W poprzednim odcinku:
Cindy
patrzy na ciało Mike'a przykryte kołdrą.
Myśli
nad tym co teraz zrobić. Nie może doprowadzić do tego aby ktoś się dowiedział.
W
jej głowie jest tylko jedna myśl - wykorzystać pomysł z horroru który kiedyś
obejrzała.
Cindy
zawinęła Mike'a w kołdrę i koc a następnie w środku nocy z trudem wyciągnęła go
z domu i zaniosła do piwnicy.
Sama
nie może uwierzyć że udało jej się w pojedynke udźwignąć Mike'a.
W
piwnicy położyła Mike'a na podłodze.
Następnie
wyjęła z szafki siekierę.
Po
powrocie do domu kobieta szybko umyła się, i przebrała.
Zakrwawione
ubrania spaliła.
Tuż
po tym poszła do piwnicy. Zamknęła się od środka i dokładnie wymyła podłogi i
ściany z krwi.
Gdy
piwnica lśniła czystością kobieta wróciła do domu.
Tam
otworzyła lodówkę, wyjęła z niej ciasto i ukroiła sobie kawałek.
Następnie
jak gdyby nigdy nic zjadła go i wyszła z dzieckiem na zakupy.
Później
zadzwoniła na policję i zgłosiła zaginięcie męża. Powiedziała że wyszedł
wczorajszego wieczoru i do tej pory nie wrócił
***
Leo: Ja jestem duchem światłości nowych czarodziejek.
Piper nie wierzy w to co powiedział jej Leo.
Piper: Czemu akurat ty? Jest tyle duchów światłości!
Leo; Bo ja mam doświadczenie.
Piper; Chrzanić twoje doświadczenie! Nie zgadzam się!
Leo: Piper. Nie mogę odmówić bo znów mnie zabiorą.
Leo; Z tego co wiem to trzy wiedźmy z rodu Betances. Pochodzą też z San Francisco.
Piper; Jak się nazywają?
Leo; Najsatrsza to Louise ma twoje moce, kolejna lest Lily która przejęła moce Phoebe oraz Lena która ma moce Paige.
***
Vanessa
wyszła z kuchni.
Przechodząc
przez salon spojrzała na swoje odbicie w lustrze.
Kobieta
od napadu Alessandry nie może na siebie patrzeć.
Uważa
siebie za potwora.
Jej twarz jest cała pocięta
***
CHARMED NOWA HISTORIA
S07E02 "PRZYJAŹŃ Z MAGIĄ"
7x02 "FRIENDSHIP WITH MAGIC"
ODCINEK 126
W
MIESZKANIU PHOEBE
Phoebe
właśnie wyjęła z pudełka ostatnią sukienkę.
Zawiesiła
ją na wieszak i powiesiła w szafie. Następnie zamknęła ją.
Phoebe:
Nareszcie koniec!
Charles
przytulił narzeczoną.
Charles:
To ostatnie pudło?
Phoebe;
Tak. Przeprowadzka zakończona.
Charles;
Świetnie.
Phoebe
pocałowała Charles'a.
Phoebe:
To był świetny pomysł z tą przeprowadzką. W końcu mieszkamy sami.
Charles:
Może metraż nie jest taki jak w twoim rodzinnym domu...
Phoebe;
Tyle mi wystarczy. Ważne że ty jesteś obok.
Charles:
Ciesze się. A teraz musisz iść się
położyć.
Phoebe
nie spodobało się że Charles znów na nią naciska.
Phoebe:
Ciągle mówisz do mnie połóż się i połóż się!
Charles;
Martwie się o dziecko.
Phoebe;
Kochanie, ja się czuje bardzo dobrze.
Charles:
Już nie pamiętasz co ci powiedział lekarz?
Phoebe;
Pamiętam.
Charles:
No właśnie. Masz leżeć, odpoczywać bez wysiłku i stresu.
Phoebe
postanowiła się w końcu poddać.
Phoebe;
No dobra. Ale nie mam zamiaru leżeć całymi dniami! To nie dla mnie.
Charles:
Będziesz leżeć. Dopilnuje tego.
Phoebe
poszła do sypialni i położyła się w łóżku.
Czuje
się ona nie swojo w nowym mieszkaniu. Wie jednak że to tymczasowe. Musi się do
wszystkiego po prostu przyzwyczaić.
Nagle
ktoś zapukał do drzwi.
Charles;
Otworzę!
Charles
otworzył drzwi do mieszkania. Gdy zobaczył kto stoi w progu bardzo się zdziwił.
Teresa:
Cześć skarbie!
W
progu stoi matka Charles'a - Teresa z dwoma dużymi walizkami.
Charles:
Mama?
Teresa;
No pewnie. Nie poznałeś mnie?
Teresa
weszła do środka zostawiająć walizki Charles'owi.
Phoebe;
Kto to?
Charles;
Mama przyjechała!
Phoebe
wyszła z sypialni.
Teresa
przeraziła się na widok Phoebe.
Teresa;
Wróciłeś do tej suki?!
Phoebe
nie wie czy dobrze usłyszała co powiedziała Teresa.
Phoebe;
Słucham?
Teresa
spojrzała na syna wściekłym wzrokiem.
Charles
(szeptem); No to będzie armagedon.
W
DOMU SIÓSTR
Lily
siedzi w salonie i szuka w internecie artukułów o magii i demonach.
Cały
czas czyta o kolejnych demonach i zaklęciach.
Kupiła
nawet zeszyt w którym zapisuje naciekawsze z nich, aby użyć je w przyszłości.
Nagle
czarodziejka usłyszła przeraźliwy krzyk. Po głosie rozpoznała swoją siostrę-
Lenę.
Po
chwili w pokoju pojawiła się chmura orbów która z hukiem upadła na ziemię.
Z
chmury pojawiła się Lena.
Lily:
Lena!
Lily
pomogła poobijanej siostrze wstać z ziemi.
Lily;
Nic ci nie jest?
Lena;
Chyba nic, chociaż nie wiem.
Lily:
Co się stało?
Lena;
Orbitowałam... a przynajmniej próbowałam to zrobić.
Lily:
Udało ci się!
Lena;
Z marnym lądowaniem.
Lily;
Chociaż tyle! Skąd się przeniosłaś?
Lena;
Z mojego pokoju.
Lily;
Jeszcze troche treningu i opanujesz tą moc.
Lena;
A jak u ciebie.
Lily;
Z lewitacją idzie mi coraz lepiej. Tylko
ta empatia mnie przeraża. Ciągle czuje emocje innych.
Lena;
Rozmawiałaś o tym z Leo?
Lily;
Tak. Ale powiedział że ten dar jest mi
przeznaczony. Muszę nauczyć się z nim żyć.
Lena;
Jeżeli Phoebe się nauczyła, to ty
również.
Lily;
Mam taką nadzieję.
W
DOMU VANESSY
Anette
zeszła na dół i szykuje się do wyjścia z domu.
Vanessa:
Gdzie ty idziesz?
Anette:
Umówiłam się z Jackie.
Vanessa:
Ostatnio coraz mniej czasu jesteś w domu. Tylko koleżanki ci w głowie.
Anette;
Nie mam zamiaru siedzieć ciągle w domu!
Vanessa:
Kiedyś tak często nie wychodziłaś.
Anette:
Czasy się zmieniają.
Vanessa:
Uważaj tylko na siebie.
Anette:
A co ma się stać?
Vanessa;
Nie jesteś zwykłą nastolatką. Pamiętaj o tym.
Vanessa
poszła do kuchni.
Anette
w ogóle nie przejęła się tym co powiedziała jej matka.
Dziewczyna
szybko ubrała sandały i wyszła z domu.
W
MIESZKANIU CINDY
Cindy
podała herbatę Paige i Claudii - matce Mike'a która przyjechała parę dni temu.
Panuje
ponura atmosfera.
Claudia:
Paige cieszę się że cię widze.
Paige:
Ja też się ciesze. Tyle czasu się nie widziałyśmy.
Claudia:
Jakieś trzy lata?
Paige:
Coś koło tego.
Claudia:
Szkoda że spotykamy się w tych
okolicznościach.
Cindy;
Lepsze takie niż żadne.
Cindy
zaśmiała się.
Paige
skarciła ją wzorkiem.
Claudia;
Cindy... sprawiasz wrażenie jakby ci nie brakowało Mike'a.
Cindy
szybko wymyśliła jak wybrnąć z sytuacji.
Cindy;
Brakuje mi go i to bardzo... tylko nie można się załamywać. Ja żyję nadzieją że
Mike za chwile stanie w drzwiach i powie "witaj kochanie".
W
oczach Cindy pojawiły się łzy które powoli spłynęły po jej polikach.
Paige
poczuła się dziwnie. Przez jej ciało przeszły dreszcze. Stało się tak po tym co
powiedziała Cindy.
Kobieta
myśli że to wyrzuty sumienia. Myśli że gdy Mike wróci nie będzie zaplątywał
sobie głowy Cindy a właśnie nią.
Claudia:
Gdy Cindy zadzwoniła do mnie że Mike zaginął... płakałam i nie spałam przez
trzy noce.
Cindy;
Ja nie miałam problemów ze snem.
Paige
i Claudia wymieniły się spojrzeniami.
Paige:
Cindy dodałaś to ogłoszenie na internet?
Cindy:
Tak. Założyłam nawet bloga gdzie dodałam jego zdjęcia.
Paige:
Dobrze. Jest tyle ulotek, reklama w gazecie, internecie i telewizji
regionalnej. Jeżeli jest gdzieś w pobliżu odnajdziemy go.
Claudia
postanowiła powiedzieć swoje przemyślenia.
Claudia:
Nie wzięłyście pod uwagę wersji że Mike po prostu uciekł?
Paige:
Wzięłyśmy. Liczymy że gdy zobaczy te ogłoszenia sam wróci.
Cindy
wpadła w szał po tym co powiedziała Claudia.
Cindy;
Uważasz że uciekł odemnie?!
Claudia:
Nic takiego nie powiedziałam.
Cindy:
Ale tak to zabrzmiało!
Claudia;
Wybacz...
Cindy;
Ja byłam idealną żoną. Niczego mu nie brakowało!
Claudia:
Nie miałam tego na myśli.
Cindy:
Ja już dobrze wiem co miałaś na myśli!
Wyjdź stąd!
Cindy
pokazała Claudi palcem drzwi.
Cindy;
No już!
Claudia
bez słowa wzięła torbę i wyszła z mieszkania.
Paige:
Oszalałaś?
Paige
szybko wybiegła za Claudią.
W
MIESZKANIU PHOEBE
Charles
i Teresa prowadzą właśnie między sobą małą kłótnię.
Teresa
nie zważa na to że w pokoju jest również Phoebe.
Teresa:
Jak mogłeś do niej wrócić? Ona cie zdradziła!
Charles;
Wybczyłem jej.
Teresa:
Zdrady się nie wybacza!
Charles:
Ale ja ją kocham!
Teresa:
Coś takiego jak miłość nie istnieje. Pewnie cię czymś zmusiła, co? Wrobiła cię
w dziecko?!
Teresa
spojrzała na Phoebe a ta na Charles'a.
Charles:
Owszem Phoebe jest w ciąży ale...
Teresa
klasnęła.
Teresa:
Wiedziałam! Kochanie, radzę ci zrobić testy po porodzie. Po takiej można się
wszystkiego spodziewać!
Phoebe;
Przestaniesz mnie w końcu obrażać?!
Teresa;
Nie przypominam sobie żebyśmy przeszły na ty!
Charles:
Mamo uspokój się!
Teresa:
Gdybym wiedziała że ona tu jest w życiu bym tutaj nie przyjechała!
Phoebe;
Czemu ty mnie tak nienawidzisz?
Teresa:
Za to że zdradziłaś mojego syna!
Phoebe
złapała się za głowę.
Po
chwili poczuła się słabo i oparła się o kanapę.
Charles:
Kochanie co się dzieje?
Charles
podszedł do Phoebe.
Phoebe:
Nic, tylko zakręciło mi się w głowie.
Charles:
Nie powinnaś wstawać z łóżka.
Phoebe:
Chciałam tylko przywitać gościa.
Teresa
spojrzała na Phoebe takim wzorkiem jakby chciała ją nim zabić.
Charles
zaprowadził Phoebe do łóżka. Nie wie że narzeczona jedynie udawała zasłabnięcie
aby uspokoić sytuację.
Po
paru chwilach mężczyzna wrócił do matki.
Charles;
Patrz co narobiłaś!
Teresa:
Ona udaje, czuć to na kilometr!
Charles;
Phoebe nie udaje. Jej ciąża jest
zagrożona.
Teresa:
Przestańmy o niej rozmawiać. Zanieś lepiej walizki do pokoju gościnnego.
Charles
spojrzał na dwie pełne walizki i załamał się.
W
DOMU SIÓSTR
Louise
właśnie szykuje się aby wyjść przywitać się ze swoim narzeczonym.
Wrócił
on właśnie z misji w Alasce.
Czarodziejka
jest przerażona ponieważ będzie to pierwszy raz kiedy wyjdzie do ludzi odkąd
zaczęła w życiu nowy rozdział.
Louise
założyła na siebie zwiewną sukienkę i zeszła na dół.
Louise:
Jedziecie ze mną po Jack'a?
Czarodziejka
zwróciła się z tym podaniem do swych sióstr.
Lily:
Nie... ten czas powinniście mieć tylko
dla siebie.
Lena;
Właśnie.
Louise:
Trochę się boje że coś nawywijam.
Lena;
Trzymaj spokojnie ręce to nic się nie stanie.
Louise
uśmiechnęła się.
Czarodziejka
wyszła z domu i po parunastu minutach jazdy samochodem dotarła na lotnisko.
Wyszła
z samochodu i weszła na lotnisko.
Po
paru chwilach z odprawy wyszedł Jack.
Louise
szybko podbiegła do niego i pocałowała go namiętnie.
Louise:
Ciesze się że cie widzę. Nareszcie!
Jack
podniósł Louise i mocno przytulił.
Jack;
Tęskniłem za tobą.
Louise:
Ja też tęskniłam! Już cię nigdy, nigdy nie wypuszczę.
Nagle
Louise zaczęło kręcić w nosie.
Po
chwili czarodziejka głośno kichnęła.
W
jednej chwili wszystkie szyby w oknach i elektroniczne tablice eksplodowały.
Na
lotnisku zapanował chaos.
Jack:
Co się stało?!
Louise
jest przerażona.
Louise:
Ja... ja nie chciałam.
Jack:
To ty to zrobiłaś?!
Louise
złapała się za głowę. Nie spodziewała się że z jej mocą jest aż tak źle.
W
RESTAURACJI PARADISE
Paige
i Claudia przyszły na obiad do Paradise.
Piper
wyszła z kuchni i przyniosła im zupę którą zamówiły.
Piper:
Mam nadzieję że będzie wam smakowało. To całkiem nowy przepis.
Piper
wróciła na kuchnię.
Claudia;
Zauważyłaś dziwne zachowanie Cindy?
Paige:
Tak. W ogóle, od zaginięcia Mike'a a
właściwie nawet przed zaginięciem zachowywała się dziwnie.
Claudia;
Może to jakaś choroba?
Paige:
Choroba? Nie, to nie to.
Claudia:
Mówie o chorobie psychicznej.
Paige
zaśmiała się pod nosem.
Paige;
Myślisz że jest wariatką?
Claudia;
Kto ją tam wie? Raz się śmieje, za chwilę płacze i znów wybucha wściekłością.
Paige:
Fakt to dziwne.
Claudia:
Taka nagła zmienność nastrojów nie jest
chyba normalna.
Paige:
Może to przez brak Mike'a.
Claudia:
Sama mówiłaś że już przedtem się tak
zachowywała.
Zapadła
chwila ciszy.
Paige:
Muszę ci coś powiedzieć.
Claudia:
Słucham?
Paige:
Mike i ja wróciliśmy do siebie.
Claudia
jest zaskoczona wiadomością.
Claudia;
Ty i Mike? Kiedy?
Paige:
Niedługo przed zaginięciem.
Claudia;
Mieliście romans?
Paige
odpowiedziała ze wstydem.
Paige:
Tak.
Claudia
złapała byłą synową za rękę.
Claudia:
Nawet nie wiesz jak się cieszę. Wy do siebie naprawdę pasujecie. Nie to co ta
Cindy.
Paige:
Chciałabym żeby już wrócił, wziąć z nim znów ślub.
Claudia:
Wszystko się ułoży. Poprawiłaś mi humor tą wiadomością.
Paige
i Claudia wróciły do objadu.
W
DOMU VANESSY
Anette
właśnie wróciła z dworu.
Od
razu zaczęła szukać laptopa.
Anette:
Gdzie jest laptop?!
Z
góry zeszła Vanessa z koszem na pranie w rękach.
Vanessa:
Leży w kuchni.
Anette
poszła do kuchni, wzięła laptopa i wróciła z nim do salonu.
Tam
włączyła go i szybko zgrała zdjęcia z aparatu.
Vanessa
podeszła do córki.
Vanessa;
Zdjęcia?
Anette:
Tak. Muszę wrzucić parę na portal.
Vanessa:
Portal?
Anette:
Społecznościowy.
Vanessa:
Mogę zobaczyć?
Anette
włączyła przegląd zdjęć.
W
którymś z kolei wampirzyca zobaczyła coś dziwnego.
Na
zdjęciu widać Anette w parku.
Wampirzycę
zaniepokoiło jednak to co dzieje się za nią.
Na
zdjęciu wyraźnie widać zjawę.
Anette:
Co to jest?
Vanessa:
Jakaś... postać?
Anette:
Tak myślę.
Anette
jest zdziwiona tym co właśnie zobaczyła.
Nagle
do domu weszła Paige.
Paige:
Cześć!
Vanessa:
Paige chodź na chwilkę.
Paige
podeszła do Vanessy i Anette.
Paige:
Co się dzieje?
Vanessa:
Spójrz na to.
Paige
spojrzała na zdjęcie. Bardzo ją ono zaciekawiło.
Paige:
To jakaś zjawa. Ale czemu widać ją na zdjęciu?
Anette:
Dziwne nie?
Paige:
Bardzo. Spójrzcie na jej twarz. Wyraźnie wystraszona.
Paige
powiększyła zdjęcie aby było wyraźniej widać zjawę.
Widać
że jest ona wyraźnie wystraszona.
Anette
postanowiła odnaleść zjawę.
W
SZPITALU
Dr.Clinson
właśnie wyszła z sali w której leży Victor.
Powiedziała
ona Julie i Leo że stan Victor'a pogorszył się.
Doktor
stwierdziła że wygląda to tak jakby leczenie pogarszało jego stan, jakby jego
organizm sam się degenerował.
Sławny
profesor nie potrafił stwierdzić co tak naprawdę jest Victor'owi.
Julie
usiadła przy ojcu i złapała go za rękę.
Julie:
To nie jest normalne!
Leo
nie odpowiedział Julie.
Julie:
Jak to możliwe że oni nic nie wiedzą?
Leo;
Może nigdy się z tym nie spotkali?
Julie:
Zaczynam coraz bardziej się bać.
Leo:
Zapytam się o to Starszych.
Julie;
Starszych? Po co?
Leo:
Wydaje mi się że oni powiedzą mi coś więcej.
Julie:
Ale...
Leo;
Spokojnie. Postaram się wszystko załatwić.
Julie
nie wie o co chodzi Leo. Ten wyszedł z sali i orbitował się.
W
DOMU SIÓSTR
Louise
i Jack weszli do domu.
Lena
i Lily wyszły z salonu i przywitały ich szampanem.
Jack
przytulił się z Leną i Lily.
Lily
dała wszystkim po kieliszku a Lena nalała do nich szampana.
Jack;
Nie spodziewałem się takiego przywitania.
Lena:
Za niedługo będziesz mężem Louise... należy ci się.
Wszyscy
stuknęli się kieliszkami i szybko wypili szampana.
Jack:
Ciekawi mnie pewna rzecz.
Lily:
Tak?
Jack:
Ten dom... jest niesamowity.
Louise:
Można powiedzieć że go wygrałyśmy.
Jack:
Wygrałyście?
Louise:
Potem ci wszystko opowiem!
Lily;
Jak było na tej Alasce?
Jack:
Zimno.
Wszyscy
zaśmiali się.
Lena:
A poza tym?
Jack;
Sami faceci... masakra.
Lily:
Teraz jesteś sam z trzema laskami.
Jack:
Super!
Lena;
Powiedziałaś mu już wieść?
Louise;
Jaką?
Jack:
Nic mi nie mówiła.
Lena:
Zostałyśmy czarodziejkami.
Jack
jest zdziwiony.
Jack:
Czym?
Lena:
Takimi najpotężniejszymi wiedźmami.
Jack:
Serio?
Lily;
Tak. Mamy nowe moce.
Jack:
Louise... to ty dzisiaj rozwaliłaś lotnisko?
Lily
i Lena spojrzały na siostrę.
Louise;
Nie panuję za bardzo nad swoją mocą.
Lena:
Bo nie ćwiczysz.
Louise:
Będę... obiecuję!
Lily:
Dobra dość już gadania. W kuchni czeka
pyszny tort.
Wszyscy
udali się do kuchni na deser.
W
MIESZKANIU PHOEBE
Charles
pojechał na drugą zmianę do pracy, w tym czasie Teresa przygotowuje obiad.
Do
kuchni weszła Phoebe po szklankę wody.
Kobieta
bez słowa nalała sobie wody i już chciała wyjść z kuchni gdy Teresa zatrzymała
ją.
Teresa:
Może byś mi trochę pomogła? Gotuję obiad.
Phoebe
nie jest szczęśliwa że przyszła teściowa do niej zagadała.
Phoebe:
Sama się zaoferowałaś.
Teresa:
Liczyłam na pomoc. Sama mam wszystko
robić? Ja tu jestem gościem.
Phoebe;
Trzeba było powiedzieć.
Teresa:
Wiem że Charles kazał ci odpoczywać. Ale mnie nie nabierzesz.
Phoebe;
Ja nikogo nie nabieram!
Teresa:
Zakręciłaś Charles'owi w głowie. On nie powinien ci wybaczyć tej zdrady.
Phoebe;
Zrobił to z miłości.
Teresa
głośno się zaśmiała.
Teresa:
Z miłośni? A to dobre. Omotałaś go i
wrobiłaś w dziecko. To jego dziecko?
Phoebe;
Tak.
Teresa:
Kłamiesz!
Phoebe:
Dlaczego miałabym kłamać?
Teresa:
Który to jest tydzień?
Phoebe:
Dziewiąty.
Teresa:
Dziewiąty? O ile dobrze pamiętam wtedy byłaś ze swoim kochankiem.
Phoebe
nie odpowiedziała Teresie.
Teresa:
Jak tylko Charles się dowie że to nie jest jego dziecko zostawi cię. Zostaniesz
sama.
Phoebe;
Po co ty tu właściwie przyjechałaś?!
Phoebe
dość głośno krzyknęła.
Teresa:
Nie będziesz na mnie wrzeszczeć!
Phoebe:
Nie mam ochoty z tobą dalej rozmawiać!
Phoebe
szybko wyszła w kuchni.
Teresa
jest strasznie zdenerwowana.
W
PARKU GOLDEN GATE
Anette
i Paige przyszły w miejsce w którym zostało zrobione zdjęcie ze zjawą w tle.
Anette;
Nigdzie jej nie widzę.
Paige:
Ja tym bardziej jej nie zobaczę.
Anette;
Jak ją znajdziemy?
Paige:
Może ją zawołamy?
Anette;
Mam wołać "zjawo!".
Paige;
To chyba kiepski pomysł.
Anette:
Wyjątkowo kiepski.
Paige:
Masz lepszy?
Anette
zastanowiła się przez chwilę.
Anette:
Może zjawa będzie widoczna przez aparat.
Paige:
Co?
Anette:
Skoro widać ją na zdjęciu to będzie ją
też widać przez aparat!
Paige:
Warto spróbować.
Anette
wyciągnęła z torebki aparat i włączyła go.
Następnie
wyciągnęła go przed siebie i razem z Paige patrzy w ekran.
Paige;
Nic nie widzę.
Anette;
Ja też.
Anette
patrzy przez aparat w różne części parku.
Nagle
dostrzegła w oddali przeźroczystą poruszającą się postać.
Anette:
Widzę ją!
Paige
przyjżała się dokładnie i również ujżała zjawę.
Paige:
Też ją widzę.
Anette
i Paige szybko pobiegły w miejsce gdzie widziały zjawę.
W
DOMU SIÓSTR
W
kuchni wszyscy zjedli już swój kawałek tortu.
Jack:
Było pyszne.
Lily:
Dzięki, sama piekłam.
Jack:
Naprawdę?
Lily:
Tak.
Lena
zaśmiała się.
Lena;
Kupiła go w cukierni.
Jack
zaśmiał się.
Lily:
Chciałam sama upiec ale mi nie wyszedł.
Louise:
Dobra koniec tego świętowania. Teraz porwę swojego chłopaka na górę.
Jack:
Nie mogłem się doczekać aż to powiesz.
Louise
pocała Jack'a i poszła z nim na górę.
Lena:
Zejdźcie potem na dół!
Louise;
Ok!!
Lena
i Lily poszły do salonu.
Lena;
Czy ty wciąż się w nim podkochujesz?
Lily;
Ja? Nie.
Lena:
To dobrze. Obiecałaś skończyć z tym
wszystkim.
Lily:
Skończyłam.
Lena:
To dobrze. Gdyby Louise się dowiedziała...
Lily;
Ale się nie dowie. Nie ma takiej opcji aby się dowiedziała.
Lena;
Całe szczęście że on wyjechał na tą Alaske.
Lily:
To co było już się skończyło. Możemy do
tego nie wracać?
Lena;
No dobra.
Nagle
w pokoju pojawił się demon.
Lena
i Lily wystraszyły się.
Lena:
Kim jesteś?
Lily:
Czego chcesz?
Demon:
Waszej krwi!
Demon
rzucił w siostry kulą energii.
W
MIESZKANIU VICTORA
Julie
wróciła właśnie ze szpitala do domu.
Dziewczyna
jest zdziwiona zachowaniem Leo i tym że zniknął bez wytłumaczenia.
Julie
chce jak najszybciej usłyszeć wyjaśnienia od szwagra.
Przypomniała
sobie jak jej siostry zwykle go wzywają.
Julie
wykrzyknęła głośno imię Leo.
Po
chwili mężczyzna zjawił się.
Julie:
Dzięki Bogu usłyszałeś mnie.
Leo;
Usłysze każdego członka rodziny.
Julie:
Leo czemu tak uciekłeś w szpitalu?
Leo
złapał się za głowę.
Leo:
Nie mam dobrych wiadomości.
Julie
wystraszyła się po tym co powiedział Leo.
Julie:
Co się dzieje? Leo, powiedz mi!
Leo:
Zapytałem Starszych o Victor'a i oni go prześwietlili.
Julie:
Prześwietlili?
Leo;
Mają takie moce. Zrobili to nie chętnie z
uwagi na konflikt... ale zdołałem ich przekonać.
Julie;
I co powiedzieli?
Leo:
Parę miesięcy temu jakiś demon uwonił
szczep magicznych wirusów.
Julie;
Magicznych wirusów?
Leo:
Tak. Victor najprawdopodobniej zaraził
się nimi.
Julie:
Ale jak? Kiedy?
Leo:
Mógł się nimi zarazić tylko podczas ingerencji magii.
Julie;
Ale on nie ma mocy.
Leo;
Ktoś użył mocy na nim. Poza tym do zarażenia musiało dojść około rok temu.
Przez ten czas wirusy dawały łagodne obajwy... aż do teraz.
Julie:
O mój Boże. I co teraz? Wyleczą go?
Leo
zaciął się. Julie ponowiła pytanie.
Leo:
Nie.
Julie;
Nie wyleczą go?
Leo;
Tego się nie da wyleczyć.
Julie:
Jak to się nie da?
Leo;
Victor umrze. To nie uniknione.
W
oczach Julie pojawiły się łzy. Dziewczyna nie dowierza słową Leo.
Julie:
Jak to umrze?
Leo:
Wirusy weszły do jego głowy i powodują że organizm sam się niszczy. Gdy go już
zabiją przenoszą się silniejsze na inną ofiarę.
Julie;
Ale... Nie do wiary.
Julie
z wrażenia usiadła na kanapie i złapała się za głowę.
Julie:
Musi być jakiś sposób.
Leo;
Jeżeli Starsi go nie znają to nie ma sposobu. Victor umrze.
Przez
chwilę panuje cisza. Słychać jedynie szlochanie Julie.
Julie;
Ile czasu mu zostało?
Leo:
Nie wiem.
Julie;
Nie mów o niczym ani Piper ani Phoebe.
Leo:
Co? Czemu?
Julie;
One nie mogą wiedzieć.
Leo;
Jak chcesz to ukryć?
Julie;
Ani ja ani ty im o tym nie powiemy.
Leo:
Nie chcę okłamywać Piper.
Julie:
Leo proszę cie! Nigdy o nic cię nie prosiłam.
Leo
stoi w ciszy.
Julie:
Proszę...
W
końcu Leo zgodził się nie mówić o niczym siostrom.
Julie:
O mój Boże!
Julie
wciąż nie może uwierzyć w to co się stało.
Zaczęła
analizować w głowie kiedy Victor mógł się zarazić i od kiedy zachowywał się
dziwnie.
W
DOMU SIÓSTR
Kula
energii uderzyła w ścianę robiąc w niej dziurę.
Lena
i Lily uniknęły kuli rzucając się na podłogę.
Po
usłyszeniu huku Louise i Jack zbiegli na dół.
Louise;
Kim ty jesteś?!
W
ręku demona pojawiła się kolejna kula energii.
Louise
wystraszyła się, czego skutkiem jest wybuch jednej z etażerek.
Demon
rzucił kulą w parę.
Kula
przeleciała obok nich i uderzyła w ścianę.
Fala
uderzeniowa zepchnęła jednak Louise i Jack'a ze schodów.
Demon
rzucił kolejną kulą w Lily i Lenę.
Lena
zdążyła jednak orbitować siebie i siostrę.
Po
chwili pojawiły się w powietrzu i upadły na ziemię.
Demon
zaśmiał się szyderczo.
Demon:
Śmieszne jesteście.
Lena
i Lily wstały z podłogi.
Lily
podskoczyła i zalewitowała.
Chciała
kopnąć demona lecz obróciła się o 360 stopni i wylądowała na nogach.
Lily:
Wow.
Lily
jest zdezorientowana tym co się stało.
Demon
rzucił kolejną kulą w Lenę.
Lena:
Kula!
Kula
orbitowała i przeleciała przez cały pokój i uderzyła w demona unicestwiając go.
W
MIESZKANIU CINDY
Cindy
otworzyła drzwi.
W
progu stoi Claudia.
Cindy;
Claudia?
Claudia:
Przyszłam się pożegnać z wnukiem.
Cindy:
Wyjeżdżasz?
Claudia:
Tak.
Cindy:
Wejdź.
Claudia
weszła do środka.
Cindy;
Mogłabyś się chwilę nim zająć? Muszę pilnie wyjść.
Claudia;
Dla wnuka zawsze znajdę czas.
Cindy;
Dzięki.
Cindy
wyszła z domu.
Claudia
weszła do pokoju w którym śpi Alex.
Po
chwili chłopiec obudził się i zaczął płakać.
Claudia
próbuje go uspokoić.
Po
chwili stwierdziła że jest on pewnie głodny.
Claudia
położyła Alexa do łóżeczka i poszła do kuchni po butelkę.
Otworzyła
szafki w poszukiwaniu butelek, niestety nie może jej znaleźć.
Nagle
w jednej z szafek znalazła dziwną ampułkę z lekiem.
Claudia
jako pielęgniarka zna się nieco na nich i jest ciekawa po co Cindy ten lek.
Schowała
go szybko do kieszeni i wróciła do poszukiwań butelki.
W
PARKU GOLDEN GATE
Paige
i Anette podbiegły do zjawy.
Gdy
tylko się do niej zbliżyły obie poczuły smutek i żal.
Widzą
zjawę jedynie przez aparat fotograficzny.
Anette:
Cześć... duchu.
Nagle
Paige i Anette poczuły chłód, przeraźliwy chłód.
Anette:
Chcemy ci pomóc.
Paige:
Pokaż się nam!
Anette
spojrzała przez aparat.
Zjawa
zniknęła.
Anette:
Gdzie on jest?
Paige:
Uciekł.
Anette:
Czemu?
Paige:
Nie wiem. Ciągle czuję to dziwne uczucie.
Anette:
Ja też.
Nagle
zjawa ukazała się. Anette widzi ją, jednak Paige nie może jej dostrzec.
Zjawa;
Nikt mnie może mnie zobaczyć.
Anette
przeraziła się na widok zjawy.
Jej
twarz jest wychudzona i bardzo smutna.
Zjawa;
Umarłam... za wcześnie.
Paige;
Co ona mówi?
Anette:
Umarła za wszcześnie.
Paige:
Masz jakieś niezałatwione sprawy?
Zjawa;
Moja córka została porwana. Wpadłam na jej trop. Nie zdążyłam jednak powiadomić
policji.
Anette:
Co się stało?
Zjawa:
Mój samochód nie wyhamował i uderzyłam w drzewo. Teraz moja dusza nie może
odejść.
Anette:
Pomożemy ci. Załatwimy sprawę i uwolnimy twoją córkę. Będziesz mogła odejść.
Zjawa:
Dziękuje wam.
Anette:
Musisz nam tylko powiedzieć gdzie ona się
znajduje.
Zjawa:
Jest więziona w piwnicach starej fabryki opon.
Anette:
Zrobimy co w naszej mocy.
Na
twarzy zjawy pojawił się uśmiech.
W
MIESZKANIU PHOEBE
Phoebe
leży w łóżku i czyta gazetę.
W
salonie Teresa ogląda właśnie telewizję.
Nagle
z pracy wrócił Charles.
Teresa:
Kochanie wróciłeś.
Charles:
Cześć mamo. Nie pozabijałyście się?
Teresa:
Nie nie. Wszystko dobrze.
Phoebe:
Charles chodź na chwilkę!!
Phebe
krzyknęła głośno z sypialni.
Charles
szybko do niej poszedł.
Charles:
Co się stało?
Phoebe;
Nie wytrzymam z nią dłużej!
Charles:
Czemu?
Phoebe:
Ciągle rzuca mi jakieś docinki, obraża mnie. I cały czas wypomina mi Chuck'a.
Charles:
Porozmawiam z nią.
Phoebe:
Zrób to i to szybko bo ja nie wytrzymam
długo takiej sytuacji. Najlepiej jakby ona stąd wyjechała.
Charles;
Nie mogę jej wyrzucić.
Phoebe:
Jeżeli ona tu zostaje ja wracam do Piper.
Charles:
Zobaczę co da się zrobić.
Phoebe;
Dziękuje.
Charles
pocałował Phoebe i wyszedł z sypialni.
Teresa;
Naszykować ci obiad?
Charles:
Mamo musimy porozmawiać.
Teresa:
O czym?
Charles:
O tym jak traktujesz Phoebe.
Uśmiech
zniknął z twarzy Teresy.
Teresa:
Traktuje ją tak jak sobie na to zasłużyła.
Charles;
Popełniła błąd i ja jej go wybaczyłem.
Teresa;
Ja nie umiem jej tego wybaczyć. Jest dla mnie skończona.
Charles;
Skoro nie umiesz jej zaakceptować to musisz stąd wyjechać.
Teresa:
Ale ja dopiero przyjechałam.
Charles:
Przykro mi. Phoebe jest teraz najważniejsza.
Teresa
nie wierzy w to co mówi jej syn.
Teresa;
Niewiarygodne.
Charles;
Weź walizki odwiozę cie na dworzec.
Teresa
poprawiła sobie włosy.
Teresa:
Dobrze. Skoro tak chcesz. Tylko ostrzegam
cię... jeszcze wspomnisz moje słowa. Ona jest nic nie warta.
Charles;
To już ja o tym zdecyduję.
Teresa
poszła się spakować.
W
sypialni Phoebe uśmiechnęła się.
Jest
szczęśliwa że Teresa znika z ich mieszkania.
W
DOMU SIÓSTR
Lena
i Lily pomogły wstać lekko ogłuszonym Louise i Jack'owi.
Louise:
Co to było?!
Lena:
To chyba był demon.
Lily;
Pierwszy którego unicestwiłyśmy.
Lena;
Ja unicestwiłam.
Lily:
Tak ty!
Lily
uścisnęła Lenę.
Jack:
Moja głowa...
Jack
złapał się za głowę która bardzo go boli.
Louise:
Połóż się na kanapie.
Louise
pomogła Jack'owi podejść do kanapy.
Mężczyzna
położył sie.
Po
chwili w pokoju pojawili się Starsi.
Od
razu zaczęli bić brawo.
Starsza:
Gratulujemy pokonania demona. To my go wysłaliśmy.
Lily;
Wy? Po co?
Starszy;
To taki mały test. Chyba jesteście już gotowe by w pełni być czarodziejkami.
Starsza;
Walka mogłaby wyglądać trochę lepiej ale jak na pierwszy raz było całkiem
nieźle.
Na
twarzach sióstr pojawił się uśmiech.
Starszy;
Teraz same musicie zająć się szukaniem i unicestwianiem demonów.
Lily:
Czekałyśmy na to.
Starsza:
Cieszę się.
Starszy:
Życzymy powodzenia.
Starsi
orbitowali.
Siostry
uścisnęły się.
Lena;
Nie możemy ich zawieść.
Lily;
Nie zawiedziemy. Jesteśmy w końcu czarodziejkami!
Siostry
zaśmiały się.
W
OPUSZCZONEJ FABRYCE
W
jednym z pomieszczeń zamknięta jest mała dziewczynka Katie. Ma ona około 5-6
lat.
Jest
ona wychudzona i cała zakrwawiona.
W
pomieszczeniu obok siedzą porywacze Dan i Robin i grają w karty.
Nagle
do opuszczonej fabryki wleciała Anette pod postacią nietoperza.
Anette
usiadła na stole na którym grają mężczyźni.
Dan:
Co to jest do cholery!?
Robin
uderzył ręką nietoperza i ten spadł na ziemię.
Po
chwili zmienił się on w Anette.
Mężczyźni
spadli z krzeseł ze strachu.
Anette:
Boicie się?
Robin:
Jak ty to...?
Dan
wyciągnął z kieszeni pistolet i strzelił do Anette.
Ta
szybko wyciągnęła rękę i kula zatrzymała się tuż przed nią.
Mężczyźni
nie mogą uwierzyć w to co widzą.
Anette
opuściła rękę i kula spadła na ziemię.
Następnie
machnęła ręką i pistolet wyleciał z dłoni Dan'a.
Dan:
Czym ty jesteś?!
Anette:
Jestem wampirem.
Anette
otworzyła usta i wysunęła kły.
Mężczyźni
krzyknęli ze strachu.
***
Anette
związała Dan'a i Robin'a.
Mężczyźni
trzęsą się ze strachu.
Anette:
Gdzie jest dziewczyna?!
Robin:
Nie wiem.
Dan:
Nie mamy żadnej dziewczyny.
Anette:
Kłamiecie! Chciecie się zaprzyjaźnić z moimi kłami?
Mężczyźni
nie odpowiedzieli.
Anette
wysunęła kły i chciała już ugryźć Dan'a gdy ten wskazał jej miejsce
przetrzymywania dziewczynki.
Wampirzyca
podeszła do drzwi lecz są one zamknięte.
Dziewczyna
szybko otworzyła je telekinezą.
Gdy
zobaczyła dziewczynkę przeraziła się na jej widok.
Szybko
do niej podeszła i otarła jej łzy.
Anette:
Już dobrze.
Katie
nie potrafi wydusić z siebie ani słowa.
WIECZOREM
W MIESZKANIU PHOEBE
Phoebe
zalała herbatę wodą.
Nagle
do kuchni wszedł Charles.
Charles:
Mama już prawie zajechała na miejsce.
Phoebe:
Cieszę się.
Phoebe
podeszła do narzeczonego i pocałowała go.
Charles;
A to za co?
Phoebe:
Że stanąłeś po mojej stronie.
Charles;
A co miałem zrobić?
Phoebe:
Większość facetów broniłoby swojej matki.
Charles;
Teraz dla mnie najważniejsze jesteście ty i dziecko.
Charles
pogłaskał Phoebe po brzuchu.
Charles:
Nie mogę się doczekać kiedy przyjdzie na świat.
Phoebe:
Ja też. Myślałam już nawet nad imieniem.
Charles:
I co wymyśliłaś?
Phoebe:
Dla dziewczynki Natalie. A dla chłopca Cole.
Charles;
Cole?
Phoebe;
Tak.
Charles:
Czy to imię twojego męża?
Phoebe:
Tak. Chciałabym upamiętnić go tym. Jeśli
oczywiście się zgodzisz!
Charles;
Nie mam nic przeciwko.
Charles
i Phoebe pocałowali się namiętnie.
W
DOMU VANESSY
Paige,
Anette, Vanessa i Harvey oglądają właśnie wiadomości.
Pokazywana
jest właśnie informacja o ujęciu dwóch porywaczy i znalezieniu małej Katie.
Mężczyźni
zachowywali się dziwnie i podjerzewni są o chorobę psychiczną.
Paige:
Coś ty tam narobiła?
Anette:
Pokazałam im swoją prawdziwą twarz.
Paige:
Prawdziwą twarz?
Anette:
Taką z kłami.
Paige
zaśmiała się.
Vanessa:
Wystraszyli się?
Anette;
I to jak.
Vanessa:
Moja córka załatwiła porywaczy. Niesamowite.
Anette:
Ciesze się że mogłam komuś pomóc.
Nagle
w domu pojawiła się zjawa z parku.
Jest
widoczna dla wszystkich.
Vanessa:
O mój Boże!
Harvey;
Co się dzieje?
Paige:
To ta zjawa o której wam opowiadałam.
Zjawa:
Chciałabym podziękować ci za to co
zrobiłaś. Moja córka jest wolna.
Anette:
To drobiask.
Zjawa:
Dla mnie to coś wielkiego. Wykorzystałaś swój dar aby komuś pomóc. W zamian
spełnię jedno twoje życzenie.
Anette:
Życzenie?
Zjawa:
Cokolwiek sobie zażyczysz.
Anette
spojrzała na matkę, ojczyma i Paige.
Potem
podeszła do zjawy i coś jej szepnęła.
Zjawa
jedynie uśmiechnęła się i zniknęła.
Po
chwili twarz Vanessy znów stała się piękna a nawet jeszcze piękniejsza jak
kiedyś.
Paige;
O mój Boże!
Vanessa:
Co?
Harvey:
Twoja twarz...
Vanessa
szybko podeszła do lustra.
To
co w nim zobaczyła sprawiło jej ogromną radość.
W
MIESZKANIU CINDY
Cindy
właśnie miała się kąpąć gdy ktoś wszedł do jej domu
Cindy
szybko wyszła z łazienki i w salonie zobaczyła Claudię.
Cindy;
Co ty tu robisz?
Claudia:
Mam do ciebie jedno pytanie.
Cindy:
Tak?
Claudia
wyciągnęła z torebki ampułkę z lekiem i pokazała ją Cindy.
Claudia:
Po co ci to?
Cindy
nie wierzy w to co widzi.
Cindy:
Skąd ty to masz?
Claudia;
Nie ważne. Po co ci to było potrzebne?
Cindy:
Biorę to na ból głowy.
Claudia:
To bardzo silny lek.
Cindy;
Tylko taki mi pomaga.
Claudia;
Naprawdę to twój lek?
Cindy:
Mówiłam już kiedyś że mam chory kręgosłup
i przez to atakują mnie czasem silne bóle głowy.
Claudia
odetchnęłą z ulgą.
Claudia:
Już myślałam że...
Cindy;
Że co?
Claudia;
Nie ważne.
Kobieta
podała ampułkę Cindy.
Claudia;
Uważaj tylko żeby nie przedawkować. Żadne
serce tego nie wytrzyma.
Cindy;
Wiem. Uważam.
Claudia;
Gdyby coś się działo dzwoń do mnie.
Cindy;
Oczywiście.
Claudia
dała się nabrać na kłamstwo Cindy. Naprawdę nie ma ona żadnych bólów głowy.
Matka
Mike'a wyszła z mieszkania.
Ręce
Cindy całe się trzęsą. Mało brakowało a Claudia odkryłaby prawdę o tym co stało
się z Mikiem.
W
SZPITALU
W
szpitalu panuje cisza. Większość pacjentów już śpi.
Dyżurujący
lekarze odpoczywają w pokoju lekarskim.
W
sali na której leży Victor panuje spokój.
Mężczyzna
spokojnie śpi.
Nagle
jednak jego serce przestało bić.
Cały
szpital usłyszał głośny pisk.
________________________________
CHARMED NOWA HISTORIA S07E03 "OBCY Z KOSMOSU" - ZAPOWIEDŹ
___________________________________
Hej ;) Mam nadzieję że odcinek się wam spodobał. Już niedługo trzeci odcinek tego sezonu. Będzie to odcinek który chciałam napisać już w czwartym sezonie. Ciągle jednak ten pomysł we mnie siedział i wreszcie udało mi się to wszystko zrealizować.
Chciałam Wam jeszcze życzyć MOKREGO DYNGUSA!! Może to trochę dziecinne i nie wypada ale ja bardzo lubię ten zwyczaj. Zawsze staram się kogoś oblać :)
Do zobaczenia już wkrótce!!!
________________________________
CHARMED NOWA HISTORIA S07E03 "OBCY Z KOSMOSU" - ZAPOWIEDŹ
Aglios
i Ragon namierzyli sondę która spadła na ziemię.
Kosmici
szybko skierowali swój statek aby leciał w miejsce w którym się ona znajduje.
Statek
z ogromną prędkością poszybował w kierunku Ziemi.
Gdy
zbliżał się do planety Aglios włączył tarczę ochronną aby nie zostali wykryci.
Statek
stał się dzięki niej niewidzialny.
Kosmici
z łatwością przeszli przez ziemską atmosferę.
Po
paru chwilach znaleźli się już nad San Francisco.
Aglios
i Ragon rozejrzeli się za dobrym miejscem do zaparkowania statku.
W
końcu zdecydowali się zatrzymać na polanie nieopodal miasta.
Gdy
zaparkowali już statek, wyszli z niego.
Nie
stanęli jednak bezpośrednio na ziemi lecz unoszą się lekko nad nią.
Kosmici
wyszli na najbliższą ulicę i schowali się w krzakach.
Po
chwili przejechał obok nich samochód.
Aglios
wycelował w niego promieniem i samochód zamarł w miejscu.
Kosmici
podeszli do niego.
W
środku jest mężczyzna i kobieta.
Aglios
i Ragon zmienili się w zielony dym i weszli w ciała ludzi przejmując nad nimi
kontrolę.
___________________________________
Hej ;) Mam nadzieję że odcinek się wam spodobał. Już niedługo trzeci odcinek tego sezonu. Będzie to odcinek który chciałam napisać już w czwartym sezonie. Ciągle jednak ten pomysł we mnie siedział i wreszcie udało mi się to wszystko zrealizować.
Chciałam Wam jeszcze życzyć MOKREGO DYNGUSA!! Może to trochę dziecinne i nie wypada ale ja bardzo lubię ten zwyczaj. Zawsze staram się kogoś oblać :)
Do zobaczenia już wkrótce!!!