W
poprzednich odcinkach...
Żadne
z nich nie spodziewa się, że to co stało się przed chwilą zapoczątkowało
proces, który zmieni życie ludzi na całej kuli ziemskiej.
Od
tego momentu bowiem bieguny ziemskie rozpoczęły proces zamiany miejscami.
Oznacza
to że wkrótce Ziemia, wywróci się do góry nogami.
Selene:
Dopóki nie znajdziecie Otto, sztylet
zostanie w tym miejscu.
Lena:
Dlaczego tylko on może go wyciągnąć?
Selene:
Bo tylko on jest prawowitym jego
właścielem
Lena:
Więc postanowione. Szukamy Otto!
Leo:
To nie będzie łatwe. Bez sztyletu na
pewno się ukrywa i chroni starą, potężną magią.
Lena;
Mocy trzech nic nie da rady.
Lena
i Lily złapały się za ręce
***
Charlotte
podała rękę Christinie i bez słowa wyszła.
Christina:
Musimy poczekać na werdykt.
Piper
złapała się za głowę.
Piper;
Wyciągnij jakieś wino. Muszę się napić!
***
Nagle
Phoebe spojrzała na swój brzuch. Gdy zobaczyła ranę po cięciu wystraszyła się.
Phoebe:
Co wy mi zrobiliście!?
Nagle
Phoebe ujrzała płód w zielonym płynie podpięty do jakiegoś urządzenia.
***
Julie
rozejrzała się po korytarzu.
Dziewczyna
szybko zawołała Leo. Gdy ten podszedł do drzwi, zdziwił się tym co zobaczył.
Przed
drzwiami, na podłodze, w nosidełku leży mały bobas który uśmiecha się słodko do
Julie i Leo.
Oboje
wymienili się spojrzeniami.
CHARMED NOWA HISTORIA
S07E05 "TAJEMNICA WEZUWIUSZA”
7x05 "THE SECRET OF MOUNT VESUVIUS"
ODCINEK 129
W
MIESZKANIU PHOEBE
Rankiem
budzik zadzwonił w sypialni Phoebe i Charles'a.
Mężczyzna
szybko go wyłączył.
Charles:
O mój Boże.
Charles
podniósł się i niechętnie wstał z łóżka.
Phoebe:
Już rano?
Charles:
Tak. Już szósta.
Phoebe:
Czemu jest tak ciemno?
Phoebe
spojrzała za okno.
Charles;
Ziemia się obróciła. Pamiętasz?
Phoebe
westchnęła i przykryła sobie głowę poduszką.
Phoebe;
Ciekawe czy tym Betances uda się to
naprawić.
Charles;
Powinniśmy się narazie martwić o nasze dziecko. Cały czas jest w tym
inkubatorze.
Phoebe;
Mówiłam... Starsi coś na pewno wymyślą.
Charles;
Tak jak wymyślili to żeby odebrać wam moce?
Phoebe
wstała z łóżka.
Phoebe;
Mam nadzieję że nie coś tak durnego.
Para
wyszła z sypialni. Gdy weszli do salonu od raz zamarli z przerażenia.
Phoebe;
Gdzie jest dziecko?!
Inkubator
z dzieckiem zniknął. Nie ma go tam gdzie stał.
Phoebe
jest przerażona. Charles również.
Phoebe;
Gdzie jest dziecko?!
Charles
rozejrzał się po mieszkaniu.
Charles;
Nie położyłaś inkubatora gdzieś indziej?!
Phoebe:
Napewno nie! Nie ruszałam go żeby nic się nie stało dziecku!
Phoebe
złapała się za głowę. Po jej twarzy spłynęły łzy.
WE
WŁOSZECH
Siostry
Betances pojawiły się u stóp Wezuwiusza.
Lena:
Jesteśmy na miejscu.
Louise;
Jeszcze możemy zawrócić.
Lily
i Lena zdenerwowały się.
Lily:
Louise... błagam cię!
Louise:
Ta wróżbitka nas oszukała.
Lena:
Nie oszukała nas.
Louise;
Dlaczego wy takie jesteście!?
Lena:
Jakie?
Louise:
Wierzycie we wszystko.
Lily:
Jej też zależy na tym aby wyciągnąć sztylet.
Louise:
I co w związku z tym?
Lena:
Nie oszukałaby nas.
Louise:
Może ona zna inny, lepszy sposób. I teraz właśnie go wyciąga?
Lily:
Wiesz co? Gdybym mogła to bym cię teraz
zamroziła.
Louise:
Ale nie możesz!
Lily:
Niestety.
Lena;
Dobra... uspokójmy się wszystkie. Trzeba znaleźć jaskinię Otto.
Lena
i Lily ruszyły przed siebie.
Louise
niechętnie poszła za nimi.
Lena:
Jaskinia jest tutaj gdzieś ukryta.
Louise;
Ten wulkan jest ogromny... nigdy jej nie znajdziemy.
Lena
i Lily zignorowały Louise.
Siostry
ruszyły dalej szukać jaskini.
W
DOMU VANESSY
Paige
siedzi w pokoju na łóżku i ogląda swoje zdjęcie ślubne z Mike'iem.
Kobieta
chciałaby żeby Mike wreszcie się odnalazł, i mogli znów być razem.
Paige;
Gdzie ty jesteś?
Paige odłożyła ramkę ze zdjęciem na szafkę obok łóżka.
Paige odłożyła ramkę ze zdjęciem na szafkę obok łóżka.
Nagle
do pokoju weszła Vanessa.
Vanessa:
Wychodzimy z Harvey'em do banku a Anette gdzieś poszła. Zajmiesz się Ian'em?
Paige:
No pewnie.
Vanessa
zauważyła że Paige jest bardzo przygnębiona.
Vanessa:
Co się stało?
Paige;
Tęsknie za Mike'iem.
Vanessa
podeszła do przyjaciółki i przytuliła ją.
Vanessa:
Już niedługo się znajdzie.
Paige:
Nie dał nawet znaku życia.
Vanessa:
Musisz być dobrej myśli.
Paige:
Staram się... ale to już prawie dwa
miesiące. Były ogłoszenia w gazecie, telewizji i nic.
Vanessa:
Ważne żebyś nie traciła nadziei.
Paige
kiwnęła twierdząco głową.
Vanessa:
Weź Ian'a i idźcie na spacer. To ci dobrze zrobi.
Paige;
Chyba to zrobię.
Vanessa:
Tylko ubierzcie się ciepło. Mamy w końcu zimę.
Vanessa
wyszła z pokoju.
Nagle
do Paige zadzwonił telefon.
Na
wyświetlaczu ukazał się numer Cindy.
Paige:
Tak Cindy?
Cindy;
Paige musimy się spotkać. Koniecznie!
Paige
wyczuła w głosie Cindy coś dziwnego.
Paige:
Co się stało?
Cindy:
Spotkajmy się w tej kawiarni obok twojego
salonu.
Paige:
Ale o co chodzi?
Przez
chwilę w słuchawce panuje cisza.
Paige;
Cindy? Halo?
Cindy:
Mike napisał list.
Telefon
wypadł z ręki Paige i upadł na podłogę.
Paige
jest w szoku.
W
MIESZKANIU VICTORA
Melinda
patrzy na małego chłopca leżącego w salonie na podłodze.
Dziewczynka
uśmiecha się do niego.
Melinda:
Jesteś głodny?
Chłopiec
poruszył rączkami i zaśmiał się.
Melinda:
Parówka.
Parówka
pojawiła się w ręce dziewczynki.
Melinda
zaczęła wpychać parówkę do ust chłopca.
Nagle
do salonu wszedł Leo. Gdy to zobaczył przeraził się.
Leo:
Melinda!
Leo
szybko odsunął Melindę od dziecka i wyjął chłopcu parówkę z buzi.
Leo:
On nie może jeść takich rzeczy.
Melinda
szybko uciekła do swojego pokoju.
Leo
wziął chłopca na ręce.
Do
salonu weszła Piper.
Piper:
Co tu się stało?
Leo:
Melinda karmiła go parówką.
Piper;
Leo nie podoba mi się jak traktujesz tego chłopca. Przywiązujesz się do niego.
Leo:
Co? Nieprawda.
Piper:
W nocy wstawałeś do niego trzy razy.
Leo:
Nie chciałem żeby Julie wstawała.
Piper
zdziwiły słowa męża.
Piper:
Gdy Melinda była mała to ja musiałam do niej wstawać.
Leo;
Rozstaliśmy się wtedy pamiętasz? Nie było mnie w domu.
Piper:
To nic nie zmienia. Poza tym, ten chłopak jest jakiś dziwny.
Leo:
Dziwny?
Piper:
Jego oczy i ten wzrok. Przeraża mnie.
Leo:
Słucham?
Leo
spojrzał w oczy małego chłopca.
Leo:
Ma takie piękne oczy.
Piper:
Nie wiem czemu, ale gdy w nie patrzę, przechodzą mnie dreszcze.
Leo:
Daj spokój.
Piper;
Dobra, ja muszę lecieć do restauracji.
Leo:
Dzisiaj poznacie "wyrok"?
Piper:
Dokładnie.
Piper
ubrała kurtkę i pocałowała męża na pożegnanie, po czym wyszła z domu.
W
MIESZKANIU PHOEBE
Phoebe
siedzi na kanapie i nie może uwierzyć w to że jej dziecko zniknęło.
Charles
podał jej rumianek.
Charles:
To cię uspokoi.
Phoebe
napiła się łyka.
Phoebe:
Dziecko samo nie zniknęło. Ktoś je ukradł!
Charles;
Tylko kto? Po co komu dziecko w
inkubatorze?
Phoebe;
Nie mam pojęcia.
Phoebe
wypiła rumianek do końca.
Nagle
w pokoju pojawili się Starsi.
Dla
Phoebe stało się oczywiste, kto zabrał jej dziecko.
Phoebe;
No pewnie!
Starszy:
Witaj Phoebe.
Phoebe:
To wy za tym stoicie. Dlaczego ja
wcześniej na to nie wpadłam?!
Starsza:
Potrzebowaliśmy dziecka da badań.
Phoebe:
Badań? Jakich znowu badań?!
Starsza
podeszła do Phoebe.
Starsza:
Już wiemy jak sprawić aby dziecko znów znalazło się w twoim brzuchu.
Na
twarzy Phoebe pojawił się uśmiech.
Phoebe:
Wiecie?
Starszy:
Tak. Bądź gotowa w południe. Przyjdziemy po ciebie.
Phoebe:
W południe? Czemu dopiero wtedy?
Starsza;
Musimy jeszcze wszystko dopiąć na ostatni
guzik. To będzie wyjątkowy magiczny rytuał.
Charles;
Jaki rytuał?
Starszy:
Wszystkiego dowiecie się na miejscu.
Phoebe
jest szczęśliwa że wszystko zaczęło się układać.
Starsi
orbitowali.
Phoebe
usiadła na kanapie.
Charles
usiadł obok niej i objął ją.
Charles:
Dlaczego oni nam pomagają? Przecież jesteście z nimi w konflikcie?
Phoebe:
To nie ważne. Ważne że dziecko znów będzie z nami.
Phoebe
objęła ukochanego.
WE
WŁOSZECH
Siostry
Betances znalazły wejście do jaskini Otto.
Lena:
To chyba tutaj.
Lena
wskazała na trójkąt wyryty w ziemi.
Louise;
Jeszcze możemy zawrócić.
Lily:
Nie zawrócimy!
Lena
położyła dłoń na jednej z krawędzi trójkąta.
Lily
położyła dłoń na drugiej krawędzi.
Louise
wacha się. Czarodziejka wciąż ma wątpliwości.
Lily:
Louise!
Lena:
Musisz położyć dłoń na krawędzi.
Louise;
Jak mówiłam... nie ufam Selene.
Lily:
I znów się zaczyna!
Lena;
Louise błagam cię! Jako czarodziejki
musimy tworzyć jedność.
Louise:
Tylko że wy nie liczycie się z moim zdaniem!
Lily:
Nie zachowuj się jak małe dziecko! Kładź
tą ręke!
Louise
niechętnie położyła dłoń na trzeciej krawędzi.
Trójkąt
zabłysnął i wrota do jaskini Otto otworzyły się.
Czarodziejki
po kolei weszły do środka
W
KAWIARNI
Paige
weszła do kawiarni z wózkiem w którym leży Ian.
W
środku czeka już na nią Cindy.
Paige
dosiadła się do niej.
Paige:
Cześć.
Cindy;
Nareszcie jesteś!
Paige;
Trudno przebrnąć przez ten śnieg z
wózkiem.
Paige
spojrzała na Cindy.
Paige:
Mówiłaś coś o jakimś liście.
Cindy:
Tak...
Cindy
wyjęła z torebki kopertę i podała ją Paige.
Ta
szybko wyjęła z niej list i zaczęła go czytać.
Gdy
skończyła już to robić spojrzała na Cindy ponurym wzorkiem.
Paige:
To nie możliwe.
Cindy:
Ja też w to nie wierzę.
Paige:
Odszedł do jakiejś kobiety... to nie możliwe!
Cindy:
Też na początku w to nie wierzyłam.
Paige:
Ale do kogo?
Cindy:
Nie mam pojęcia. Napisał tylko że ma na imię Amber.
Paige
jest wściekła. Nie spodziewała się że Mike miał poza nią i Cindy jeszcze kogoś.
Cindy
wzięła ze stolika list i schowała do torebki.
Cindy:
Wiesz jak ja się czułam, gdy to przeczytałam?
Paige
spojrzała na Cindy.
Paige:
Domyślam się.
Cindy;
Przez ten cały czas... martwiłam się o niego... bałam się, a on co? Bawi się z
jakąś Amber!
Paige:
Coś mi w tym nie pasuje.
Cindy
zdziwiły słowa Paige.
Cindy;
Co ci nie pasuje?
Paige:
Nic... nie ważne.
Paige
musiała wykręcić się od odpowiedzi. Nie zdaje sobie sprawy że Cindy już wie o
romansie jej i Mike'a.
Cindy:
Muszę już iść.
Paige:
Gdyby się jeszcze odezwał daj znać.
Cindy;
Dobrze.
Cindy
wyszła z kawiarni.
Paige
nie wierzy w to co napisał Mike. Jej podświadomość mówi jej że coś w tym liście
jest nie tak.
W
JASKINI OTTO
Czarodziejki
idą w głąb jaskini.
Panuje
ciemność, jaskinia nie jest w ogóle oświetlona.
Louise:
Skąd w ogóle wiemy że idziemy dobrze?
Lily:
A widziałaś gdzieś jakiś skręt?
Louise:
Ja tutaj nic nie widzę!
Po
chwili Lena w coś uderzyła.
Lena:
Są jakieś drzwi!
Lily;
Drzwi?
Lena
w ciemnościach znalazła klamkę i złapała za nią.
Niestety,
drzwi są zamknięte.
Lena:
Cholera! Zamknięte.
Lily:
Co teraz?
Lena:
Może wyorbituję je gdzieś?
Lily:
Spróbuj.
Lena;
Drzwi!
Drzwi
pokryły się orbami i zniknęły.
W
środku siostry zauważyły pustą komantę, oświetloną pochodniami wiszącymi na
ścianie.
Lena:
To chyba tutaj. To jest jaskinia Otto.
Louise:
Ale gdzie on jest?
Lena:
To dobre pytanie.
Louise;
Mówiłam że coś mi tu nie gra.
Lily:
Może musiał gdzieś wyjśc i zaraz wróci?
Louise;
Jakoś w to nie wierzę.
Lena:
Patrzcie na to...
Lena
wskazała na hieroglify wyryte w ścianie.
Lily;
To jakieś pismo.
Lena:
Szkoda że nie umiemy go odczytać.
Louise:
Wracajmy do domu...
Lena:
Zostajemy... musimy poczekać na Otto.
Louise
jest zawiedziona.
W
MIESZKANIU VICTORA
Melinda
bawi się na podłodze z chłopcem.
Dziewczynka
rozśmiesza go. Chłopiec jest szczęśliwy.
Melinda
podeszła do niego i machnęła rączką.
Chłopiec
pokrył się orbami i zaczął lewitować po całym pokoju.
Dziecko
śmieje się i widać że podoba mu się lewitacja.
Nagle
do pokoju weszła Julie.
Gdy
zobaczyła lewitujące dziecko przestraszyła się.
Julie:
O mój Boże!
Julie
szybko wzięła na ręce dziecko.
Julie:
Melinda oszalałaś?
Dziewczynka
orbitowała do swojego pokoju.
Chłopiec
rozpłakał się. Chciałby dalej lewitować.
Nagle
ktoś zapukał do drzwi.
Julie:
Leo otwórz!
Leo
podszedł do drzwi i otworzył jej.
W
progu stoją Valerie i William.
Leo;
W czym mogę pomóc?
Valerie:
Nazywam się Valerie Curtis...
Kobieta
podała rękę Leo. Ten uścisnął ją.
Valerie:
Przyszłam po chłopca.
Julie
podeszła do Leo i Valerie z dzieckiem na rękach.
Julie:
Ale mówiła pani wczoraj że dziecko może zostać u nas.
Valerie:
Zmiana planów.
Julie;
Zmiana planów?
Valerie:
Zgłosiła się matka dziecka.
Julie
przeraziła się. Przywiązała się do chłopca i nie chce go jeszcze oddawać.
Julie;
Nie można go jej oddać.
Valerie:
Ona jest jego matką.
Julie:
Porzuciła go.
Valerie:
Dziecko zostało porwane.
Julie:
I dopiero teraz to zgłosiła?
Valerie:
Przykro mi, nie mogę więcej powiedzieć. Dziecko musi wrócić do matki.
Julie
ze łzami w oczach podała chłopca William'owi.
Valerie:
Proszę tu podpisać.
Julie
podpisała dokument który podała jej Valerie.
Valerie:
Do widzenia.
Valerie
i William odeszli.
Leo
zamknął za nimi drzwi. Oboje z Julie już tęsknią za dzieckiem.
***
Valerie
i William wyszli z budynku i skręcili w prawo.
Valerie:
Jak myślisz spełnił zadanie?
Kobieta
spojrzała na William'a pytającym wzorkiem.
William:
Drugiej szansy może już nie być.
Nagle
chłopiec zmienił się w dorosłego mężczyznę.
Valerie: Witaj Harry.
Harry: Nareszcie.
Harry
przeciągnął się. Wreszcie jest swoich rozmiarów.
Valerie:
Masz coś?
Harry:
Obserwowałem Melindę. Nadaje się.
Valerie:
Jesteś pewien?
Harry:
Tak.
William
uśmiechnął się.
William:
Jest nadzieja.
Valerie:
Wiedziałam że się uda.
Valerie
chciała powiedzieć do William'a "a nie mówiłam", jednak powstrzymała
się.
William;
Musimy teraz wszystko dobrze przemyśleć.
Całą
trójka złapała się za ręce i zniknęła w diabelskich płomieniach.
W
RESTARUACJI "PARADISE"
Piper
weszła do restauracji.
W
środku czeka na nią Christina.
Piper:
Charlotte jeszcze nie przyszła?
Christina:
Nie.
Piper:
Cholera... nie mogę się już doczekać.
Piper
jest zła, liczyła że pozna już zdanie Charlotte.
Christina;
Wysłała do nas e-maila.
Piper:
Serio?! Co napisała?
Christina
spojrzała na Piper.
Christina;
Że jeszcze nigdy nie jadła czegoś tak
pysznego!
Piper
zakryła twarz dłońmi. Radość ogarnęła całe jej ciało. Po chwili krzyknęła z
radości.
Obie
z Christiną przytuliły się.
Christina:
Udało się! W jej najbliższym magazynie ukaże się nasze zdjęcie i opis
restauracji.
Piper;
Nie wierzę!
Christina;
W internecie wpis pojawi się dziś wieczorem.
Piper
usiadła z wrażenia na krześle.
Christina;
Musimy się przygotować, jutro tu będzie pełno gości.
Piper
nie wie co ma powiedzieć.
Piper:
Nasze zdjęcie w magazynie?
Christina;
Tak.
Piper:
O Boże!
Piper
wstała z krzesła.
Piper:
Musimy zamówić na jutro dostawy.
Christina;
Też o tym pomyślałam. Czekałam tylko na ciebie.
Piper:
Przynieś telefon, zajmijmy się tym od razu.
Christina
przytaknęła i poszła po telefon na zaplecze.
Piper
w dalszym ciągu nie może uwierzyć że im się udało.
W
JASKINI OTTO
Czarodziejki
czekają na Otto już drugą godzinę.
Niestety,
czarodziej nie pojawia się.
Louise;
Ile jeszcze tu będziemy na niego czekać?
Lily;
Tyle ile będzie trzeba.
Louise
jest wściekła. Ma już dość wszystkiego.
Lena:
Musimy przywrócić wszystko do porządku.
Louise:
Mam dość! Nie wiem czemu zgodziłam się
zostać czarodziejką.
Lena
i Lily straciły cierpliwość.
Lena;
Wiesz co? Jak chcesz to mogę cię odesłać
do domu. Ja i Lily załatwimy wszystko same.
Louise
spojrzała na siostry.
Lena:
Co ty na to?
Louise;
Zrób to.
Lena:
Proszę bardzo!
Lena
przeniosła Louise do domu.
Lily;
Nareszcie będzie trochę spokoju.
Lena:
Tym razem przesadziła. Nie sądziłam że jest zdolna do tego żeby tak marudzić.
Lily:
Ja również. Ile można?!
Nagle
w jaskini rozbłysło światło i pojawił się stary zgarbiony Otto z drewnianą
laską w ręce.
Gdy
zobaczył Lenę i Lily przestraszył się.
Otto:
Czarodziejki w mojej jaskini?
Lena:
Skąd wiesz kim jesteśmy?
Otto
uderzył laską w ziemię i zniknął.
Lily;
Lena za nim!
Lena
złapała siostrę za rękę i orbitowała razem z nią po czym pognały za Otto.
NA
GÓRZE
Starsi
sprowadzili Phoebe do swojej kaplicy, w której odbędzie się rytuał.
Starsza:
To tutaj.
Phoebe
jest podekscytowana. W pomieszczeniu
lewitują jedynie chmury ale gdy tylko do niego weszła poczuła się szczęśliwa.
Phoebe:
Co mi zrobicie?
Starszy:
Odprawimy rytuał, podczas którego umieścimy dziecko spowrotem w twoim brzuchu.
Phoebe
jest nieco wystraszona tym całym rytuałem.
Phoebe;
Będę przytomna?
Starsza:
Oczywiście.
Phoebe
spojrzała na członków Starszyzny.
Phoebe:
Czy może się coś nie udać?
Starszy:
Ryzyko jest zawsze. Ale bez niego, dziecko na zawsze zostanie w inkubatorze.
Phoebe
ze strachem zgodziła się na rytuał. Chce żeby dziecko było spowrotem "w
niej".
Phoebe:
Na czym to wszystko będzie polegać?
Starsza:
Wybacz, nie możemy powiedzieć.
Phoebe:
Dlaczego?
Starsi
uniknęli odpowiedzi. Są wyraźnie zakłopotani.
Phoebe
powtórzyła pytanie.
Starsza:
Za chwilę zbierze się reszta Starszyzny z inkubatorem i rozpoczniemy rytuał.
Phoebe
wydało się podjerzane że Starsi nie chcą jej zdradzić co będzie się działo
podczas rytuału.
Postanowiła
jednak się w to nie zagłębiać, z obawy przed tym, że mogliby się jeszcze z tego
wszystkiego rozmyślić.
W
DOMU VANESSY
Vanessa
i Harvey weszli do domu.
Dostali
kredyt i Harvey spłacił już swoich wierzycieli.
Harvey:
Żeby tylko udało nam się to wszystko teraz spłacić.
Vanessa;
Wolę spłacać bankowi niż tym ludziom. Nie
ma przynajmniej tak wielkiego procentu.
Harvey:
Dlaczego ja byłem taki głupi?!
Vanessa
nie chce już dołować męża i pocałowała go.
Vanessa;
Wszystko będzie dobrze.
Kobieta
poszła do kuchni. Tam Paige siedzi w okularach i w papierach i liczy coś na
kalkulatorze.
Vanessa:
Co tak liczysz?
Paige
spojrzała na przyjaciółkę.
Paige:
Mamy problem.
Vanessa
usiadła obok Paige.
Vanessa;
Jaki problem?
Paige;
Jest źle. Bardzo źle.
Vanessa:
Dlaczego?
Paige:
Nasz salon jest na minusie. Nie mamy za
co zapłacić pensji Angie i Pauli.
Vanessa;
Co?!
Vanessa
wzięła do ręki papiery.
Vanessa:
To nie możliwe.
Paige;
W tym miesiącu sprzedaliśmy tylko trzy suknie.
Vanessa;
Ale... do tej pory było wszystko dobrze.
Paige:
Od pewnego czasu, co miesiąc zyski były coraz niższe.
Vanessa:
Ale zawsze byliśmy parę tysięcy na plusie.
Paige;
W tym miesiącu jest inaczej.
Vanessa:
Oby to był tylko chwilowy kryzys.
Paige
zdjęła okulary i przetarła oczy.
Vanessa
wzięła papiery i złożyła je.
Vanessa:
Zrób sobie przerwę. To tylko chwilowy kryzys. Następny miesiąc już będzie
dobry...
W
głowie Vanessy zrodził się strach. Obawia się że nie będzie miała z czego
spłacać kredytu.
Paige;
Same problemy... jeszcze ten Mike.
Vanessa:
Co z nim?
Vanessa
złapała Paige za rękę.
Paige:
Coś w tym wszystkim jest nie tak.
Vanessa:
Jak to... coś jest nie tak?
Paige:
Widzisz, Mike... napisał do Cindy list że porzuca ją dla jakiejś kobiety i to
do niej uciekł.
Vanessa
jest w szoku po tym co usłyszała od Paige.
Vanessa:
Co?! Czyli był z Cindy, miał romans z tobą
i do tego była jeszcze jakaś trzecia?
Paige:
Właśnie to mi nie pasuje. Mike nie mógł mieć nikogo trzeciego.
Vanessa:
Co masz na myśli?
Paige:
W ogóle, rozmawiałam z nim tego dnia. On był za słaby żeby gdziekolwiek uciekł.
Vanessa
nie wie co ma myśleć o słowach Paige.
Vanessa;
Myślisz że...
Paige;
Nie wiem co mam myśleć. Wiem tylko że Mike nie miał nikogo trzeciego. Ktoś go
zmusił żeby napisał ten list. Ktoś go porwał.
Vanessie
przeszedł przez głowę pewien pomysł. Nie chciała go jednak powiedzieć Paige, gdyż
nie chciała jeszcze bardziej jej zadręczać.
Po
chwili jednak stwierdziła że musi to zrobić.
Vanessa:
A jeśli to Cindy coś kręci?
Paige:
Cindy? Czemu miałaby kręcić?
Vanessa;
Tak mi przeszła myśl po głowie.
Paige;
Mike został porwany, Cindy nie ma z tym
nic wspólnego. A policja nic nie robi żeby go znaleźć!
Paige
uderzyła pięścią w stół.
Paige:
Za dużo tych problemów się natłoczyło.
Kobieta
westchnęła i wyszła z kuchni.
W
DOMU SIÓSTR
Louise
chodzi po domu i nie może sobie znaleźć miejsca.
Ciągle
myśle o siostra, oraz o tym co się z nimi teraz dzieje.
Louise
stanęła przy oknie i wyjrzała za nie.
Gdy
ujrzała zaspy śniegu i ludzi idących w kurtkach i czapkach, postanowiła wrócić
do sióstr.
Louise;
Leo!
Po
paru sekundach Leo pojawił się obok Louise.
Leo;
Co się stało?
Louise:
Musisz mnie przenieść do sióstr.
Leo
spojrzał pytającym wzorkiem na Louise. Ta wytłumaczyła mu co się stało.
Duch
światłości wściekł się na czarodziejkę.
Leo:
Jak mogłaś je zostawić?!
Louise:
Bałam się, że coś nam się stanie. A teraz boję się jeszcze bardziej.
Leo
złapał się za głowę.
Leo:
Jako czarodziejki musicie działać razem. A zwłaszcza w takiej misji.
Louise;
Wiem... wiem! Przeniesiesz mnie do nich?
Leo:
Gdzie one są?
Louise;
W takiej jaskini pod Wezuwiuszem.
Leo:
Znalazłyście tego Otto?
Louise;
Jego jaskinię.
Leo
złapał Louise za rękę i orbitował razem z nią do jaskini Otto.
NA
PUSTYNI
Otto
pojawił się na pustyni. Dookoła rozciąga się piasek, i panuje wysoka
temperatura.
Tuż
za Otto pojawiły się Lily i Lena.
Lena:
Czemu ty do cholery uciekasz?!
Otto;
Wiem czego chciecie odemnie!
Lily
i Lena zdziwiły się.
Lily;
Skąd wiesz?
Otto:
Chcecie żebym pomógł wam odczarować Ziemię. Ale nie, ja tego nie zrobię.
Czarodziej
odsunął się nieco dalej od sióstr.
Lily:
Czemu nie chcesz nam pomóc?
Otto:
To jest sprytny plan Selene. Ona chce zdobyć moją siłę.
Lena
i Lily wymieniły się spojrzeniami.
Lena:
Ona się boi tego ostrza.
Otto:
Bo tylko ono może ją zabić. Jeśli mnie zabije, ostrze na zawsze zostanie w
ziemi.
Lily
spojrzała na siostę.
Lily:
Cholera!
Otto;
Wybaczcie...
Lena:
A jeśli zapewnimy ci ochornę.
Otto
spojrzał na Lenę.
Lena:
Obiecamy że ochornimy się przed Selene.
Otto:
Nie. Ja muszę żyć... nie mogę zginąć. Jestem tutaj potrzebny.
Lily:
Jesteśmy czarodziejkami. Umiemy zapewnić ochronę.
Otto
odpowiedział Lily z podniesionym głosem.
Otto:
Jesteście nowe. Nie wiecie na co chcecie się porwać.
Lily: Wiemy...
Lily
zbliżyła się do Otto. Ten odsunął się, jakby się jej bał.
Lily:
Ale od ciebie zależą losy świata.
Otto:
A co jak zawiedziecie?
Lily
spojrzała na siostrę.
Lena:
Będziesz miał czas na ucieczkę.
Otto:
Mogę nie zdążyć.
Lena:
W każdym planie jest ryzyko
niepowodzenia.
Lily
przerzuciła wzrok na Otto.
Lily:
Ale zrobimy wszystko żebyś wyszedł z tego cało.
Czarodziejka
dotknęła Otto.
Nagle
Lily dostała wizji.
Widzi
w niej Selene, która wbiła sztylet w brzuch Otto, co kończy się jego śmiercią.
Gdy
wizja się skończyła Lily spojrzała na Lenę.
Lena:
Co widziałaś?
Lily:
Widziałam...
Lily
spojrzała w oczy Otto.
Lily:
Zwycięztwo. Nasze zwycięstwo.
Otto:
Masz moc przeczuć?
Lily
kiwnęła twierdząco głową.
Otto
w tej sytuacji postanowił zgodzić się na plan Leny i Lily. Nie przeszło mu
nawet przez myśl, że Lily go okłamała.
NA
GÓRZE
Phoebe
czeka w kaplicy na członków Starszyzny.
Po
paru chwilach, drzwi kaplicy otworzyły się.
Do
środka weszło około 20 Starszych. Jeden z nich trzyma w ręku inkubator.
Starszy
położył inkubator na platformie obok Phoebe.
Starszy:
Jesteś gotowa?
Phoebe
kiwnęła twierdząco głową.
Phoebe:
Jestem.
Starszy
uśmiechnął się i wycofał do tyłu.
Członkowie
utworzyli krąg i złapali się za ręce.
Jeden
ze Starszych opuścił krąg i stanął obok.
Phoebe
wydało się to dziwne.
Nagle
drzwi kaplicy ponownie otworzyły się.
Do
środka weszła Starsza, z jakąś młodą dziewczyną o długich brązowych włosach.
Pixie
jest wyraźnie wystraszona.
Pixie:
Co tu się dzieje?
Phoebe
wyraźnie widzi w przerażenie w oczach Pixie. Dziewczyna nie wie co się dzieje.
Nagle
jeden ze Starszych wypowiedział coś po łacinie.
Ręce
Starszych zabłysły na złoto.
Starsi
wyciągneli je naprzód i wyleciał z nich złoty promień który uderzył w
inkubator.
Dziecko
wyleciało wraz z promieniem z inkubatora i zaczęło lecieć w stronę Phoebe.
Starszy:
Teraz!
Członek
Starszyzny, który opuścił krąg, strzelił promieniem elektrycznym w Pixie.
Młoda
wiedźma krzyknęła z bólu.
Był
to okropny krzyk. Phoebe nigdy jeszcze nie słyszała czegoś tak strasznego.
Prąd
raził Pixie bez przerwy. W końcu wiedźma padła na ziemię.
Po
chwili wyleciały z niej złote gwiazdy.
Starszy
skierował je na dziecko.
Gwiazdy
okrążyły płód a Starsi machnęli energicznie rękami.
Dziecko
zabłysło i weszło spowrotem do Phoebe.
Kobieta
szybko złapała się za brzuch. Od razu wyczuła obecność dziecka w środku.
Jej
szczęście nie trwało jednak długo. Po chwili uświadomiła sobie, że Starsi
właśnie zabili Pixie.
Gdy
Starsi opuścili krąg Phoebe ujrzała martwą dziewczynę.
Kobieta
szybko do niej podbiegła i złapała za rękę.
Phoebe;
Czemu to zrobiliście?
Starsza:
To było konieczne.
Phoebe:
Konieczne?
Starsza
spojrzała na jednego ze swoich braci.
Starszy:
Wykonaliśmy to o co nas proszono.
Phoebe:
Ale nie takim kosztem!
Phoebe
krzyknęła głośno na Starszych.
Starsza:
To co się stało, już się nie odstanie.
Starszy
spojrzał zadowolonym wzorkiem na Phoebe, jakby zabicie Pixie sprawiło mu
przyjemność.
Zaraz
po tym Phoebe została odesłana spowrotem do domu.
W
MIESZKANIU VICTORA
Piper
weszła do domu, zdjęła kurtkę i powiesiła ją na wieszaku.
Jest
ona uśmiechnięta od ucha do ucha. Od razu chce pochwalić się Leo, lecz nie ma
go akurat w domu.
Piper
spotkała jedynie smutną Julie, siedzącą na kanapie w salonie.
Piper:
Leo nie ma?
Julie:
Ktoś go wezwał.
Piper
przytaknęła siostrze.
Piper;
Coś się stało? Jesteś jakaś inna.
Julie:
Zabrali dziecko.
Julie
spojrzała na Piper.
Piper
zdziwiła się.
Piper;
Kto je zabrał?
Julie:
Opieka.
Piper
w głębi ducha ucieszyła się że dziecka już nie ma w domu.
Piper:
Od początku było wiadome że nie zostanie tu na zawsze.
Julie;
Wiem... ale liczyłam że zostanie trochę dłużej.
Piper
przytuliła siostrę.
Piper;
Może pora postarać się o własne dzieci?
Julie;
Nie mam z kim.
Piper
poklepała siostrę po ramieniu.
Piper;
Najwyższy czas znaleźć sobie kogoś.
Piper
uśmiechnęła się do siostry i poszła do kuchni.
Julie
położyła się na kanapie.
W
SIEDZIBIE DEMONÓW
William,
Harry i Valerie spotkali się w swojej siedzibie, w starym zaniedbanym budynku.
Przybyli
tam, żeby omówić dalszy plan działania.
Valerie:
Jesteś pewien że się nadaje?
Harry:
Na 100%. Jest idealna.
Valerie:
Musimy teraz coś wymyśleć, żeby się do
niej zbliżyć.
Harry
spojrzał na Valerie, a potem na Williama.
Harry:
Mam pewien pomysł.
Valerie:
Wiedziałam, że coś wymyślisz.
Valerie
poklepała Harry'ego.
William;
Co to za pomysł?
Harry:
Gdy byłem u nich, słyszałem że ojciec wiedźm jest zarażony tym szczepem
wirusów.
Valerie;
Tym naszym?
Harry
uśmiechnął się.
Harry:
Dokładnie tak.
William
nie do końca wiedział o co chodzi.
William:
Jaki szczep?
Valerie:
Półtora roku temu, ja i Harry uwolniliśmy szczep magicznych wirusów. Myślałam
że z tego już nic nie będzie.
Harry:
A jednak.
William:
I co w związku z tym?
Harry:
Razem z Valerie potrafimy zawładnąć chorobą.
William
spojrzał na przyjaciół.
William:
Co chcecie zrobić?
Harry:
Zawładniemy jego chorobą tak, że zdobędziemy
kontrolę nad jego ciałem. Będzie robił dokładnie to, co będziemy mu kazać.
William
zdziwił się.
Harry;
W ten sposób będziemy mieć bezpośredni
kontakt z Melindą.
Valerie;
Dadzą się nabrać?
Harry:
Są teraz zbyt zajęte swoimi sprawami.
Poza tym, w tym mieszkaniu mieszka tylko jedna z byłych czarodziejek.
William:
Jesteś wielki!
William
uścisnął dłoń Harry'emu.
Następnie
cała trójka uścisnęła się. Są dumni ze swojego planu.
W
MIESZKANIU PHOEBE
Phoebe
siedzi na kanapie i płacze.
Kobieta
wzięła chusteczkę ze stołu i wysmarkała w nią nos.
Po
chwili do mieszkania wszedł Charles.
Gdy
zobaczył płaczącą narzeczoną, przestraszył się.
Charles:
Phoebe...
Charles
usiadł obok Phoebe i objął ją.
Charles:
Co się stało?
Phoebe
otarła łzy.
Phoebe:
Oni zabili dziewczynę.
Charles;
Kto zabił dziewczynę?
Phoebe:
Starsi.
Charles
zdziwił się.
Charles:
Czemu?
Phoebe;
Tylko dlatego żeby nasze dziecko mogło wrócić do brzucha.
Charles:
O mój Boże.
Phoebe:
Dlaczego oni to zrobili?
Charles
pocałował Phoebe.
Charles;
Nie mam pojęcia. Może to było konieczne?
Phoebe;
Jak możesz tak mówić? Niewinna wiedźma zginęła!
Phoebe
znów wysmarkała nos w chusteczkę.
Charles
pogłaskał Phoebe po głowię.
Phoebe;
Ona była niewinna, w jej oczach był strach.
Nagle
Phoebe dostała mdłości.
Pobiegła
szybko do toalety.
Charles
złapał się za głowę.
Cieszy
się że dziecko wróciło do Phoebe. Z drugiej strony szkoda mu tej młodej
dziewczyny.
NA
ANTARKTYDZIE
Sztylet
w dalszym ciągu jest wbity w ziemię.
Selene
z niecierpliwością czeka na czarodziejki i Otto.
Po
chwili pojawili się oni.
Przed
przybyciem, przenieśli się na chwilę do jaskini Otto, skąd wzięli również
Louise.
Selene:
Otto... miło cię widzieć.
Selene
uśmiechnęła się do swojego starego znajomego.
Otto:
Szkoda że nie mogę powiedzieć tego
samego....
Selene:
Oh Otto...
Selene
zbliżyła się nieco do sióstr i Otto.
Ci
jednak odsunęli się dalej.
Otto:
Jak mam wyciągnąć sztylet, kiedy ona tu
jest?
Selene:
Spokojnie... wszyscy chcemy żeby Ziemia znów się obróciła.
Lily:
Wydaje mi się że ty chcesz czego innego.
Selene:
Czego?
Lily:
Sztyletu.
Selene
zaśmiała się.
Otto:
Nie mów że jest inaczej. Od zawsze go pragnęłąś.
Selene:
Bo tylko on może mnie zabić?
Otto
kiwnął twierdząco głową.
Selene:
Żyję już ponad 700 lat. Nie boje się śmierci.
Otto:
Każdy się boi.
Otto
spojrzał na czarodziejki.
Wysłał
im w ten sposób wiadomość aby zajęły się Selene.
Louise
machnęła rękami.
Wybuch
odrzucił Selene w tył.
Louise:
Cholera!
Louise
jest wściekła. Chciała bowiem zamrozić Selene.
Lena
pokryła się orbami, podleciała do Selene i orbitowała razem z nią.
Lily:
Otto teraz!
Otto
podbiegł do sztyletu.
Lily
i Louise złapały się za ręce.
Lily:
Cieszę się, że jednak nam pomagasz.
Louise
uśmiechnęła się do siostry.
Otto
wypowiedział nad sztyletem jakieś zaklęcie, po czym niemal natchmiast wyjął go
z ziemi.
Lily:
Udało się!
Następnie
Otto znów wypowiedział pod nosem zaklęcie. Z ostrza wyleciał promień który
uderzył w niebo.
Promień
oślepił Louise i Lily.
Po
chwili promień zniknął.
Na
twarzy Otto, pojawił się uśmiech.
Otto:
Wszystko wraca do normy.
Lily
i Louise ucieszyły się.
Nagle
rozległ się krzyk.
Lena
pojawiła się w powietrzu i spadła z hukiem na ziemię.
Louise;
Lena!
Lily
i Louise podbiegły do siostry.
Lily:
Lena wszystko w porządku?!
Czarodziejka
podniosła głowę Leny.
Tuż
po tym ujrzała że ma całe ręce we krwi.
Lily:
Nie!
Louise:
Mówiłam że to się źle skończy!
Nagle
obok sióstr pojawiła się Selene.
Otto:
Nareszcie z tobą skończę!
Otto
rzucił sztyletem w Selene.
Ta
mrugnęła oczami.
Lily
podniosła się z ziemi i osłoniła Selene swoim ciałem.
Sztylet
wbił się w jej brzuch.
Louise
krzyknęła z przerażenia.
Lily
osunęła się na ziemię, a Selene wyciągnęła sztylet z jej brzucha.
Otto
patrzy z niedowierzaniem na to co się stało.
Otto:
Skąd masz taką moc?
Selene:
Dave mi ją oddał.
Selene
zaśmiała się.
Otto;
Nie...
Selene
z prędkością światła pojawiła się obok Otto i wbiła mu sztylet w brzuch.
Otto
osunął się na ziemię, a Selene pobrała jego moce.
Selene
uśmiechnęła się i krzyknęła z radości.
Po
chwili obróciła się, i ujrzała Louise płaczącą nad swoimi siostrami.
Selene:
Moce czarodziejek. Jaka byłabym głupia, gdybym sobie tego odmówiła.
Louise
spojrzała na Selene z wściekłością i nienawiścią. Następnie podniosła się z
ziemi.
Selene;
Jako jadyna miałaś rację. Nikt cię nie słuchał. A teraz zostałaś... tylko ty.
Louise:
Naciesz się tymi chwilami, bo to twoje ostatnie.
Selene
głośno się zaśmiała.
Selene;
Wątpię!
Selene
rzuciła sztyletem w Louise.
Ta
zamroziła go tuż przed sobą.
Louise
drży ze strachu. Myślała że nie zdąży, i sztylet w nią uderzy.
Czarodziejka
szybko machnęła rękami.
Wybuch
odbił sztylet i ten z ogromną siłą wbił
się w Selene.
Siedemsetletnia
wróżbitka nie może uwierzyć w to się stało.
Po
jej policzkach zaczęły spływać łzy.
Selene
upadła na ziemię.
Selene;
Nie teraz...
Louise
podeszła do niej i wyjęła z niej sztylet.
Louise;
To było za Otto...
Czarodziejka
wbiła ponownie go w Selene, wiele razy.
Louise;
A to za moje siostry.
Selene
zginęła od ugodzeń.
Wróżbitka
rozpłynęła się, a w jej miejsce wyrosnął czerwony tulipan.
Louise
podniosła się i spojrzała na swoje
siostry.
Louise;
Leo!
PARĘ
DNI PÓŹNIEJ W MIESZKANIU VICTORA
W
mieszkaniu, w salonie siedzą Phoebe, Pagie, Julie i Leo.
Czekają
oni na Piper która poszła kupić magazyn kulinarny Charlotte Lavoisier.
Phoebe;
Nie wierze że się udało.
Leo:
Ja też. Teraz mają zarezerwowane stoliki
z miesięcznym wyprzedzeniem.
Phoebe:
Niesamowite.
Nagle
do domu weszła Piper z magazynem.
Paige:
Nareszcie!
Piper
weszła do salonu z uśmiechem na twarzy.
Julie:
Jest?
Piper
pokazała wszystkim okładkę magazynu.
Są
na niej Piper i Christina, a w tle logo restauracji.
Paige
i Phoebe uścisnęły siostrę.
Piper:
Wciąż w to nie wierzę.
Phoebe:
Moja siostra na okładce najpopularniejszego magazynu kulinarnego w USA.
Piper
krzyknęła z radości.
Piper;
W środku jest więcej zdjęć!
Piper
otworzyła magazyn.
W
środku są jej zdjęcia w środku lokalu, oraz jedno zdjęcie jej i Leo, z
dopiskiem "szefowa kuchni z mężem".
Julie:
Fajnie wyszedłeś Leo.
Leo;
Dzięki.
Nagle
komórka Julie zadzwoniła.
Julie:
Przepraszam na chwilę...
Julie
poszła odebrać.
Po
paru chwilach wróciła do salonu.
Leo:
Kto to dzwonił?
Julie:
Ze szpitala.
Siostry
Halliwell spojrzały z przerażeniem na Julie.
Piper;
Coś z tatą?
Julie
spojrzała na siostry.
Na
jej twarzy pojawił się uśmiech.
Julie;
Jego stan się polepszył... wybudził się ze śpiączki!
Siostry
odetchnęły z ulgą i objęły się.
Leo
jest zaskoczony nagłą poprawą Victora. Przecież Starsi nie widzieli już dla
niego ratunku.
W
DOMU SIÓSTR
Louise
wygląda przez okno. Cały śnieg już stopniał, a słońce znów zaczęło przygrzewać.
Niestety,
na drzewach nie ma ani jednego liścia.
Nagle
do Louise podeszła Lena.
Lena:
Wszystko wróciło do normy.
Louise:
Na szczęście.
Lena:
Leo mówił że Starsi powoli kończą
wymazywać ludziom pamięć. Nikt nie będzie tego pamiętał.
Louise:
Dzięki Bogu.
Louise
przytuliła siostrę.
Lena;
A to za co?
Louise:
Nie ważne.
Lena;
To ja ci powinnam dziękować. Przeżyłaś i wezwałaś Leo w ostatniej chwili, żeby
uratować mnie i Lily.
Louise:
Tak.
Louise
uśmiechnęła się do siostry.
Lena
nie zdaje sobie sprawy, że wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
Nagle
do domu weszła Lily.
Lily:
Jak ja kocham takie upały. Niesamowite!
Lena;
Może wybierzemy się jutro na basen?
Lily;
Świetny pomysł!
Lily
chciała iść do swojego pokoju, jednak wróciła się.
Lily:
Louise... chciałam ci tylko obiecać, że w
przyszłości będę się już liczyć z twoim zdaniem.
Lena;
I ja też!
Lily:
Miałaś rację że Selene coś kombinuje.
Louise;
Spokojnie, taki macie charakter.
Lena:
Chciałyśmy poprostu walczyć.
Louise:
O wszystkim już zapomniałam.
Lena
i Lily uśmiechnęły się.
Lily:
Lenka chodź do mnie, kupiłam ci ten zestaw.
Lena;
O, dzięki!
Lena
i Lily poszły na górę.
Louise
spojrzała ze współczuciem jak jej siostry wchodzą po schodach na górę.
Następnie
westchnęła i usiadła w fotelu, po czym złapała się za głowę.
Wciąż
nie może uwierzyć w to co zrobiła.
Wie
jednak że musiała to zrobić. W przeciwnym wypadku, jej siostry leżały by teraz
w grobie.
__________________________________________________________
CHARMED NOWA HISTORIA S07E06 "ZA ŻYCIE SIÓSTR!" - ZAPOWIEDŹ
__________________________________________________________
CHARMED NOWA HISTORIA S07E06 "ZA ŻYCIE SIÓSTR!" - ZAPOWIEDŹ
Starszy:
Tak. Musicie unicestwić pewnego demona.
Starsza:
Nazywa się Nemes, i ukrywa się pod ludzką postacią.
Nemes:
Udało mi się ją porwać. Zdobędę dzięki niej parę nowych mocy.
Jacob:
Ile za nią chcesz?!
Nemes:
O wiele więcej, niż ty możesz mi zaoferować. I powtarzam, zjeżdżaj stąd!
Jacob
jeszcze raz spojrzał na Louise i zniknął.
Nemes
pogłaskał Louise po głowie.
Nemes;
Musimy cię trochę przygotować.
Następnie
demon uśmiechnął się do swojej ofiary.
Dziewczyna poczuła
jakby w jednej chwili została wrzucona w ogień i ugodziło ją setki noży naraz.
Skurcz
złapał jej wszystkie mięśnie. Poczuła ból jakiego nie da się opisać. Jej głośny krzyk rozniósł się echem po korytarzach. Była to wiadomość dla demonów. Wiadomość że trzeba się chować bo nadchodzi nowa zagłada.
__________________________________________________________
Witam! Wróciłam już na dobre! Mam gotowe dwa nowe odcinki i jestem z tego bardzo zadowolona. Wena mnie naszła i mam nadzieję że odcinki będą teraz dodawane regularnie.
Dziękuję Wam za życzenia. Ja dalej nie wierzę... 3 lata, skończonych sześć sezonów, 129 opublikowanych odcinków. Gdy zakładałam bloga nie myślałam że moja przygoda będzie tyle trwała. Dziś, bez bloga nie potrafiłabym żyć. Przez te 2 miesiące gdy nie dodawałam notek i miałam utrudniony dostęp do Was było mi bardzo ciężko. Blog stał się częścią mojego życia!
__________________________________________________________
Witam! Wróciłam już na dobre! Mam gotowe dwa nowe odcinki i jestem z tego bardzo zadowolona. Wena mnie naszła i mam nadzieję że odcinki będą teraz dodawane regularnie.
Dziękuję Wam za życzenia. Ja dalej nie wierzę... 3 lata, skończonych sześć sezonów, 129 opublikowanych odcinków. Gdy zakładałam bloga nie myślałam że moja przygoda będzie tyle trwała. Dziś, bez bloga nie potrafiłabym żyć. Przez te 2 miesiące gdy nie dodawałam notek i miałam utrudniony dostęp do Was było mi bardzo ciężko. Blog stał się częścią mojego życia!