
Paige:
Tak.
Lily
i Lena wykrzynęły głośno imię Leo.
Po
chwili ten pojawił się obok nich.
Paige;
Leo potrzebujemy leczenia.
Leo
schylił się i szybko uleczył Louise.
Gdy
ta otworzyła oczy Lily i Lena ucieszyły się.
Paige
podeszła do Leo i poklepała go po ramieniu.
Paige;
Witaj spowrotem.
Leo;
Dzięki.
Lily,
Lena i Louise przytuliły się.
Paige:
Poznaj nowe czarodziejki.
Leo
spojrzał na siostry.
Paige
zatęskniła w tym momencie za swoją mocą.
Przypomniała
sobie jak fajnie było skopać tyłek demonowi.
WIECZOREM
W DOMU VANESSY
Za
oknem jest oberwanie chmury. Deszcz pada tam obficie że nie widać świata przez
niego.
Siostry
Betances zaklęciem sprawiły że dom Vanessy znów wygląda jak dawniej.
Vanessa
w kuchni zrobiła sobie właśnie herbatę gdy weszła Paige.
Vanessa:
Co z Anette?
Paige:
Położyła się już. Miała okropny dzień.
Vanessa:
Co się właściwie stało.
Paige:
Padła ofiarą jakiejś klątwy.
Vanessa:
Klątwy?
Paige:
Twierdzi że pojawił się portal z którego wyszedł jakiś facet. Potem pojawiła
się czarna chmura która w nią weszła.
Vanessa:
Moja córka przeklęta.
Paige;
Świat magii jest ogromny. Czeka ją jeszcze wiele różnych dziwnych rzeczy.
Szkoda że nie dotyczy to mnie.
Vanessa:
Żałujesz tego co się stało?
Paige;
Pewnie, mogłabym znaleźć Mike'a. Tobie naprawić twarz. Czemu właściwie nie
chciałaś aby one to zrobiły?
Vanessa;
Są niedoświadczone. Nie chcę żeby było jeszcze gorzej. Poza tym zapisałam się
już do chirurga.
Paige:
Chcesz pójść na operację?
Vanessa:
Nie mogę tak wyglądać. Z tymi ranami.
Paige:
One się zagoją.
Vanessa;
Ale blizny zostaną. Wiesz że wygląd zawsze był dla mnie ważny.
Paige;
Wiem.
Paige
podeszła do Vanessy. Przyjaciółki przytuliły się.
Paige;
Jeszcze będziesz wyglądać jak modelka.
Vanessa
zaśmiała się.
Vanessa;
A ty jeszcze będziesz zabijać demony z Mike'iem u boku.
Paige:
Chciałabym.
Do
oczu Paige napłynęły łzy.
W
DOMU SIÓSTR
Louise
na strychu właśnie zamknęła księgę cieni.
Po
chwili dołączyły do niej młodsze siostry.
Lily;
Jak tam po pierwszej akcji jako czarodziejka?
Louise
westchnęła.
Louise;
Nawet dobrze. Wiecie ile tu jest ciekawych rzeczy?
Louise
wskała na księgę.
Lily:
Widzę że zaczęło ci się to podobać.
Louise;
Fakt nie byłam optymistycznie nastawiona.
Ale gdy pomogłam tej dziewczynie... poczułam się tak dobrze.
Lena;
Teraz będziemy mogli pomóc wielu ludzią.
Lily;
Ale musimy uważać żeby takie sytuacje jak ta z oknem się nie powtórzyły. Nie
chce was stracić.
Lousie;
Nikt nie zginie... no chyba że demony.
Siostry
zaśmiały się.
W
DOMU SIÓSTR
Piper
weszła do domu po pracy w restauracji.
Leo;
Miałaś wrócić parę godzin temu.
Piper;
Zostałam w restauracji. Nie uwierzysz co się stało.
Z
łazienki po kąpieli, w szlafroku wyszła Phoebe.
Phoebe;
Co takiego?
Piper;
Charlotte Lavoisier przyjeżdża do "Paradise".
Phoebe;
Ta Lavoisier?
Piper:
Tak. Dokładnie ta.
Leo:
To świetnie!
Piper:
Właśnie! Genialnie! Dlatego będę musiała spędzać więcej czasu w restauracji.
Leo
zdziwił się.
Leo:
Czemu?
Piper:
Wszystko musi być perfekcyjne i dopięte na ostatni guzik gdy ona przyjdzie.
Pozytywna recenzja sprawi że cała Ameryka do nas przyjdzie!
Phoebe;
Nie możecie stracić tej szansy.
Piper;
Jestem tak podekscytowana.
Leo
podszedł do Piper i pocałował ją.
Leo;
Twoja kuchnia podbije jej serce.
Piper:
Mam taką nadzieję.
***
Phoebe
weszła do pokoju w którym śpią ona i Charles.
Mężczyzna
leży już w łózku gdyż następnego dnia idzie wcześnie do pracy.
Phoebe;
Śpisz?
Charles;
Nie.
Phoebe:
Podjęłam decyzję.
Charles
podniósł się z łóżka.
Phoebe;
Odnośnie mieszkania.
Charles:
Co zdecydowałaś?
Phoebe:
Przeprowadzimy się do ciebie. Piper będzie teraz zajęta i tak jej to nie
zaboli.
Charles;
Cieszę się że tak zdecydowałaś.
Phoebe;
Masz rację tam będę miała spokój. A teraz tylko tego mi potrzeba. Nie chcę
przecież stracić dziecka.
Charles
przytulił narzeczoną.
Phoebe;
Boję się tylko że stracę kontakt z siostrami.
Charles;
Spokojnie. To że nie będziecie już razem mieszkać nic nie zmieni.
Phoebe;
Oby.
W
głowie Phoebe głębią się różne myśli. Będzie to pierwszy raz kiedy zamieszka
sama ze swoim dzieckiem i narzeczonym.
NA
ULICY
Po
jednej z ulic San Francisco w deszczu idzie cały zmoczony William.
Czarodziej
jest zagubiony w tych czasach. Nie ma niestety wystarczająco siły by stworzyć
kolejny portal i jest zmuszony tu zostać.
Wszedł
on do jednego z bloków.
Na
klatce stanął przed drzwiami o numerze "1" i przeniknął przez nie.
W
środku starsza kobieta wystraszyła się gdy go zobaczyła
Judy;
Kim pan jest!
William
podszedł powolnym krokiem do emerytki.
Judy:
Czego chcesz?!
William
wyciągnął rękę i zacisnął ją w pięść.
Judy
stała się cała sina a po chwili eksplodowała.
Jej życiowa energia weszła w William'a.___________________________________________
S07E02 "PRZYJAŹŃ Z MAGIĄ" - ZAPOWIEDŹ
Louise:
Ciesze się że cie widzę. Nareszcie!
Jack
podniósł Louise i mocno przytulił.
Jack;
Tęskniłem za tobą.
Louise:
Ja też tęskniłam! Już cię nigdy przenigdy nie wypuszczę!
Nagle
Louise zaczęło kręcić w nosie.
Po
chwili czarodziejka głośno kichnęła.
W
jednej chwili wszystkie szyby w oknach i elektroniczne tablice eksplodowały.
Na
lotnisku zapanował chaos.
Jack:
Co się stało?!
Louise
jest przerażona.
Louise:
Ja... ja nie chciałam.
Jack:
To ty to zrobiłaś?!
Louise
złapała się za głowę. Nie spodziewała się że z jej mocą jest aż tak źle.
____________________________________________
Jak Wam się podobał odcinek? Chyba byłam trochę za brutalna w związku z Mike'iem. Lubiłam jego postać i tak ją potraktowałam. Kolejny odcinek postaram się dodać po świętach.
omg, wiedziałam, że Cindy jest wariatką, ale, że psychopatką... to co zrobiła jest obrzydliwe, mam nadzieje, że wkrótce spotka ją zasłużona kara! Hmm... nawet polubiłam "nowe" czarodziejki, ale i tak z siostrom Halliwell nie dorastają nawet do pięt. Moment, gdy Lily zapomniała wizji świetny (po za tym ładne imię) :) nie tak łatwo zapanować nad mocą, po za tym nie zbyt dobrze spisały się z Anette, gdyby nie Paige...
OdpowiedzUsuńświetna premiera i jest tyle nowych tajemnic, jestem ciekawa co dalej :)
pozdrawiam
oceniam nowe czarodziejki bardzo pozytywnie, choć jeszcze nie jestem do nich w pełni przekonana, do tego potrzeba czasu ;) Cindy mnie zabiła, wow... nie spodziewałam się, że ma aż tak duże problemy psychiczne, ogólnie premiera sezonu świetna :)
OdpowiedzUsuń